Komunikacja a percepcja interpersonalna czyli co ja w nim widziałam

Wybrane fragmenty książki "Pomiędzy Mężczyzną a Kobietą", poświęconej sztuce porozumiewania się

Komunikacja a percepcja interpersonalna czyli co ja w nim widziałam

Małgorzata Artymiak

Pomiędzy Mężczyzną
a Kobietą

ISBN: 978-83-61533-30-6
wyd.: Wydawnictwo PETRUS 2010

Wybrane fragmenty
Zamiast wstępu czyli po co ta książka
Język kobiet a język mężczyzn
Komunikacja pozawerbalna czyli dlaczego drapiemy się w głowę
Wierzyć czy nie wierzyć czyli o kłamstwie języka ciała
Komunikacja a percepcja interpersonalna czyli co ja w nim widziałam
Temperament czyli determinizm układu nerwowego

Komunikacja a percepcja interpersonalna czyli co ja w nim widziałam

Warto w tym miejscu zadać sobie kluczowe pytanie: co w takim razie decyduje o atrakcyjności interpersonalnej? Jak postrzegamy siebie i jak budujemy przekonania o drugiej osobie? Co w końcu zdecydowało o tym, że jestem ze Zdzisiem — geny, które posiada czy wiersze, które pisał? Odpowiedź, jak nie trudno się domyśleć, nie jest jednoznaczna. Percepcja czyli spostrzeganie siebie w procesie komunikowania się jest złożonym procesem, w który zaangażowana jest cała gama mechanizmów i uwarunkowań. Choć jest to zadanie dość karkołomne, kluczowe z nich postaram się przybliżyć.

Oszustwa percepcji czyli kilka pułapek, w które wpadamy

Percepcja czyli wzajemne spostrzeganie się osób w komunikacji, to proces uwarunkowany wieloma mechanizmami. Warto wspomnieć choćby o kilku najistotniejszych, z działania których nie zawsze zdajemy sobie sprawę.

Efekt halo, nazywany także efektem pierwszego wrażenia to efekt działający w pierwszych chwilach kontaktu z osobą, na samym początku znajomości. Oznacza skłonność do wytwarzania sobie opinii o nowo poznanej osobie w bardzo krótkim czasie. Różne źródła podają różny czas, w jakim wytwarzamy sobie opinię o osobie — od kilkudziesięciu sekund do kilku minut. Zawsze jest to czas, bardzo, bardzo krótki. Nie trudno też wskazać na niską rzetelność dokonanej oceny. Zdarza się przecież tak, że ktoś, kto w pierwszej chwili wywarł na nas piorunujące wrażenie, po bliższym poznaniu znacznie rozczarowuje. I odwrotnie — ktoś, z kim w pierwszej chwili nie chciałam mieć nic wspólnego, w późniejszym czasie okazał się fantastycznym kolegą, przyjacielem, partnerem.

Efekt nimbu nazywany także efektem aureoli to także nie w pełni świadomy mechanizm, który zniekształca naszą percepcję. Oznacza on skłonność do przypisywania nowo poznanej osobie innych cech pozytywnych na podstawie dostrzeżonej jednej choćby znaczącej cechy pozytywnej. Doświadczamy tego bardzo często.

Dobrym przykładem sytuacji, w której oba te efekty objawiają się w najpełniejszy sposób jest sytuacja randki z nowo poznaną osobą. To typowa sytuacja, w której zależy nam na bardzo pozytywnej autoprezentacji. Dokładamy w związku z tym wszelkich starań, aby wypaść jak najlepiej. Misternie dopracowujemy swój wygląd ku utrapieniu członków rodziny czy współlokatorów blokując łazienkę przez pół dnia i robiąc prawdziwą destrukcję w szafie z ubraniami (nie wspominając już o tym, że pół akademika bywa zaangażowane w poszukiwanie odpowiednich kolczyków do wybranej bluzki). Na miejsce spotkania wybieramy miejsce urokliwe, przytulne itp. Wszystko oczywiście po to, by wyeksponować to, co uznajemy za swoje zalety, skrzętnie ukryć wady a całość podlać aromatycznym „sosem”, wzmacniającym wyrafinowany smak głównej potrawy. „Sos” ten to te wszystkie elementy sytuacji, które mają zdolność do wywoływania pozytywnych emocji, wprowadzania w pozytywny nastrój, a przez to zniekształcające nasze procesy poznawcze. No bo przecież, jeśli Zdzisio jest świetnie ubrany, roztacza wokół siebie woń zniewalających perfum, funduje wykwintny obiad z deserem w urokliwej knajpce z nastrojową muzyką delikatnie wybrzmiewającą w tle, to jak możemy nie myśleć, że to właśnie ten, który jest chodzącym zaprzeczeniem wszystkich podzielanych przez całą płeć piękną zjadliwych przekonań na temat mężczyzn w ogóle. Niezależnie od tego, co sądzą wszystkie koleżanki, ja mam wtedy niezbite przekonanie, że to mi właśnie udało się spotkać kogoś naprawdę wyjątkowego — po prostu ten jedyny WYJĄTEK. Wiele czasu upłynie prawdopodobnie, zanim dopuszczę w końcu do siebie spostrzeżenia, które nakażą mi zrewidować poglądy na temat Zdzisia. Czasem bywa i tak, że kobiety latami podtrzymują iluzję, b o zmiana przekonania byłaby wiązałaby się z bardzo przykrymi doznaniami i wymagała także zrewidowania poglądów na temat samej siebie. A co najgorsze zmiana poglądów wymagałaby zmiany zachowań a to już duże, zbyt duże dla niektórych wyzwanie...

Iluzja stworzona przez wspomniane efekty to miła iluzja. Wiele zrobimy, aby ją podtrzymać. A najgorsze, że wytworzone pod jej wpływem przekonania uznajemy za mocno ugruntowane, na pewno słuszne i niepodważalne. Dlatego też zupełnie nie poddające się korekcie lub jeśli już, to z wielkim trudem. Psychologowie odwołujący się do koncepcji tzw. ukrytych teorii osobowości wskazują na naszą skłonność do tworzenia fałszywych korelacji czyli błędnego zakładania, że pewne cechy są ze sobą ściśle powiązane a zatem występowanie jednej z nich automatycznie implikuje obecność skorelowanych z nią innych. Na przykład osobie punktualnej prawdopodobnie przypiszemy też inne pozytywne cechy, na przykład solidność, pracowitość, dokładność, lojalność itp.

Innym, istotnym zjawiskiem jest efekt Pigmaliona obecny w literaturze także pod nazwą efekt Rosenthala, choć nie dotyczy dokładnie tego samego zjawiska. Efekt Pigmaliona oznacza tendencję do zachowywania się zgodnie z tym, czego oczekują od nich inni, efekt Rosenthala oznacza zachowania osoby badanej potwierdzające oczekiwania badacza. W relacjach interpersonalnych można zjawisko to zaobserwować w dwu aspektach — jeśli posiadam pewne przekonania na temat danej osoby, jej zachowania zdają się potwierdzać moje poglądy. Jeśli uważam osobę za zdolną, to nawet wówczas, gdy efekt jej pracy jest zupełnie przeciętny, skłonna będę ocenić go bardzo wysoko. Druga z obserwowanych tendencji to skłonność osoby, która otrzymuje na swój temat pozytywne informacje, do zachowań zgodnych z przypisywanymi ocenami. Jeśli spostrzegam partnera jako osobę twórczą i daje mu to do zrozumienia, bardzo prawdopodobne, że w krótkim czasie liczba przejawów zachowań twórczych będzie większa niż wcześniej. Z drugiej strony, nawet przeciętne zachowania będę skłonna spostrzegać jako przejaw twórczych talentów partnera. Wnioski nasuwają się właściwie same. Jeżeli zasypuję mężczyznę osądami typu: „do niczego się nie nadajesz”, „wszystko musisz zepsuć”, „niczego nie robisz porządnie”, „nic z ciebie nie będzie” — nie trudno domyśleć się jak po krótkim czasie będzie się ten nieszczęśnik zachowywał. I nawet, jeśli zrobi coś naprawdę wartego uznania, i tak nie zostanie do dostrzeżone i docenione. Zdecydowanie przyjemniej jest obserwować odwrotny kierunek zmian. Mężczyzna, w którym dostrzegamy wiele zalet i jednoznacznie mu to komunikujemy prawdopodobnie ruchem jednostajnie przyspieszonym zacznie zbliżać się do ideału...

Kolejnym z istotnych mechanizmów obecnych w interakcjach jest mechanizm atrybucji. Pojęcie kojarzone z nazwiskiem F. Heidera oznacza wnioskowanie o motywach ludzkich zachowań. Nie trudno znaleźć sytuację ilustrującą zjawisko atrybucji a zarazem potwierdzającą jego powszechność. Jeśli schodzę tuż przez domem mijam swojego sąsiada i mówię mu „dzień dobry”, a on nie odpowiada, natychmiast uruchamia się atrybucja. Usiłuję ustalić, co było przyczyną jego niespodziewanego dla mnie zachowania. Jest raczej mało prawdopodobne, żebym podeszła do sąsiada, zaczepiła go i zapytała, dlaczego nie odpowiedział mi „dzień dobry” (prawdopodobnie gdybym to zrobiła, mogłabym zostać posądzona o skłonność do dość nieobliczalnych zachowań i pewnie nie byłoby niczym dziwnym, gdyby w ciągu następnych kilku dni już większość mieszkańców mojej ulicy nie odpowiadała mi na „dzień dobry” demonstrujący w ten sposób swój dystans wobec osoby niezrównoważonej psychicznie).

Tego rodzaju sytuacji, w których próbujemy wyjaśniać motywy zachowań innych ludzi jest bardzo wiele. Pewnie każdy, po głębszym zastanowieniu, mógłby podać przykład kilku co najmniej tego rodzaju sytuacji w ciągu jednego dnia. To wszystkie te sytuacje, w których zadajemy sobie pytanie; „Dlaczego on/ona się tak zachował/a?”. „Dlaczego on/ona to zrobił/a?”. Przedstawiony przykład daje już także odpowiedź, dlaczego nie zadajemy sobie trudu i nie pytamy autora zachowania o jego przyczyny. Najbardziej powszechną obawą jest obawa o ośmieszenie się — zachowanie tego rodzaju nie jest traktowane jako typowe, powszechne, oczywiste. Inną przyczyną jest wstyd, specyficznie pojęta duma, honor itp. Mam na myśli wiele sytuacji w relacjach między płciami. „Nie wypada” zadzwonić do chłopaka i zapytać go, dlaczego mimo obietnicy nie zadzwonił. Dotknięta do żywego żona, która oczekiwała kwiatów w rocznicę ślubu też raczej nie zapyta dlaczego mąż wraca z pracy bez tychże. Woli raczej założyć, że na pewno nie jest już dla niego ważna, prawdopodobnie maż już jej nie kocha i są duże szanse, że ma kochankę. Jaka jest trafność atrybucji? Niewielka. Nie trudno przecież przyjąć, ze mogło być i tak, ze mąż nie zapomniał o rocznicy. Przeciwnie — na tą okazję przygotował coś ekstra na przykład jakieś wyjątkowe wyjście wieczorem. Małe byłyby jednak na to wyjście szanse, jeśli żona dokona wspomnianego wnioskowania. Przekonanie o tym, że została zlekceważona natychmiast podsunie jej pomysł, żeby odpowiedzieć tym samym: natychmiast urażona wyjdzie i skieruje swoje kroki do przyjaciółki, u której prawdopodobnie spędzi rocznicowy wieczór zalewając rozpacz winem i łzami. Pozostawiony mąż, niewiele myśląc skieruje swoje kroki do kolegi, pubu, lub spędzi wieczór z pilotem telewizyjnym w ręku, planując jednocześnie ranne wyjście do pracy w taki sposób, aby nie sprowokować rozmowy z żoną. Dalej już opisywać nie muszę. Wszystko toczy się błyskawicznie. Zachowanie jednego z małżonków staje się bodźcem do odpowiedniego zachowania drugiego, będącego błyskawiczną odpowiedzią. To z kolei prowokuje reakcję po drugiej stronie itd. Często bywa tak, że po jakimś czasie trudno już jest nawet poranionej parze wskazać, co było początkiem.

Przykłady dobrze ilustrują okrucieństwo atrybucji. Atrybucja uruchamia zachowanie — zachowujemy się zgodnie z przypisanymi ludzkim zachowaniom motywami, nie zdając sobie sprawy z tego, jak mylne mogą okazać się nasze osądy.

Mechanizm atrybucji jest zjawiskiem bardzo interesującym, zróżnicowanym i także podlegającym różnorodnym wpływom. Wymienia się różne rodzaje atrybucji np. atrybucja zewnętrzna i atrybucja wewnętrzna, czyli wyjaśnianie zachowań poprzez odwołanie do czynników wewnętrznych (na przykład moje skłonności, umiejętności, cechy charakteru itp.) lub zewnętrznym (uwarunkowania sytuacyjne, czynniki losowe i inne). Dość często wskazuje się na specyficzną odmianę atrybucji powszechnie ujawniającą się w wielu rodzajach konfliktów. To tendencja do wyjaśniania własnych sukcesów czynnikami wewnętrznymi: „osiągam sukcesy bo jestem naprawdę dobry”, „wygrałem, bo byłem najlepszy”, przy jednoczesnym wyjaśnianiem sukcesów partnera przez odniesienie do czynników zewnętrznych: „udało ci się dobrze zdać egzamin, bo trafiłeś na łatwe pytania”, „wygrałeś, bo konkurenci byli bardzo słabi”. Analogicznie odwracamy sytuację przy wyjaśnianiu źródeł własnych niepowodzeń: „nie zdałem, bo egzaminator się na mnie uwziął”, „ty nie zdałeś bo jesteś słaby, nie nadajesz się do tego”.

Oczywiście rodzi się natychmiast pytanie: od czego zależy dominujący u danej osoby styl atrybucji? Bez wątpienia czynniki, które na niego wpływają to indywidualne doświadczenie, posiadane zasoby informacji, samoocena, postawa wobec ludzi w ogóle czy tej konkretnej osoby (nawet, jeśli jesteśmy bardzo krytyczni wobec innych, potrafimy być bardzo wyrozumiali wobec osób nam drogich).

Kolejnym istotnym czynnikiem zniekształcającym percepcje są stereotypy i uprzedzenia. Stereotyp odnosi się do przekonań odnośnie danej osoby czy grupy osób, podzielanych zwykle przez większe grupy, może być negatywny, pozytywny lub neutralny. Najbardziej rozpowszechnione są stereotypy negatywne. Przekonania te są fałszywe i niedostatecznie uzasadnione, oporne na argumentację. Stereotyp ma charakter powszechny — podzielają go wszyscy członkowie określonej społeczności. Na przykład stereotypy związane z przypisywaniem wspólnych cech przedstawicielom jednej społeczności - Polaka u mieszkańców Wysp Brytyjskich, stereotyp Żyda, Czecha, ale także stereotyp blondynki, stereotyp prawnika, nauczyciela, psychologa. Stereotyp przyjęty może być przez jednostkę w wyniku własnych obserwacji, przejmowania poglądów innych osób, wzorców przekazywanych przez społeczność.

Wpływ stereotypów na jakość relacji interpersonalnych jest wpływem dość istotnym. Stereotypy formują nasze postawy wobec całych grup osób, a tym samym narzucają sposób odnoszenia się do pojedynczych „egzemplarzy” wybranej grupy. Jeśli na przykład ulegnę stereotypowemu przekonaniu, że blondynki mówiąc oględnie nie grzeszą inteligencją, to w sytuacji zatrudniania kobiety, mając do wyboru blondynkę i nie-blondynkę, prawdopodobnie skłonna będę preferować tę drugą.

W przeciwieństwie do stereotypu uprzedzenie ma charakter indywidualny, kształtuje się na bazie osobistych doświadczeń i obejmuje tylko osobę, która je żywi. Oczywiście mogę „przenieść” uprzedzenie na osoby bliskie, ale nie ma to tak szerokiego zasięgu, jak stereotyp. Jeśli moje związki z mężczyznami reprezentującymi na przykład tę samą grupę zawodową kończyły się fiaskiem, mogę uprzedzić się, czyli ukształtować w sobie przekonanie o tym, że mężczyźni z tej grupy nie nadają się do związków. Nawet, jeśli pojawi się kolejny „kandydat” wywodzący się z tej grupy, ma dużo gorszą pozycję na starcie, niż przedstawiciel innej branży. Wiele wysiłku będzie musiał włożyć w pokonanie mojego uprzedzenia. Ostatecznie może się to też okazać zadaniem przekraczającym możliwości, a „poziom desperacji” zalotnika może być niewystarczający do podjęcia nierównej walki. Niestety, nie do końca jesteśmy świadomi wpływu uprzedzeń i stereotypów w naszym myśleniu.

Warto także przy tej okazji wspomnieć o wpływie tego, co psychologowie nazywają przekazem transgeneracyjnym, kształtującym w znacznym stopniu nasze odniesienia do innych, nasze oczekiwania i sposób budowania relacji.

Przekaz transgeneracyjny to złożony system norm, sądów, postaw, które wynosimy z domu rodzinnego jako suma doświadczeń pokoleń. Czasem przyjmuje on formę jednoznacznych komunikatów wypowiadanych wprost. Na przykład matka, która mówi córce: „pamiętaj, nigdy nie wychodź za mąż za kierowcę, ja popełniłam ten błąd i zobacz, co teraz mam, ojca nigdy nie ma w domu, a ja ze wszystkim sama”. Częściej jednak postawy i oczekiwania formułowane są pod wpływem obserwacji, przemyśleń, automatycznie modelowanych stylów zachowania. I znów, okrutne jest to, że z większości ukształtowanych tą drogą przekonań nie zdajemy sobie sprawy. Nie jesteśmy świadomi też, w jak znaczący sposób wpływająca nasze relacje.

Zdarza się często, że ich ogromny wpływ odkrywany jest dopiero w procesie psychoterapii, kiedy kobieta w poszukiwaniu źródeł swoich trudności dociera do utrudniających budowanie związku przekonań. Na przykład utrwalone przekonanie o tym, że mężczyźnie nie można do końca zaufać, ma daleko idące konsekwencje. Staje się źródłem silnego konfliktu wewnętrznego i niezrozumiałej dla partnera ambiwalencji zachowań. Z jednej strony kobieta odczuwa naturalną potrzebę związania się, zaufania i intymności, z drugiej jednak obawia się bliskości i zbyt zobowiązującej więzi, wierząc, że narazi ją to na dotkliwe cierpienia (na przykład obsesyjny lęk przed odrzuceniem lub zdradą). Towarzyszące jej rozdarcie szybko udziela się partnerowi i rodzi napięcia. Wysyłane z jej strony sprzeczne komunikaty zaczynają irytować, czy niepokoić partnera. Zdarza się, że jego zachowanie kobieta interpretuje jako potwierdzenie swoich przekonań - „no tak, jest tak, jak myślałam, na pewno chce mnie zostawić”. I w końcu dochodzi do rozpadu związku, co ostatecznie wzmacnia w kobiece przekonanie o niewierności i okrucieństwie mężczyzn. Niebezpieczny mechanizm sprzężeń zwrotnych utrwalający destrukcyjne dla samej kobiety i jej relacji przekonania. Innym sposobem przejawiania się tych ukrytych przekazów są niekonsekwencje w zachowaniach partnerów. Nawet, jeśli w rozmowie deklarują gotowość do określonych zachowań, to w konkretnych sytuacjach ujawnia się jednak zachowanie niepożądane. Oczywiście przyczyny tego stanu rzeczy mogą być także inne ale jedną z nich jest obecność silnie utrwalonych przekonań mających swe źródło w domu rodzinnym.

Konieczność skonfrontowania się z tymi ukrytymi przekonaniami jest nieunikniona w sytuacji budowania relacji. Kiedy dwoje ludzi decyduje się być ze sobą, pojawia się wyzwanie w postaci określenia warunków, na jakich to wspólne bycie ma się dokonać. Dotyczy to zarówno rzeczy i spraw „dużego kalibru”, takich, jak kwestie pracy zawodowej, posiadania dzieci itp., jak i spraw drobnych ale niezbędnych dla sprawnego codziennego funkcjonowania — na przykład zakupy, sprzątanie, gotowanie itp.

dalej >>

 

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama