Refleksje byłego członka Świadków Jehowy: jaki jest stosunek Świadków do finansów i braterskiej pomocy?
Od Redakcji. Niniejsza publikacja jest relacją opartą na osobistym doświadczeniu. Nie rości sobie ona prawa do bycia uznaną za publikację naukową - to wymagałoby szerokich badań, które byłyby sprawą bardzo trudną lub wręcz niemożliwą, z racji na brak jawności w funkcjonowaniu organizacji Świadków Jehowy. Osobiste doświadczenie ma jednak również swój walor poznawczy, pokazując aspekty, do których badacz z zewnątrz mógłby nigdy nie dotrzeć lub nie zrozumieć ich należycie. Zachęcając więc do lektury, prosimy czytelników o wzgląd na to, że jest to zapis osobistego doświadczenia, a nie praca naukowa - nie należy więc wyciągać z tekstu zbyt uogólniających wniosków.
Świadkowie wszem i wobec mówią jacy to oni są pomocni i usłużni. Niech was nie zmylą takie zapewnienia. Oni owszem pomagają ale zawsze swoim i właściwie tylko swoim co bardzo szeroko opisują na łamach swojej literatury która jest pełna tego cukierkowatego bełkotu mydlącego oczy. Pomagają swoim i osobom zainteresowanym ale tym drugim tylko do momentu gdy czują że mogą ich usidlić a gdy stwierdzą że się nie uda to bardzo szybko zapominają o tych ludziach i niestety już na ich pomoc nie możesz liczyć, z prozaicznej przyczyny nie jesteś jednym z nich. Jest to kolejna można powiedzieć ujma dla nich, oczywiście powiedzą że to nie prawda, ale czy na pewno czy kiedykolwiek czytaliście w prasie ogól no dostępnej że świadkowie gdzieś uczestniczyli w jakiejś akcji ratowniczej, bądź humanitarnej, albo czy słyszeliście o czymś takim w programach informacyjnych, albo czy kiedy kolwiek słyszeliście żeby świadkowie wsparli jakąś fundację chociażby niewielkim datkiem na pewno nie, nikt z was o czymś takim nie słyszał ani nie czytał. Oczywiście świadkowie powiedzą zaraz że nie szukają rozgłosu, ale jeszcze raz zwrócę waszą uwagę na ich czasopisma w których to tak szeroko rozpisują się o pomocy udzielanej swoim braciom w różnych rejonach świata. Więc nasuwa się pytanie o co chodzi, przecież te pisma rozdają ludziom i jaki jest skutek. Sieją sami propagandę jaką to oni są wspaniałą organizacją nic tylko musisz do nich przystąpić, żadnych problemów, żadnych kłopotów. Jak w kiepskim serialu gdzie wszystko jest cukierkowe i ładnie wygląda. Jest też druga strona medalu tej pomocy czy to braciom czy osobom zainteresowanym, niech was nie zdziwi fakt jak kiedyś wam taką pomoc wypomną od tak pewnie z braterskiej miłości /jest to oczywiście ironia z mojej strony/.
Sam doświadczyłem czegoś takiego, miałem taki okres że nie miałem na chleb, tak to się mówi, po prostu było bardzo ciężko, no i trochę sobie ponarzekałem, że się nikt mną nie zainteresował i jak myślicie jaki był skutek? Osoba, której tak sobie się trochę poużalałem, poszła donieść o tym starszym a w konsekwencji ja musiałem się gęsto tłumaczyć, a mało tego - miałem wypomniane jak to bardzo mi pomagali i że nikt do tej pory takiej pomocy nie otrzymał. Tyle tylko że nikt nie wziął pod uwagę faktu, że ja w wielu przypadkach też służyłem pomocą czy w przeprowadzkach, czy też w remontach i urządzaniu mieszkania jednego z braci, czy też odwdzięczając się w innej formie czego ten brat który mi to wypomniał nie chciał widzieć. Ja jakoś nigdy nikomu nic nie wypomniałem, czy to dając jakieś rzeczy materialne, czy to pomagając w innej formie, co niestety spotkało mnie. I tak to jest z tą miłością braterską i pomocą. Ale chciałbym wam opisać jeszcze jeden paradoks braterskiej pomocy, bo ja rozumiem pomóc komuś kto naprawdę nie ma pieniędzy, lub spotkała kogoś, no powiedzmy, utrata pracy. Ale czy ta pomoc jest tak potrzebna chociażby wtedy, gdy ktoś ma np. dwa samochody i jest, jak to twierdzi jego teściowa, wykształconym człowiekiem, to bez względu na to co się dzieje to robienie na taką osobę zbiórki pieniędzy to lekka przesada. Tym bardziej że ta osoba sama niewiele robi żeby poprawić chociażby swoją sytuację materialną, ale rozbijać się dwoma samochodami można, on jednym i żona drugim, a po co? Przecież wystarczy jeden samochód w rodzinie, jak mnie nie stać, a nawet można się obejść w ogóle bez samochodu i już koszty są mniejsze. Ale po co, poużalam się braciom, a oni zbiorą pieniążki i jest fajnie, a powiem wam szczerze, że sam znam osoby w zborze, które ledwo wiążą koniec z końcem i nigdy nie zdobyły się na coś takiego jak ten człowiek. Ja, mając taki stan posiadania, bym się ze wstydu spalił a po pierwsze, to na pewno najpierw bym sprzedał samochody i myślę że większość moich czytelników zrobiła by to samo. Bo samochód to tylko rzecz i zawsze można ją kupić sobie kiedy indziej ale jak są ważniejsze sprawy to powinniśmy pozbyć się tego, co nam zbywa a dopiero później prosić o pomoc. Przecież sami świadkowie deklarują, że nie przywiązują wagi do rzeczy materialnych, a tu proszę okazuje się co innego i to też jest kolejny mit. Bo prawda wygląda zupełnie inaczej, wielu z nich jeździ samochodami o których niektórzy mogą tylko pomarzyć, mają wypasione komputery, tudzież wiele innych nowinek technicznych w domu, na które przeciętnego zjadacza chleba nigdy nie będzie stać. Wielu świadków twierdzi, że nie można popisywać się swoimi środkami materialnymi ale zapewniam, że nic bardziej mylnego - wielu z nich lubuje się popisywać i pokazywać a wręcz chwalić się tym co mam - im nowsze tym lepszy. Niech inni mi zazdroszczą, a ludziom ze świata którzy nie znają ich od środka wmawiają ciemnotę, że to co posiadają to dzięki zaufaniu do Jehowy i dzięki temu że są w tak „wspaniałej organizacji bożej „ która według nich jako jedyna cieszy się poparciem samego stwórcy. Więc skoro głośno mówią że wszystkie te zdobycze techniki są nic nie warte i im nie potrzebne to po co je kupują, albo wymieniają na nowsze ? Odpowiedź jest wyżej. Robiąc tak pokazują że tak naprawdę niczym się nie różnią od innych ludzi, ludzi których pogardliwie określają światusami i którym wróżą niechybny koniec i zagładę.
Postępowanie wobec nadużyć seksualnych Środowiska takie jak Silentlambs (Ciche owce) oskarżają organizację Świadków Jehowy o stosowanie polityki, która miała ukrywać przypadki molestowania seksualnego by nie narazić organizacji na zniesławienie. Dotychczas żaden proces wytoczony wobec organizacji Towarzystwa Strażnica w Stanach Zjednoczonych nie zakończył się wyrokiem skazującym, część rozpraw zakończyła się oddaleniem pozwów, niektóre jednak zakończyły się za porozumieniem stron ugodą. Szacuje się, że w tym drugim przypadku suma pieniędzy wypłacona ofiarom nadużyć seksualnych wynosi miliony dolarów. Wg NBC News tylko wobec jednego przypadku Towarzystwo Strażnica wypłaciło 780 000 dolarów w procesie zakończonym polubownie.
opr. mg/mg