Trzy ziewnięcia na nudę

Nuda w kulturze rozrywki (fragmenty)

Trzy ziewnięcia na nudę

Richard Winter

NUDA W KULTURZE ROZRYWKI

Poradnik

ISBN: 978-83-7505-897-0
wyd.: Wydawnictwo WAM 2012

Spis wybranych fragmentów
Wstęp
Trzy ziewnięcia na nudę!
Nudne czy ekscytujące?

TRZY ZIEWNIĘCIA NA NUDĘ!

Byliśmy w powietrzu już od sześciu godzin, a pozostały nam jeszcze cztery godziny lotu! Zdążyłem już coś zjeść, zdrzemnąć się, obejrzeć film, skończyć książkę i przeczytać gazetę, a teraz śmiertelnie się nudziłem. Myślami powędrowałem do długich godzin, które jako mały chłopiec spędzałem na tylnym siedzeniu samochodu razem z bratem i dwoma siostrami, kiedy jeździliśmy na wakacje. Co pół godziny jedno z nas zadawało pytanie: „Mamo, już dojechaliśmy?”, albo „Jak daleko jeszcze, tatusiu?”.

Całkiem niedawno jechałem sam z Bostonu do St. Louis. Podróż zajęła mi dwadzieścia godzin. Na szczęście miałem coś, co pozwalało mi podtrzymywać aktywność uszu i mózgu — serię fascynujących wywiadów oraz książkę na kasecie. Słuchałem wywiadów i książki na zmianę, a od czasu do czasu przerzucałem się na przeskakiwanie po stacjach radiowych, aby tylko nie dać się nudzie. Oczy i pozostałe zmysły cieszył przesuwający się za oknami wiejski krajobraz południa stanu Nowy Jork; no i, na szczęście, ruch na drodze był niewielki. Zacząłem się zachowywać dość osobliwie, co mnie rozbawiło, a jednocześnie uświadomiło mi, jak bardzo wszystkie moje zmysły domagają się stymulacji. Wiozłem z sobą jedzenie z domku letniskowego. Tuż za siedzeniem leżała ogromna paczka miodowych płatków Cheerios. W ciągu dwudziestu godzin prawdopodobnie zjadłem dwie trzecie opakowania — po trochu, czasami tylko pięć czy sześć płatków co kilka minut. Miałem też kilka kanapek, które łagodziły nieco monotonię podróży. Od czasu do czasu przeciągałem się, otrząsałem, a nawet dość mocno uderzałem się w policzek. Krzyczałem, marzyłem na jawie, śpiewałem, mówiłem do siebie, modliłem się i śmiałem. Trzy razy robiłem się senny, a tempo odliczania ziewnięć rosło tak niebezpiecznie, że zatrzymywałem się na drzemkę. Z zafascynowaniem obserwowałem, w jaki sposób radziłem sobie z nudą i jak głośno każdy z moich zmysłów domagał się pomocy! Najgorsze były pierwsze i ostatnie godziny podróży.

A teraz, Czytelniku, proszę, abyś uruchomił wyobraźnię. Załóżmy, że masz wolny wieczór: nic do zrobienia, żadnych obowiązków wobec innych ludzi. Ciekawy jestem, jakie myśli przychodzą ci do głowy w pierwszej chwili? Kino? Może film albo dwa na wideo? Pomyśl, jakby to było nie mieć telewizora ani odtwarzacza, ani filmów! Trudno nam jest wyobrazić sobie taką egzystencję. Dla niektórych ludzi taka wizja jest po prostu przerażająca. Co byśmy z sobą poczęli? Jak zdołalibyśmy przetr wać głód rozrywki? Przypuszczam, że większa awaria zasilania mogłaby nam dać pewien przedsmak takiej sytuacji. A czym zajmowali się ludzie w poprzednich pokoleniach?

Aby sprawdzić, jak bardzo jesteś uzależniony (lub uzależniona) od elektronicznej rozrywki, spróbuj przez dwadzieścia cztery godziny — a jeżeli masz dość odwagi, przez kilka dni, a nawet cały tydzień — nie słuchać radia, kaset ani płyt CD, nie oglądać telewizji ani filmów i nie chodzić do kina. Czy uda ci się dojechać do pracy samochodem, nie włączając radia? Pewna osoba, która podjęła taką próbę, zauważyła, że jej ręce bezwiednie kierują się do przełącznika radiowego. Przezwyciężała pokusę, śpiewając wszystkie piosenki, jakie sobie przypomniała. A ty? Czym byś się zajął bez telewizji?

Nie trzeba jednak awarii zasilania ani postu od rozrywki, aby wielu ludzi odczuwało nudę, mimo że mają do dyspozycji wszelkie uciechy, atrakcje i zabawy współczesnego świata. Tutaj, w St. Louis, byłem świadkiem ogromnego zainteresowania baseballem, kiedy Cardinals kroczyli do zwycięstwa w World Series*. W tym samym czasie panował szał na punkcie futbolu amerykańskiego, a dziesiątki tysięcy fanów oklaskiwały miejscową drużynę Rams. W całym mieście odbywają się setki koncertów, w kinie lub na odtwarzaczach można obejrzeć mnóstwo filmów, w domach telewizja oferuje dziesiątki kanałów — jak w takiej sytuacji w ogóle można się nudzić? A jednak — doroczne badanie opinii konsumentów wykazało niedawno paradoksalny „bum na nudę”: „jesteśmy znudzeni, mimo że żyjemy w wyjątkowych czasach”. Zgodnie z wynikami sondażu 71% spośród dwóch i pół tysiąca respondentów chciało, aby w ich życiu pojawiało się więcej nowości. W porównaniu z rokiem 1998 oznacza to wzrost o 4%. „Podobnie jak u narkomana wykształca się odporność na działanie zażywanych substancji i aby osiągnąć taki sam efekt, potrzebuje coraz większych dawek, tak i u nas wykształciła się pewna obojętność wobec niezwykłych wydarzeń”.

Zwrócono uwagę na tę tendencję w artykule, który parę lat temu ukazał się w „Reader's Digest” pod tytułem How to Cope with Boredom (Jak radzić sobie z nudą):

Mimo niezwykłej różnorodności dostępnych atrakcji i źródeł ich pozyskiwania, mimo szaleństwa na punkcie spektakli i gorączkowej pogoni za rozrywką, Ameryka jest znudzona. Ogrom wysiłków, jakie podejmuje się w Stanach Zjednoczonych, aby przeciwdziałać nudzie, okazał się pułapką, a nuda stała się chorobą naszych czasów.

Niektórzy ludzie mają dotkliwą świadomość nudy, większość jednak prawdopodobnie uzna poruszany przeze mnie temat za zwykłą przesadę. Ale są i tacy, którzy również podnoszą alarm. W jednej z największych brytyjskich gazet ukazał się niedawno artykuł zatytułowany You're Bored, Damned Bored (Jesteście znudzeni, cholernie znudzeni), w którym przytoczono następujące słowa arcybiskupa Walii:

Jesteśmy niebezpiecznie głęboko znudzonym społeczeństwem. I niechętnie szukamy korzeni tego zjawiska. Dlaczego pragniemy uciekać od chwały i trudności codziennego życia? Dlaczego pragniemy ucieczki w hazard, narkotyki czy jakąkolwiek inną formę fikcji? Dlaczego stworzyliśmy kulturę, która zdaje się bardziej kochać fikcję niż rzeczywistość? Niezależnie od tego, czy chodzi o narkotyki, hazard, czy choćby o loterię narodową, powinniśmy zadać sobie pytanie: „Co się z nami stało? Dlaczego jesteśmy tak znudzeni?”.

Kiedy po raz pier wszy poproszono mnie o zabranie głosu na temat nudy, zastanawiałem się, dlaczego w ogóle miałoby to kogokolwiek interesować. „Chcielibyśmy, żeby powiedział Pan coś o nudzie — stwierdził komitet zapraszający. — Ponieważ wydaje nam się, że wielu ludzi znudzonych jest własnym życiem”. Przypuszczam, że ludzie, którzy mnie zaprosili, dostrzegli zjawisko dobrze znane z zaprezentowanego przez profesora Reinharda Kuhna portretu typowej mieszkanki amerykańskich przedmieść.

Męczą ją magazyny, które czyta, i telewizyjne show, które ogląda, przygotowując sobie kolejnego drinka. Możliwe też, że dzwoni do równie znudzonej przyjaciółki i godzinami rozmawiają o niczym, a może wdaje się w romans, który znaczy dla niej równie mało, co artykuł w magazynie czy telewizyjne show.

Wszyscy aż nadto dobrze znamy postać nastolatka, który nie ma „nic do roboty”. W telewizji nie ma nic, co wzbudzałoby jego zainteresowanie, wszyscy przyjaciele są zajęci, a on oczekuje, że inni wymyślą za niego, co mógłby robić, i wciąż wykrzykuje: „Nudzi mi się!”.

Wyniki jednego sondażu wykazały, że „najczęstszą reakcją na nudę [było] przełączanie kanałów w telewizji”. 44% ankietowanych stwierdziło, że jedzą, kiedy się nudzą, a 27% powiedziało, że wybierają się na przejażdżkę samochodem.

Dlaczego w czasach, w których dostęp do rozrywki jest łatwiejszy niż kiedykolwiek dotąd, wydaje się, że mamy do czynienia z epidemią nudy? Czy takie stwierdzenie wydaje się wam przesadą? Za każdym razem, kiedy wygłaszam wykład o nudzie, na początku słuchacze wykazują jedynie mgliste zainteresowanie tematem. Kiedy jednak zaczynają się zastanawiać, uświadamiają sobie, jak powszechnym zjawiskiem jest nuda w ich własnym życiu, w życiu ich dzieci i przyjaciół. Nawet jeżeli nigdy nie używali słowa nudny w odniesieniu do uciążliwych momentów życia, mam nieomal wrażenie, że ubieram w słowa uczucia, których wcześniej nie potrafili wyrazić słowami. Kiedy przychodzi czas na zadawanie pytań, słuchacze, którzy na początku prezentacji z pewnością „nie czuli” tematu, nagle podchodzą do niego bardzo emocjonalnie i z dużym zaangażowaniem. Nikt nie jest nim znudzony! Materiał zaprezentowany na wykładzie rozbrzmiewa dziwnym i potężnym echem w duszach słuchających.

* Cieszące się niezwykłą popularnością rozgrywki wyłaniające zawodowego mistrza baseballu w USA — przyp. tłum.

opr. ab/ab



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama