Fragmenty książki "Idee i symbole sztuki chrześcijańskiej " o przesłaniach symbolicznych i ideowych polskiej sztuki chrześcijańskiej - od czasów piastowskich po współczesność.
ISBN: 978-83-7505-462-0
wyd.: WAM 2010
Sens ukryty w każdym portalu wyprowadzamy w sztuce chrześcijańskiej z biblijnej symboliki drzwi, odkrytej już w sztuce wczesnochrześcijańskiej. Ostium, porta, valvae, fores, janua — łacińskie określenia na słowa: brama, podwoje, wrota, wierzeje, drzwi, furta. To przecież bramy i drzwi były miejscem tak często spotykanym w starotestamentowym życiu społecznym. Funkcjonalne znaczenie wrót napotykamy w dziejach Lota, który udzielił schronienia aniołom, zaryglowawszy drzwi przed mieszkańcami Sodomy domagającymi się wydania jego gości (Rdz 19, 3-11). Biblijny Hiob na dowód swej niewinności czekał pod drzwiami sąsiada na jego małżonkę, gdyby ta chciała uwieść jego serce (Job 31, 9). Przy drzwiach żydowskich domostw przebijano uszy niewolnikom, którzy w nowym roku szabatowym godzili się pozostać w nich jako domownicy (Pwt 15, 16-17). Nawet w opowieści o wyjściu Żydów z Egiptu pojawia się motyw oznaczania żydowskich domów krwią, aby niszczyciel nie wstąpił do nich i nikogo z domowników nie zabił (Wj 12, 22-23). W Księdze Przysłów czytano o dzielnej kobiecie, mającej za małżonka szanowanego powszechnie mężczyznę, który zasiadał w bramie, pośród żydowskiej starszyzny (31, 23). Bramy miast były symbolem prestiżu, dlatego też Żydzi po powrocie z niewoli babilońskiej odbudowali bramy Jeruzalem (Ne 2, 17; 3, 1-32). Mądrość — towarzyszka Jahwe — zbudowała sobie dom, zapewniając w Starym Testamencie: „Błogosławiony ten, kto mnie słucha, kto co dzień u drzwi moich czeka, by czuwać u progu mej bramy, bo kto mnie znajdzie, ten znajdzie życie i uzyska łaskę u Jahwe” (Prz 8, 34-35). Przeciwstawieniem Mądrości jest Głupota: „Przy bramie swego domu usiadła, na tronie, na wyżynach w mieście, by wołać na przechodzących drogą” (Prz 9, 13-17).
Ze starotestamentowym kultem Bożym ścisły związek miały bramy i drzwi Świątyni Jerozolimskiej. Otwierały się do przedsionka świętego miejsca (Hekal), a następnie do właściwego sanktuarium (Debir). Zdaniem psalmisty — uważanego przez całe stulecia za Dawida — prowadziły owe drzwi do miejsca dziękczynienia. Psalmista pisał: „Otwórzcie mi bramy sprawiedliwości: chcę wejść i złożyć dzięki Jahwe. Oto jest brama [Porta Domini — przyp. aut.], przez nią wejdą sprawiedliwi” (Ps 118[117], 19-20). Bramy świątynne były alegorią tryumfu Jahwe, który przekraczał je niczym orientalny władca: „Bramy, podnieście swe szczyty i unieście się, prastare podwoje, aby mógł wkroczyć Król chwały. «Któż jest tym Królem chwały?» «To Pan Zastępów: On sam Królem chwały»” (Ps 24[23], 7.10). Nawet prorok Ezechiel w odbudowanej po zniszczeniu Świątyni Jerozolimskiej dostrzegał miejsce wiecznej chwały oraz tron u stóp Jahwe: „Potem poprowadził mię ku bramie, która skierowana jest na wschód. I oto chwała Boga Izraela przyszła od wschodu [...] A chwała Jahwe weszła do świątyni przez bramę, która skierowana była ku wschodowi” (Ez 43, 1-2.4). Dla proroka Ezdrasza świątynia starotestamentowa to domus Dei — dom Boży. Na rozumienie chrześcijańskiego kościoła i portalu jako „bramy do nieba” rzuca światło starotestamentowy tekst zaczerpnięty z Księgi Rodzaju. Według niego patriarcha Jakub: „We śnie ujrzał drabinę opartą na ziemi, sięgającą swym wierzchołkiem nieba, oraz aniołów Bożych, którzy wchodzili i schodzili na dół. A oto Pan stał na szczycie”. Przebudziwszy się, rzekł: „O, jakże miejsce to przejmuje grozą! Prawdziwie jest to dom Boga i brama do nieba!” (Rdz 28, 12-13.17). Tekst ten wszedł później do rytuału konsekracji kościoła. Introit mszy św. konsekracyjnej powiada: „hic Domus Dei est et porta caeli: et vocabitur aula Dei”. Nowy Testament przewartościował znaczenie drzwi. Każde drzwi wiodące do kościoła były otwarciem na niebo (J 1, 51), na przyjście Syna Człowieczego na Sąd Ostateczny, gdzie „On oddzieli jednych [ludzi] od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów” (Mt 25, 31-32). Kościół stawał się miejscem modlitwy, a bliskość Chrystusa akcentował tekst wzięty z Apokalipsy: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (3, 20).
Nawiązywali pierwsi chrześcijanie do Świątyni Salomona. Beda Venerabilis za św. Augustynem pisał: „Dom Boży, który zbudował Salomon w Jerozolimie, jest figurą świętego, powszechnego Kościoła, który budowany jest od pierwszego wybranego aż do ostatniego, jaki narodzi się na końcu świata, codziennie dzięki Łasce Króla Pokoju, tzn. swego Zbawiciela” (PL, t. 90, szp. 737). Dalej zgodnie z przypowieścią o Chrystusie Dobrym Pasterzu pisał: „Bramą zaś świątyni jest Pan, ponieważ nikt nie przychodzi od Ojca, jak tylko przez Niego” (PL, t. 90, szp. 780).
Sens każdego portalu w sztuce chrześcijańskiej wyprowadzamy z ewangelicznej symboliki drzwi, odkrytej już w sztuce wczesnochrześcijańskiej. U św. Jana Chrystus nazwał się bramą: „Ja jestem bramą owiec. [...] Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony [...] Ja przyszedłem po to, aby (owce) miały życie i miały je w obfitości” (J 10, 7.9-10). Tymi słowami Chrystus wyraźnie zaakcentował więź z ludźmi. Wielokrotnie wypowiedź ta była obecna na portalach średniowiecznych kościołów. Wejście do świątyni oznaczało wejście do Chrystusowej owczarni — Kościoła. Do portalu jako symbolu przejścia nawiązywał Chrystus, powiadając: „Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 8, 12). A światłość zbawienia gwarantował wiernym Kościół. To właśnie w czasie Soboru Laterańskiego IV (1215) stwierdzono: „Extra Ecclesiam nullus omnino salvatur” — poza Kościołem nikt nie dostępuje zbawienia. Pojęcie Kościoła jako wspólnoty zgromadzonej wokół Zbawiciela stało się podstawą zrozumienia więzi pomiędzy Stwórcą a ludem Bożym. Zatem treści symboliczne zobrazowane w portalu nie byłyby w pełni zrozumiałe bez pojęcia wspólnoty ludu Bożego, która wchodziła do wnętrza budynku kościelnego. Portal oddzielał w owym czasie przestrzeń sakralną od profanum. Przekraczając jego progi, stawało się w przestrzeni sakralnej, konsekrowanej przez biskupa. W introicie mszy św. konsekracyjnej czytano: „jest to dom Boga i brama do nieba” (Rdz 28, 17) — czyli „Domus Dei et Porta Coeli”. Jeszcze do połowy XX wieku w liturgii wielkanocnej był zwyczaj, że celebrans wychodził przed kościół i trzykrotnie uderzał w zamknięte wrota krzyżem. Miało to przypominać prawdę wiary, że zamknięte niebo zostało otworzone dzięki zasłudze krzyżowej śmierci Chrystusa. Zatem symbolicznie otwierano niebiosa. Świątynia w takiej interpretacji to brama niebios. Społeczność wierzących wchodząca do wnętrza kościoła chciała otrzymać „życie w obfitości” (J 10, 10). Tak pojmowany sens portalu uzupełnimy tekstem, który spotykamy przy interpretacji bramy u średniowiecznych teologów (Beda Venerabilis): „Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” (J 14, 6). Za takim stwierdzeniem kryło się jedyne pośrednictwo, ale także ofiara odkupieńcza i zwycięstwo Zbawiciela nad grzechem i śmiercią. To kościół był miejscem, gdzie oddawano cześć swojemu Bogu, jak to tłumaczy w pierwszej połowie XII wieku Honoriusz z Autun. To Chrystus, zawsze obecny w Kościele, podczas ofiary eucharystycznej przypomina za pośrednictwem kapłanów swoją naukę o „bramie” i „owczarni”, za którą oddał życie na krzyżu, uwalniając nas od grzechu pierworodnego. Na tympanonie romańskim z Ołbina (Wrocław) czytano: „IANUA SUM VITAE QUICUMQ(VE) VENITE”.
W psalmach śpiewano: „Wstępujcie w Jego bramy wśród dziękczynienia, wśród hymnów w Jego przedsionki; chwalcie Go i błogosławcie Jego imię!” (100, 4) oraz: „Podnieścież, książęta, bramy wasze, i podnieście się bramy wieczne, a wnijdzie Król chwały!”, czyli Pan Zastępów (24, 9-10; przeł. Jakub Wujek). Tym razem przez portal wchodzimy do bramy wieczności — Porta Aeterna. Do tej bramy w ciągu całego ziemskiego życia zmierzał człowiek, którego prowadził Kościół, dając swoją nauką perspektywę zbawczą, przejście przez portae aeternales. Liturgista z przełomu XII na XIII wiek, Pierre de Roissy, w dziele Manuale de mysteriis Ecclesiase pisał o portalu: „Si autem sunt plura hostia, significant prelatos, per quos intratur ad Christum” (Mortet, s. 186). Zdaniem tego liturgisty, wejścia wiodące do świątyni od północy oraz od południa przeznaczone były dla ludu Bożego.
Portal obramiał wrota kościoła, które, jak powiadał św. Augustyn, były miejscem „initio fidei” — wstępem do poznania prawd wiary. Na Zachodzie zdobne zazwyczaj wrota były niejednokrotnie rzeźbioną katechezą, inicjacją chrześcijańską, przypomnieniem podstawowych prawd wiary albo też zobrazowaniem życia i cnót miejscowego świętego. Inicjacja zawsze miała za przedmiot dzieje zbawcze Chrystusa oraz historię rodzaju ludzkiego, poczynając od grzechu pierwszych rodziców, a kończąc na problemach eschatologicznych. Stąd też częsty motyw wyobrażeniowy w portalach: Sąd Ostateczny. Ponadto pojawiają się apostołowie, męczennicy i święci — występujący w imieniu Zbawiciela świadkowie, którzy dali swym świadectwem dowód zbożnego życia i osobistej więzi z Chrystusem.
Nieraz portale przyjmowały kształt bardzo wąskiej bramy. Jej sens ideowy wyjaśniają nam słowa ewangelisty: „Angusta porta et arcta via est, quae ducit ad vitam” (wąska brama i ciasna droga jest ta, która prowadzi do życia wiecznego). Zawsze takiej bramie towarzyszyła druga, na której czytano: „Intrate per angustam portam et pauci sunt qui inveniunt eam” (wchodźcie przez wąską bramę, a nieliczni są, którzy ją znajdują). Te cytaty (por. Mt 7, 13-14) towarzyszą wąskim bramkom wiodącym z nawy kościoła pokamedulskiego w Rytwianach — Pustelni Złotego Lasu — do chóru zakonnego. Symbolika ciasnej bramy to znana kościelnej teologii Porta Angusta prowadząca do królestwa niebieskiego, które gwarantował wiernym Kościół w zamian za życie zgodne z ewangelicznymi zasadami. A tych nauczano w każdej świątyni. Ciasna brama wskazywała, że zbawienie uzależnione będzie jednak od pewnych warunków. Dotyczyło to już biblijnego nawrócenia, któremu zawsze towarzyszyła skrucha, wyznanie i zarzucenie grzesznych postępków, a jeśli to było możliwe — i zadośćuczynienie (Prz 28, 13; 1 J 1.9; Łk 19, 8). Inaczej mówiąc, przez ciasną bramę nie można przejść, będąc „obładowanym” grzechami. Od tych ciężarów może nas uwolnić tylko Chrystus (Mt 11, 28), który powiada: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” (J 14, 6). To znaczy, że Jezus nie tylko może wskazać nam drogę, ale i poprowadzić nas do celu. On jest bowiem drogą i bramą. I wreszcie od nas zależy wybór przeznaczenia. Szeroka droga i przestronna brama niewymagające żadnych wyrzeczeń prowadzą na zatracenie wieczne. Salomon powiadał: „Niejedna droga zda się człowiekowi prosta, lecz w końcu prowadzi do śmierci” (Prz 14, 12). Inaczej jest z wąską drogą. To ona wiedzie do życia wiecznego. „Bo drogi Jahwe są proste: kroczą nimi sprawiedliwi, lecz potykają się na nich grzesznicy” (Oz 14, 10). Jeśli wierni wybiorą Chrystusa jako bramę, drogę, najlepszego Towarzysza ziemskiej wędrówki, będzie dla nich w przyszłości życie wieczne.
Święty Bernard z Clairvaux (1091-1153) uważał, że śmierć jest bramą życia. Mors ianua vitae. Niejednokrotnie napotykamy w architekturze cysterskiej (np. Mogiła, obecnie dzielnica Krakowa) porta mortuorum — bramę zmarłych (umiejscowioną od północy), przez którą wynoszono doczesne szczątki zmarłych zakonników i grzebano je poza świątynią. Poprzez życie w surowym zakonie uświadamiano sobie sens tych słów św. Bernarda, który uważał, że śmierć jako brama życia wiedzie człowieka do innego wymiaru — życia wiecznego. Zgodnie bowiem z nauką Kościoła istniała nadzieja, że w dniu zmartwychwstania ciał spotkamy się z bliskimi, zaś Bóg na zawsze rozwiąże problem śmierci: „I otrze z ich wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już [odtąd] nie będzie; bo pierwsze rzeczy przeminęły” (Ap 21, 4).
Ideę Sądu Ostatecznego prezentowały portale, na których wyobrażano Chrystusa w Majestacie (Maiestas Domini) przypominającego Pantokratora trzymającego w dłoni otwartą księgę. Zapisano w niej imiona tych, którzy dążą do zbawienia. To apokaliptyczna „księga życia”. W Apokalipsie czytamy bowiem: „I ujrzałem umarłych — wielkich i małych — stojących przed tronem, a otwarto księgi. I inną księgę otwarto, która jest księgą życia. I osądzono zmarłych z tego, co w księgach zapisano, według ich czynów” (Ap 20, 12). To na Sądzie Ostatecznym zasiądzie Bóg w Majestacie: „Niebo jest moją stolicą, a ziemia podnóżkiem” (Dz 7, 49). Tę samą ideę wyrażały umieszczane w portalach panny mądre i głupie, będące obrazem zbawionych i potępionych. To aluzja do przypowieści z Ewangelii św. Mateusza: „Wtedy podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły ze sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się pan młody opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły. Lecz o północy rozległo się wołanie: Pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie. Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: «Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną». Odpowiedziały roztropne: «Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie». Gdy one szły kupić, przyszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną i drzwi zamknięto. W końcu przyszły i pozostałe panny, prosząc: «Panie, panie, otwórz nam». Lecz on odpowiedział: «Zaprawdę powiadam wam, nie znam was». Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny” (Mt 25, 1-13). Motyw panien mądrych i głupich — bo tak je od wieków nazywano w kulturze europejskiej — zyskał dużą popularność w sztuce, zapewne dlatego, że należy do najbardziej drastycznych wątków ewangelicznych, najsilniej kiedyś oddziałujących na wyobraźnię. Słowa ewangelisty: „nie znacie ani dnia, ani godziny” przygotowywały ludzkość na śmierć i sąd Boży, który zaraz po zgonie przeznaczał duszy niebo, czyściec albo skazywał na ogień wieczny.
Piekło. To wszystko łączyło orszak panien mądrych i panien głupich z ideą Sądu Ostatecznego, na który Chrystus przybędzie „jak błyskawica” (Mt 24, 17; Łk 17, 24) lub — według Apokalipsy — „jak złodziej” (Ap 3, 3; 16, 15). W XII wieku Anzelm z Laon w swoim dziele Glossa ordinaria interpretował orszak dziesięciu panien jako symbol tablicy z dziesięciorgiem przykazań. Pięć panien mądrych obrazowało pięć form wewnętrznej kontemplacji, pięć zmysłów, które są wizerunkiem duszy chrześcijańskiej zwróconej do Boga. Oliwa płonąca w lampach to najwyższa z cnót Caritas. W odniesieniu do panien głupich liczbę tę interpretowano jako „pięć form pożądliwości, uciechy pięciu zmysłów, które sprawiają, że dusza całkowicie odwraca się od Boga i ulega płomieniom zgubnej namiętności”. Temat ten wszedł do europejskiej kultury, a zawarte w przypowieści ewangelicznej napomnienie: „czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny” (Mt 25, 13), aby być zawsze przygotowanym na sąd Boży, znalazło miejsce zarówno w literaturze, jak i sztuce. Uzupełniały go zwierzęta o szatańskiej symbolice: kozły, syreny, dziki, smoki i lwy, utożsamiane z popularnymi symbolami zła. Zaliczano je do apokaliptycznego bestiarium. Ewangelista Mateusz przytacza przypowieść o Sądzie Ostatecznym: „Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie, pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych [ludzi] od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie” (Mt 25, 31-33). Zatem i tutaj wspomniano o kozłach, symbolu zła. Portal z wyobrażeniem Sądu Ostatecznego reprezentowanego przez Chrystusa w Majestacie wraz z przedstawieniem panien mądrych i głupich odnajdujemy na zamku w Malborku. To Chrystus przez tajemnicę odkupienia stał się ową symboliczną bramą, przez którą wejdą zbawieni do królestwa niebieskiego. Brama ta stanowi oddzielenie sacrum ad profanum, odmianę życia, przekroczenie granicy, otwarcie na nowy, nieznany świat. W XIII wieku św. Bonawentura w Sermo II in Festo Omnium Sanctorum bardzo szczegółowo opisał symboliczne znaczenie bram niebieskiej Jerozolimy, do której zmierza człowiek. Wszak cały Kościół był niejako symboliczną zapowiedzią niebiańskiej Jerozolimy, o czym traktowała lekcja czytana podczas mszy konsekracyjnej: „I Miasto Święte — Jeruzalem Nowe ujrzałem zstępujące z nieba od Boga, przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża. I usłyszałem donośny głos mówiący od tronu: «Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi i będą oni jego ludem, a on będzie 'BOGIEM Z NIMI'. [...]»” (Ap 21, 2-5). Zatem każdy gmach kościelny to nic innego tylko zapowiedź Jerozolimy niebieskiej. Zaplanowany według kierunków świata, ukazuje tym samym różne drogi prowadzące do Boga. Brama wschodnia oznaczała blask roztropności — fulgor prudentiae. Otworzył ją Chrystus dzięki swemu narodzeniu i głoszeniu Ewangelii. „A chwała Jahwe weszła do świątyni przez bramę, która skierowana była ku wschodowi” — czytamy u proroka Ezechiela (Ez 43, 4). Wejście przez tę bramę ułatwia praktykowanie ubóstwa, a dostępna jest ona tylko niewinnym. Brama północna to nic innego tylko moc wytrwałości — vigor constantine. Ponieważ z północy przychodzi wszelkie zło, bramę tę otworzył Chrystus przez swoją mękę. Brama południowa to piękno czystości — nitor munditae. Otwarta została przez wniebowstąpienie Chrystusa. Natomiast brama zachodnia oznacza — w interpretacji św. Bonawentury — surowość w sprawiedliwości. Jest nadal zamknięta, bowiem otworzy ją dopiero Chrystus w dniu Sądu, po ostatecznym rozliczeniu się z człowiekiem.
Portal zawsze zamykały wrota symbolizujące aniołów pilnujących bram wieczności (portae aeternales), zapewniających wiernym cum Christo perpetuo regnantur. Otwarcie wrót i przejście przez nie oznaczało dla wiernych additus ad salutem — wejście do zbawienia, a to umożliwiały tylko nauki Kościoła i wierne trzymanie się przekazywanych w świątyni zasad wiodących ku Bogu.
Z czasów wczesnochrześcijańskich wywodzi się zwyczaj zdobienia wrót kościelnych scenami figuralnym o treściach dydaktyczno-pastoralnych i równoczesnego podkreślania symbolicznego znaczenia wejścia do kościoła. Świadczą o tym pochodzące z IV wieku drzwi do katedry mediolańskiej (San Ambrogio, muzeum). Rozbudowany program ideowy mają wykonane z drzewa cyprysowego drzwi z 1. poł. V wieku w Santa Sabina w Rzymie; dowodziły wiernym zgodności Starego i Nowego Testamentu (concordia Novi et Veteri Testamenti), przy czym kulminacją był tryumf Chrystusa i Kościoła.
Do wrót kościelnych przymocowane były antaby, najczęściej wykonywane z brązu (np. kościół w Luborzycy koło Krakowa), ukazujące wpisaną w medalion płaskorzeźbioną głowę lwa. Do naszych czasów przetrwało w Europie około pięćset kościelnych antab w kształcie lwiej głowy. Tego rodzaju kołatki zyskały w średniowieczu szczególne znaczenie, gdyż lew miał w tym przypadku znaczenie magiczne, zgodnie ze słowami psalmu: „Salva me ex oro leonis” — „wybaw mnie od lwiej paszczęki” (Ps 22[21], 22) — lew to symbol diabła, jego otwarta paszcza to otchłań wiecznego potępienia, a pożerana ofiara stanowiła personifikację grzechu. Tego rodzaju antaby były więc eschatologiczną aluzją, przestrzegającą u wrót świątyni przed utratą wiecznego zbawienia. I wreszcie szczególna brama. Ta najgroźniejsza. To brama piekieł — Porta Inferi. Odwrotność i zaprzeczenie bramy niebios — Porta Caeli. Już w pierwszej połowie XII wieku liturgista Honoriusz z Autun pisał: „Brama oznacza stać na drodze. Bramą, która dla nieprzyjaciół staje się przeszkodą, a dla przyjaciół umożliwia wejście do środka, jest Chrystus; na mocy sprawiedliwości wzbrania On wejścia do swego domu niewiernym, wierzącym zaś, dzięki łasce, prowadzi, wskazując im wejście”. Przy omawianiu aktu konsekracyjnego kościoła Honoriusz pisze o dwóch bramach — śmierci i życia: „Bramami śmierci są naturalnie wady i grzechy; bramami życia — wiara, chrzest, dobroczynność” (PL, t. 172, szp. 587, 591).
W nieszporach za zmarłych śpiewano: „A porta inferi erue, Domine, animas eorum”. Ten sam tekst pojawiał się przy pokropieniu trumny: „Od bram piekielnych wybaw, Panie, duszę jego (dusze ich)”. Z niekłamaną nadzieją wierzono najgłębiej w Boże miłosierdzie, które wybawi duszę od mąk piekielnych: „Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją” — ten napis widniał na dantejskiej bramie piekieł (Boska komedia, Piekło, III, 9, przeł. Edward Porębowicz). Piekło Dantego inspirowała apokryficzna Apokalipsa Piotra (II w.), w której straszono wiernych: „I byli tam [tj. w piekle — przyp. aut.] tacy, których powieszono za ich języki. To byli ci, co wyrażali się bluźnierczo o drodze sprawiedliwości, i pod nimi płonął ogień, przyprawiający ich o męczarnie. Było tam także wielkie jezioro wypełnione płonącym mułem, a znajdowali się w nim ci, którzy sprzeniewierzyli się sprawiedliwości, i aniołowie torturowali ich. Ponadto były tam kobiety powieszone za włosy, nad owym żarzącym się mułem. To były te, co się przyozdobiły, bo chciały dopuścić się cudzołóstwa, ci zaś, którzy haniebnie cudzołożyli z nimi, zostali powieszeni za nogi, a głowy wetknięto im w ów muł, i ci mówili: Nie wierzyliśmy, że tu trafimy”. Wierzono, że po przestąpieniu bramy piekieł przebrniemy przez 144 tysiące rodzajów tortur, o czym wspominała Apokalipsa Pawła (III w.). W roku 1336 papież Benedykt XII w konstytucji pastoralnej Benedictus Deus pisał: „Ponadto stwierdzamy: zgodnie z tym, co Bóg zarządził w ogólności, że dusze tych, którzy odeszli z tego świata w stanie grzechu ciężkiego, niezwłocznie zstępują do piekła, gdzie trapić ich będą męki piekielne”. Ojcowie Soboru Florenckiego (1. poł. XV w.) uchwalili, że do piekieł trafią wszyscy ludzie, którzy przed śmiercią nie stali się katolikami: „Święty Kościół rzymski [...] głęboko wierzy, wyznaje i ogłasza, że nikomu ze znajdujących się poza Kościołem katolickim, ani poganom, ani Żydom, ani heretykom, ani schizmatykom nie przypadnie w udziale życie wieczne, lecz wejdą do czeluści wiecznego ognia, który przygotowany jest diabłu i jego aniołom, jeżeli przed swoją śmiercią nie przyłączą się do Kościoła”. Wsłuchując się podczas kazań w tak groźne opisy piekieł, człowiek panicznie bał się bram piekielnych, które przecież groziły mu w sytuacji wiecznego potępienia. Ba, zgodnie z pismami Ojców Kościoła — Cyryla Jerozolimskiego i Cyryla Aleksandryjskiego — wierzono, że po śmierci, przed nadejściem sądu potępieni będą zaznajamiani z tym, co ich czeka. To taki odpowiednik psychicznej tortury, polegającej na tym, iż kat ukazywał skazańcowi narzędzia tortur. Porta Inferi zawsze była i jest groźnym memento.
opr. aw/aw