Rozmowa z ks. Markiem Dziewieckim, dyrektorem telefonu zaufania Diecezji Radomskiej
- Jest Ksiądz dyrektorem telefonu zaufania „Linia Braterskich Serc”. Czasem zwykła rozmowa i wskazanie dróg pomocy mogą uratować komuś życie. Czy w okresie świątecznym jest więcej rozmów z osobami szukającymi pomocy?
W naszym telefonie zaufania prowadzimy najwięcej rozmów w listopadzie i grudniu, a więc w okresie przedświątecznym. Z pewnością w Święta Bożego Narodzenia ludzie bardziej dotkliwie niż zwykle odczuwają swój ból osamotnienia, skrzywdzenia, bezradności. Bóg, który nas rozumie i kocha, wie o tym, że wszyscy potrzebujemy Jego pomocy, by w błogosławiony sposób żyć na tej ziemi. Właśnie dlatego posyła nam Syna — Słowo Miłości Boga do człowieka. Mówiąc współczesnym językiem, Boże Narodzenie to uruchomienie w Chrystusie telefonu zaufania i stałego łącza internetowego między Bogiem a człowiekiem.
- Jakie problemy najczęściej pojawiają się w rozmowach caritasowskiego telefonu zaufania?
Zdecydowanie najczęściej dzwonią do nas ludzie, którzy przeżywają problemy małżeńskie i rodzicielskie. Proszą o pomoc i poradę wtedy, gdy ktoś z ich bliskich jest w poważnym kryzysie albo gdy oni sami pogubili się jako małżonkowie, rodzice czy jako dorastające dzieci. Rozmawiając z tymi ludźmi, przekonujemy się o tym, że najczęściej i najbardziej boli ich brak miłości, a nie brak domu, pieniędzy czy pracy.
Pierwszym naszym zadaniem jest przekazanie rozmówcom solidnej wiedzy na temat dojrzałej miłości, która jest najlepszym lekarstwem na problemy człowieka z samym sobą, z bliskimi i z rzeczywistością, w której przyszło nam żyć. Drugim zadaniem wolontariuszy z telefonu zaufania jest umacnianie nadziei u ludzi w kryzysie. W świecie osób nie ma sytuacji beznadziejnych i nieodwracalnych! Boża prawda wskazuje nam drogi wyjścia z każdego kryzysu a Boża miłość czyni nas mocniejszymi od naszych słabości.
Pamiętajmy o tym, że to nie małżeństwo i rodzina jest kryzysie lecz człowiek. Dominująca obecnie niska kultura oraz demokracja oparta na tolerancji - zamiast na miłości i prawdzie! — przeszkadza młodym ludziom w dorastaniu do miłości małżeńskiej i rodzicielskiej. Maryja i Józef potrafią wspierać siebie nawzajem i chronić Boże Dziecię w najtrudniejszych nawet okolicznościach.
- Bożonarodzeniowa tradycja jest bardzo bogata. W domach pojawiają się choinki i świąteczne przysmaki, w kościołach szopki, a w radiu i telewizji pobrzmiewają kolędy, w których wyśpiewywana jest historia o tym, jak w nędznej szopie przyszedł na świat Bóg-Człowiek. Tymczasem Pismo Święte bardzo niewiele mówi o tym wydarzeniu...
Pismo Święte skupia się na ukazaniu sensu Bożego Narodzenia. To najbardziej niezwykłe wydarzenie w dziejach ludzkości! Tylko dlatego, że od dzieciństwa słyszymy o Bożym Narodzeniu, nie przeżywamy takiego szoku i (niestety...) takiej radości, jak Maryja, Józef, Symeon czy tajemniczy trzej mędrcy z daleka.
Nikt nie mógłby wymyślić ani nawet marzyć Boga, który staje się jednym z nas i przychodzi do nas zupełnie bezbronny. Z nieba Syn Boży zabrał tylko miłość. Mówiąc po ludzku, Bóg, który jest Miłością, „zrozumiał” (On zawsze o tym wiedział!), że to za mało! W przeciwieństwie do Aniołów, my chcemy zobaczyć miłość. Dosłownie! Bóg przyjmuje ludzką naturę po to, by Jego miłość stała się widzialna i by już nikt z nas nie czuł się osamotniony i zapomniany.
Bóg przychodzi do nas osobiście po to, by swoje marzenia połączyć z naszymi marzeniami. Ta Jego zdumiewająca, czuła, rozmarzona miłość porusza nas i fascynuje. Wszystkie świąteczne dekoracje, zwyczaje, kolędy mają sens, jeśli pomagają nam zachwycić się Miłością Boga do człowieka i tę Jego miłość radośnie naśladować.
- Choinki obsypane śniegiem, pasterze ubrani w kożuchy, przygarbiony Józef i trzej królowie klękający przed żłóbkiem niewiele mają wspólnego z prawdziwym obrazem Bożego Narodzenia...
Te wszystkie postaci i symbole to przypomnienie, że oto dzieje się coś zupełnie zaskakującego i że najbardziej gotowi na spotkanie z przychodzącym Bogiem są ludzie dobrej woli, ludzie szlachetni i najczęściej prości. Największy dramat człowieka ma miejsce wtedy, gdy nie tylko nie szuka Boga, ale gdy nie przyjmuje Boga nawet wtedy, gdy Stwórca dokonuje dosłownie cudów miłości i sam do nas przychodzi. Boże Narodzenie przypomina nam o tym, że nasz los jest dla Boga ważniejszy niż Jego własny los! I to jest prawdziwe przesłanie, które płynie z betlejemskiej stajenki.
- Czym dla Księdza są Święta Bożego Narodzenia? W jaki sposób były spędzane w domu rodzinnym?
Boże Narodzenie to dla mnie święto miłości, które Bóg osobiście urządza tobie, mnie, każdemu człowiekowi tej ziemi. Czuję się trochę jak syn marnotrawny, do którego Bóg w swoim Synu wyciąga ramiona. Czyni to, nie czekając nawet, aż stanę się synem powracającym... Naprawdę świętować mogą ludzie święci, gdyż świętość to dla człowieka najważniejszy i najpiękniejszy motyw świętowania! Boże Narodzenie to dla mnie zaproszenie do świętości, czyli do najpiękniejszej normalności na podobieństwo Chrystusa. Boże Narodzenie to także zaproszenie do tego, by w każdym z nas umarło wszystko, co nie jest z Boga. Wtedy dopiero Bóg będzie mógł się w pełni we mnie narodzić!
W moim domu rodzinnym przeżywanie Świąt zaczynało się od codziennych rorat, od parafialnych rekolekcji adwentowych, od świątecznej spowiedzi. A później był czas na przygotowania zewnętrzne: odświętne sprzątanie domu, zakupy, pomaganie mamie w przygotowaniu potraw na Wigilię i na dni świąteczne, ubieranie choinki, dekorowanie wigilijnego stołu. A w wigilijny wieczór oczekiwanie na pierwszą gwiazdkę, czytanie Ewangelii o narodzinach Zbawiciela, łamanie się opłatkiem, składanie życzeń, wielogodzinne śpiewanie kolęd, spożywanie dwunastu tradycyjnych potraw i to, co najważniejsze: radość z bycia razem w świadomości, że On nas kocha nieodwołalnie. A o północy oczywiście pasterka, solidny mróz, dużo śniegu i białe, czyste marzenia do rana...
- W jaki sposób zwyczaje wigilijne są kultywowane we wspólnocie, w której Ksiądz mieszka?
Moim mieszkaniem jest obecnie Seminarium Duchowne w Radomiu. Wieczór wigilijny przeżywamy tu w grodzie kilkudziesięciu kapłanów wraz z Księżmi Biskupami i ze stu pięćdziesięcioma alumnami. Wigilijny wieczór zaczynamy w seminaryjnej kaplicy, a później wszystko odbywa się tak, jak w porządnej rodzinie: opłatek, życzenia, kolędy, radość... I wszędzie ten wzruszający zapach choinek...
- Człowiek ze swym konsumpcyjnym nastawieniem bierze ze żłóbka raczej wzruszenia, folklor, rodzinną atmosferę. A co powinien?
Powinien całymi garściami, całym sercem czerpać pewność, że jest ukochanym dzieckiem Miłości i że trzymając Boże Dziecię za rękę i za serce, potrafi w szlachetny sposób poradzić sobie w najtrudniejszej nawet rzeczywistości! Przecież Dziecię Boże chronione jest wyłącznie miłością Maryi i Józefa. Ono upewnia nas o tym, że zdecydowanie ważniejsze jest to, kim jestem i jak bardzo umiem kochać niż to, co posiadam i jak gruby jest mój portfel.
- Czego warto sobie nawzajem życzyć w Święta Bożego Narodzenia?
Oczywiście tego, byśmy stali się żywym i świętym mieszkaniem dla Boga, który do nas przychodzi. Im bardziej On w nas mieszka a my w Nim, tym bardziej niezawodna jest nasza miłość do siebie nawzajem i tym bliższa niebu staje się planeta naszej doczesności...
opr. mg/mg