Mamo, tato! Nie powtórz tego błędu

Dać dziecku wszystko... to najlepsza recepta na wychowawczą porażkę i wychowanie życiowej ofermy lub roszczeniowego potwora. Jak nie popełnić tego błędu?

Nasz syn miał chyba wszystko, co tylko można dać dziecku. Nowoczesne zabawki, firmowe ubrania, zdrowe jedzenie, zagraniczne wakacje i obozy... Jako rodzice jedynaka staraliśmy się spełniać jego oczekiwania względem nas, a nawet jałowe zachcianki.

Pozwalaliśmy dziecku na dużą swobodę. Nie ograniczaliśmy jego zmieniających się zainteresowań ani wyborów, bojąc się, że nasz sprzeciw zburzy nasze relacje. Poczucie wolności u Jasia było dla nas najważniejsze.

Zawsze kierowaliśmy się dobrem naszego dziecka. Szczęście naszego Jasia stanowiło dla nas priorytet. Nie chcieliśmy, by w jakikolwiek sposób czuł się przez nas blokowany. Przecież to nasz jedyny syn. Często nie odpowiadały nam zachcianki Janka, ale w imię jego wolności godziliśmy się na zajęcia karate czy kupno egzotycznych zwierząt, choć nie do końca nam się to podobało. I tak mijały lata.

Dziś trzydziestoletni Jan nadal mieszka z nami, no bo jak własnemu dziecku powiedzieć, że czas się usamodzielnić, skoro nie ma własnej rodziny i pracy. Syn przerwał studia. Jest po dwóch terapiach psychologicznych i nadal korzysta z porad psychoterapeuty. Większość czasu spędza przed komputerem; nawet nie wiemy, co tak naprawdę robi. Jest małomówny i bardzo zamknięty w sobie. Nie ma przyjaciół. Trudno go zmusić do codziennych domowych obowiązków, no bo jak wymagać od dorosłego mężczyzny, by włączył się w sprawy starszych już rodziców, którzy całe swoje życie podporządkowali dziecku...

Być może czytamy i myślimy: niemożliwe, przerysowane. A może jednak niejednego z nas w jakimś zakresie dotyczy ta historia. Niewola zamiast wolności Oto głęboki dramat naszych czasów — zamiast wolności przychodzi udręczenie i paradoksalnie rodzi zniewolenie. Tyle włożonego wysiłku, a mimo to wydaje się, że zwieńczeniem jest bezsens i totalne zniechęcenie do podejmowania kolejnych wyzwań. Wszystkie rodzicielskie starania mogą łatwo spalić na panewce.

Co zrobić, by uniknąć porażki wychowawczej? Jak nie dopuścić do zniewolenia? Gdzie szukać pomocy? Z odpowiedzią przychodzi nam św. Paweł w Liście do Galatów, gdzie z radością i dumą woła: „Wy zatem, bracia, powołani zostaliście do wolności” (Ga 5, 13).

Każdy z nas, niezależnie od wybranego zawodu, pozycji społecznej czy sytuacji materialnej, powinien realizować to, co zostało mu zadane. Jak mawiał ks. Jerzy Popiełuszko: „powołanie do wolności łączy się z obowiązkiem zrozumienia, że wolność to nie samowola, ale jest to zadanie stojące przed każdym człowiekiem, wymagające przemyśleń, rozwagi, umiejętności wyboru, decydowania”.

Ale jak tę zadaną lekcję mądrze rozeznać i dobrze odrobić? Takie bogactwo wyboru, tyle możliwości daje dziś świat. Jak nie popaść w skrajności? „To prawda, ład wolności buduje się w trudzie — powiedział Ojciec Święty Jan Paweł II podczas homilii w czasie Mszy św. na zakończenie Kongresu Eucharystycznego we Wrocławiu 1 czerwca 1997 roku. — Prawdziwa wolność zawsze kosztuje! Każdy z nas musi ciągle od nowa ten trud podejmować. I tu rodzi się następne pytanie: Czy człowiek może ów ład wolności zbudować sam, bez Chrystusa czy nawet wbrew Chrystusowi?

Pytanie niezwykle dramatyczne, ale jakże aktualne w kontekście społecznym przesyconym koncepcjami demokracji inspirowanej ideologią liberalną! Usiłuje się bowiem dzisiaj wmówić człowiekowi i całym społeczeństwom, iż Bóg jest przeszkodą na drodze do pełnej wolności, że Kościół jest wrogiem wolności, że wolności nie rozumie, że się jej lęka.

Jest tutaj jakieś niesłychane pomylenie pojęć. Kościół bowiem nie przestaje być w świecie głosicielem ewangelii wolności! To jest jego misja. «Ku wolności wyswobodził nas Chrystus» (Ga 5, 1)! Dlatego chrześcijanin nie lęka się wolności, przed wolnością nie ucieka! Podejmuje ją w sposób twórczy i odpowiedzialny, jako zadanie swojego życia” — nauczał papież. Poprzez codzienne ja, personalne moje, człowiek stacza się po jałowych bezdrożach, prowadzących donikąd. Skrajny antropocentryzm prowadzi do zniewolenia duszy i ciała. Jeżeli wszystko kręci się wokół mnie i tego, co posiadam, nie ma miejsca dla drugiego człowieka. Mój egoizm jest rozpleniony jak zaraza.

Dlatego apostoł Paweł, pisząc do Galatów, zaraz dodaje: „Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału, wręcz przeciwnie, miłością ożywieni służcie sobie wzajemnie!” (Ga 5, 13). Robiąc coś bezinteresownie dla drugiego człowieka, zmniejsza się zagrożenie zniewolenia. Myśląc o bliźnim, człowiek nie szuka nowych doznań, nie dąży do ciągłych zmian. Jest świadomy ulotności samolubnych zachcianek i złudności spełnienia, jakie w sobie niosą.

Jan Paweł II w książce pt. „Pamięć i tożsamość” pisze: „wolność jest dana człowiekowi przez Stwórcę i jest mu równocześnie zadana. Poprzez wolność bowiem człowiek jest powołany do przyjęcia i realizacji prawdy. Wybierając i wypełniając prawdziwe dobro w życiu osobistym i rodzinnym, w rzeczywistości ekonomicznej i politycznej, czy wreszcie w środowisku zawodowym i międzynarodowym, człowiek realizuje swoją wolność w prawdzie”. A prawda wypływa z miłości.

Człowiek, który w pokorze przyjmuje prawdę o sobie, gotów jest służyć innym. Napełniony bezinteresownym ukierunkowaniem na dawanie, nie myśli tylko o braniu i otrzymywaniu — chce się sobą dzielić, pragnie być dla innych.

„Miłością ożywieni służcie sobie wzajemnie! (Ga 5, 13). Oto droga do prawdziwej wolności — jak naucza Jan Paweł II — droga, którą wskazuje Chrystus: postawa służby i miłości wzajemnej. Człowiek w pełni odnajduje siebie jako istota wolna tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego”.

Dla każdego z rodziców naturalną rzeczą powinna być bezinteresowna służba swojemu potomstwu — służba mądra i ożywiana miłością. Służba, której widoczne owoce są gwarantem autentyczności rodzica na drodze wychowania. Wtedy rodzina staje się dla dziecka wspaniałą szkołą wolności, w której młody człowiek nie tylko uczy się wychodzić poza siebie, ale także — zachęcony przykładem rodzica — dostrzega potrzeby innych i potrafi nakreślić granice swojemu ego.

Stąd ważnym elementem wychowania staje się wyznaczenie dziecku mądrych granic jego wolności i fundamentalnych norm postępowania, które obowiązują nie tylko w rodzinie, ale w społeczeństwie w ogóle. Muszą one być dostosowane do wieku, umiejętności, warunków fizycznych, zdolności, jednak nie możemy uchylać się od ich wyznaczenia. Bierność, strach czy niedbałość rodziców w ustanawianiu granic zmniejsza szanse na pełny rozkwit dziecka. Paradoksalnie im więcej dajemy dzieciom wolności, tym bardziej je unieszczęśliwiamy. Niejako przyzwalamy na samowolę.

Z drugiej strony istnieje niebezpieczeństwo przesadnego zmniejszenia marginesu wolności dziecka, co może zaburzyć jego rozwój emocjonalny, społeczny, a nawet duchowy. Jak znaleźć „złoty środek” w tej jakże delikatnej sferze? Wydaje się, że kluczem jest tutaj zagadnienie odpowiedzialności. To unaocznianie dziecku konsekwencji jego własnego postępowania. Poprzez uświadamianie dziecko uczy się zauważać różnice między wolnością a samowolą.

W tym kontekście niezwykle ważne jest towarzyszenie dziecku na każdym etapie jego życia. Rodzic w sposób realny powinien uczestniczyć w sukcesach i porażkach swego dziecka.

Warto dodać, że rodzic powinien być niejako ziemskim aniołem, kroczącym za dzieckiem, który po pierwsze, kocha miłością bezwarunkową, a po drugie, czuwa, by konsekwencje błędnych decyzji dziecka nie zagrażały jego bezpieczeństwu i prawidłowemu rozwojowi. Rodzic, opiekun wychowuje dziecko do miłości także poprzez zaufanie do samego siebie i do innych. Pod mądrym okiem dorosłych dziecko ma szansę wzbić się na wyżyny odpowiedzialności za swe czyny.

Nie bójmy się zatem pozwalać dziecku w wolności dokonywać wyborów, ale jednocześnie dbać, by odpowiadało ono za podjęte decyzje. Mądry rodzic cierpliwie będzie dążył do wyrabiania w dziecku świadomości odpowiedzialności. A sam — poprzez stały kontakt ze swym podopiecznym — będzie się uczył empatycznie dobierać metody wychowawcze. Mądry rodzic w zaciszu swego pokoju będzie prosił Mistrza o łaski pokory dla siebie i swych najbliższych, bo „dobry jest Pan dla ufnych, dla duszy, która Go szuka” (Lm 3, 25)

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama