Aby człowiek mógł zasłużyć na to szczęście, prześladowanie jego musi się dokonywać ze względu na Chrystusa i być bezpodstawne, a on sam musi być gotowy do przebaczenia swoim prześladowcom
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami. (Mt 5,10-12)
Człowiek bywa najczęściej dla drugiego człowieka oparciem i ostoją, ale niekiedy może okazać się nieprzyjacielem i wrogiem, a nawet prześladowcą. Dzieje ludzkości dostarczają wiele przykładów takiego wrogiego ustosunkowania się człowieka wobec człowieka. Listę tę bez wątpienia otwiera Kainowe zabójstwo Abla (por. Rdz 4,1-16), które swoje piętno wycisnęło na wielu pokoleniach ludzi, nawet w obecnym stuleciu w postaci chociażby hitlerowskich czy sowieckich obozów zagłady. [ 1 ] Człowiek więc jest w stanie prześladować drugiego człowieka, zadając mu ból, a nawet odbierając mu życie. Tym wszystkim prześladowanym i niesprawiedliwie cierpiącym obiecane jest - zgodnie z treścią błogosławieństwa - szczęście w postaci uczestnictwa w tajemnicy królestwa niebieskiego.
Nie każde jednak działanie człowieka zasługuje na miano prześladowania i tym samym zapewnia mu otrzymanie wspomnianej nagrody. Wystarczy tutaj wskazać na niewłaściwości życia religijnego niektórych ludzi, którzy wysuwane pod ich adresem krytyczne uwagi odbierają jako prześladowanie. Klasycznym tego przykładem jest - jak pisze o. W. Jędrzejewski - nastolatek, który zaangażował się w jakiś ruch kościelny; zarzut, że wskutek nowej przynależności zdystansował się do rówieśników i zaniedbuje szkołę, traktuje jako prześladowanie za wiarę. [ 2 ]
Z tego względu rodzi się potrzeba sprecyzowania istoty i charakteru prześladowań oraz określenia sposobu odniesienia się do nich człowieka, by dzięki nim mógł on dostąpić szczęścia.
Według błogosławieństwa motywem prześladowań jest sprawiedliwość. Z całą pewnością chodzi tutaj o tę samą sprawiedliwość, o której jest mowa w czwartym błogosławieństwie, a którą jest zbawczy plan Boga odsłonięty w sposób najpełniejszy w Jezusie Chrystusie. Właśnie dzięki Niemu w pełni zajaśniała prawda o Bogu, Jego odniesieniu do człowieka i jednocześnie odsłoniła się cała prawda o tożsamości i powołaniu człowieka. Chrystus jest Tym, który tę prawdę obwieścił i zarazem przypieczętował ofiarą z własnego życia. W tym zatem kontekście cierpienie prześladowania dla sprawiedliwości ma za przyczynę samą prawdę Chrystusową: człowiek bowiem doświadcza prześladowania dlatego, że podejmuje wezwanie Jego prawdy i żyje nią na co dzień. [ 3 ]
Na tej drodze cierpienia dla sprawiedliwości uprzedził człowieka już sam Chrystus, który osobiście doznał prześladowań z powodu swej wierności głoszonej Ewangelii, stając się tym samym wzorem. Prześladowania towarzyszą Chrystusowi od początku jego ziemskiego życia. Już po wizycie Mędrców ze Wschodu wraz z Józefem i Maryją ucieka do Egiptu, aby chronić się przed nienawiścią Heroda, który pragnie Go zgładzić (por. Mt 2,13-15). Później w trakcie publicznej działalności doświadcza najpierw pomówień, będąc nazwany - z racji swej posługi wobec najbardziej potrzebujących miłosierdzia - żarłokiem i pijakiem, przyjacielem celników i grzeszników (por. Mt 11,19), a następnie doznaje oszczerstw, zostając posądzony o kontakt z Belzebubem (por. Mt 12,22-30). Przed Piłatem zaś zostaje oskarżony o niecne zamiary w swoim działaniu, o bycie złoczyńcą (por. J 18,28-32).
Chrystusowe cierpienia dla sprawiedliwości ukazują nie tylko zakres prześladowań, do których należą cierpienia fizyczne, ludzkie uszczypliwości i docinki, obmowy i oszczerstwa oraz więzienia i powodowanie śmierci, ale pobudzają także człowieka do refleksji nad naturalnym odruchem dementowania fałszywych zarzutów stawianych przez innych. Konieczność obrony przed pomówieniami lub oszczerstwami należy - według ludzkiego mniemania - do spraw oczywistych. Tymczasem odmienna postawa Chrystusa najpierw wobec faryzeuszy oskarżających Go o współpracę z Belzebubem, a potem wobec Piłata, przed którym milczy, wyraźnie pokazuje, iż nie może to stanowić jednoznacznej normy dla ludzkich zachowań w przypadku doznania niesprawiedliwości. Przed Piłatem Chrystus milczy dlatego, że stawiane mu przez arcykapłanów i starszych zarzuty były bezpodstawne i zmyślone, natomiast przed faryzeuszami broni się, stosując argumenty, gdyż milczenie w tej sytuacji byłoby równoważne z potwierdzeniem stawianych mu zarzutów i stałoby się przyczyną zgorszenia dla innych. [ 4 ]
Nie zawsze więc milczenie w sytuacjach doznania niesprawiedliwości jest wskazane i zbawienne, a niekiedy uporczywe trwanie człowieka przy osobistym zdaniu przynosi wiele nieporozumień i zła. Z tego wynika, iż człowiek w obliczu doznanych prześladowań w formie pomówień czy też oszczerstw winien badać intencje swoich działań i nie powinien nigdy kierować się chęcią zwyciężenia prześladowcy, gdyż on już w momencie prześladowania staje się ofiarą własnej przewrotności. W takiej sytuacji jeśli mówi się o obronie, to chodzi w niej jedynie o to, aby oszczerstwa lub pomówienia nie zostały przez innych poczytane za przejaw dobra i nie spowodowały zgorszenia osób postronnych.
Szczytem prześladowań jakich doznał Chrystus w swoim życiu było skazanie Go na śmierć i ukrzyżowanie na Kalwarii. Tam został potraktowany jak złoczyńca i w bezlitosny sposób przybity do krzyża, będąc wcześniej zdradzonym i opuszczonym przez swoich uczniów, biczowanym, cierniem koronowanym i ośmieszanym (por. Mt 26,47-27,38). Wówczas to, co głosił, zostało poddane radykalnej próbie. Kiedy wisiał na krzyżu arcykapłani wraz z uczonymi w Piśmie i starszymi drwili z jego posłannictwa: Jest królem Izraela: niechże teraz zejdzie z krzyża, a uwierzymy w Niego (Mt 27,42). On jednak pozostaje wierny swojej Ewangelii. Cierpi niesprawiedliwość ludzką, ponieważ zdaje sobie sprawę, iż tylko w ten sposób może usprawiedliwić człowieka. [ 5 ]
W Chrystusie znajdują wypełnienie długotrwałe cierpienia dla sprawiedliwości zarówno narodu wybranego jako społeczności doświadczanej w okresie niewoli egipskiej, czy później babilońskiej, a w końcu rzymskiej, jak i indywidualnych jej osób, do których należą, m.in. Józef sprzedany przez swoich braci (por. Rdz 37,1-36) i prześladowany przez żonę swojego władcy Potifara, urzędnika faraońskiego (por. 39,1-23), następnie Mojżesz wielokrotnie oczerniany przez własny naród i okupanta (por. Wj 2,14-15; 5,20-22; Lb 12,1-2), a w końcu Dawid prześladowany wpierw przez Saula, a później przez własnego syna Absaloma (por. 1 Sm 19,8-24; 23,14-28; 2 Sm 15,1-37), a przede wszystkim prorocy, którzy cierpieli z powodu wierności głoszonemu słowu Bożemu. Prorok Jeremiasz cierpi prześladowanie ze strony własnego narodu z powodu wierności Przymierzu: Ja zaś jak baranek oswojony, którego prowadzą na rzeź, nie wiedziałem, że powzięli przeciw mnie zgubne plany: «Zniszczmy drzewo wraz z jego mocą, zgładźmy go z ziemi żyjących, a jego imienia niech już nikt nie wspomina!» (Jr 11,19). Te jego słowa, odsłaniające intencje działania prześladowców, zostały później zastosowane w odniesieniu do Chrystusa (por. Mt 26,63). Natomiast prorok Izajasz w opisie cierpień i śmierci sługi Jahwe proroczo maluje mękę Chrystusa, ukazując jej motyw: Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic. Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie. Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Jahwe zwalił na Niego winy nas wszystkich. Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich! Po udręce i sądzie został usunięty; a kto się przejmuje Jego losem? Tak! Zgładzono go z krainy żyjących; za grzechy mego ludu został zabity na śmierć. [...], chociaż nikomu nie wyrządził krzywdy (Iz 53,3-9; por. Mk 14,60-61; J 1,29; Dz 8,32-35). Autor zaś Księgi Mądrości, która także inspirowała opis męki Pańskiej przedstawia wprost powód i sposób prześladowania: Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny: sprzeciwia się naszym sprawom, zarzuca nam łamanie prawa, wypomina nam błędy naszych obyczajów. Chełpi się, że zna Boga, zwie siebie dzieckiem Pańskim! Jest potępieniem naszych zamysłów, sam widok jego jest dla nas przykry, bo życie jego niepodobne do innych i drogi jego odmienne. Uznał nas za coś fałszywego i stroni od dróg naszych jak od nieczystości. Kres sprawiedliwych ogłasza jako szczęśliwy i chełpi się Bogiem jako ojcem. Zobaczmyż, czy prawdziwe są jego słowa, wybadajmy, co będzie przy jego zejściu. Bo jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym, Bóg ujmie się za nim i wyrwie go z ręki przeciwników. Dotknijmy go obelgą i katuszą, by poznać jego łagodność i doświadczyć jego cierpliwości. Zasądźmy go na śmierć haniebną, bo - jak mówił - będzie ocalony (Mdr 2,12-20; por. Mt 27,43). Sprawiedliwy więc jest prześladowany dlatego, iż jest wyrzutem sumienia dla nieprawego, którego niecne intencje i działania niejako odbijają się w jego postawie szlachetności jak w lustrze. Nie mogąc zaś wytrzymać blasku tego odbicia, podejmuje rozmaite formy działań, przez które chce zdyskredytować sprawiedliwego i odwrócić od siebie uwagę ludzi. [ 6 ]
Tym największym Sprawiedliwym jest Chrystus, który cierpi prześladowanie ze świadomością, iż w ten sposób obdarowuje ludzkość darem życia wiecznego. Jego trzykrotna zapowiedź własnej męki zdecydowanie potwierdza tę świadomość i świadczy o Jego odpowiedzialności za zlecone Mu przez Ojca posłannictwo. Oto idziemy do Jerozolimy; tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą Go poganom na wyszydzenie, ubiczowanie i ukrzyżowanie; a trzeciego dnia zmartwychwstanie (Mt 20,17-19; por. Mt 16,21-23; 17,22-23 i paralelne).
Prześladowanie Jezusa staje się udziałem Jego uczniów. Skoro pragną go naśladować ich sytuacja nie może być inna. Zresztą sam Chrystus uprzedza ich o tym, chroniąc ich tym samym przed pokusą zwątpienia i rezygnacji, gdy przyjdą na nich takie chwile. Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie - mówi do swoich najbliższych uczniów - że Mnie pierwej znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was miłował jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, dlatego was świat nienawidzi. Pamiętajcie na słowo, które do was powiedziałem: «Sługa nie jest większy od swego pana». Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować (J 15,18-20). Swoim uczniom więc nie obiecuje łatwego życia, ale też ich nie zwodzi i nie ukrywa przed nimi tego, co ich czeka. Prześladowanie uczniów jest niejako kontynuacją postawy świata, jaką żywi on wobec Chrystusa. W tej sytuacji ewangeliczne cierpienie prześladowania dla sprawiedliwości ze strony człowieka nie oznacza sielankowego życia ani też narażenia na przemoc i nienawiść, lecz staje się odważnym pójściem za Chrystusem i przyjęciem Jego jarzma na siebie (por. Mt 11,29; 16,24). Nie jest to nic innego jak wzięcie ze strony człowieka udziału w Jego odkupieńczym dziele. [ 7 ] Udział ten jednak nie może kończyć się jedynie na podawaniu się za wierzącego czy uczestniczeniu w oficjalnych nabożeństwach, lecz ma być niezłomnym trwaniem w wierności Chrystusowi i Jego Ewangelii w życiu osobistym i publicznym. Jego podstawową normą powinna być koherencja, czyli zgodność postępowania z poznaną prawdą, którą jest Chrystus (por. J 14,6-14). Tutaj nie może być już miejsca na żadne taktyczne ustępstwa ani pozwalanie sobie na wciągnięcie się w jakieś nieokreślonej wartości intrygi czy doczesne korzyści. Człowiek staje się wyraźnym znakiem Chrystusowego królestwa, które świat ze względu na uznawaną przez siebie hierarchię wartości odrzuca, prześladując tego, który daje świadectwo Prawdzie . Tego prześladowania może on doświadczyć we współczesnej rzeczywistości w rozmaitych formach. Człowiek wierzący «cierpi dla sprawiedliwości» - mówił podczas ostatniej pielgrzymki do ojczyzny papież Jan Paweł II - gdy w zamian za swoją wierność Bogu doświadcza upokorzeń, obrzucany jest obelgami, wyśmiewany w swoim środowisku, doznaje niezrozumienia nieraz nawet od najbliższych. Gdy naraża się na sprzeciw, niepopularność i inne przykre konsekwencje. Zawsze jednak gotowy do złożenia każdej ofiary, bo «trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi» (Dz 5,29). Zatem pójście za Chrystusem staje się ze strony człowieka czynną odpowiedzią na wymagania Jego Ewangelii, z drugiej jednak strony dla świata zawsze będzie znakiem sprzeciwu.
Samo podjęcie ewangelicznej drogi, które bezsprzecznie wiedzie człowieka do zaznania prześladowań nie stanowi jeszcze ostatecznego poziomu wymagania, jakie stawia przed nim Chrystusowe błogosławieństwo. Nie wystarczy jedynie bierne podjęcie prześladowań, trzeba je z miłością uznać i rozpoznać w nich jedyną drogę ku szczęściu. Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie (Mt 5,11-12). Właśnie w tych słowach Chrystus wyraźnie wskazuje na czynny udział człowieka w przeżywaniu prześladowań, który z jego strony powinien wyrazić się w godnym ich przyjmowaniu. Nieskarżenie się i nienarzekanie na doznawane od innych prześladowania stanowi zaledwie minimum, jakie winien on spełnić, aby ukształtować w sobie właściwą postawę w tej materii i zasłużyć na miano błogosławionego. W prześladowaniach człowiek ma upatrywać źródło duchowego pogłębienia osobowej więzi z Chrystusem, który go pierwszy i bezgranicznie ukochał, aż do ofiary z własnego życia na krzyżu. Zatem początkiem i dopełnieniem właściwego przeżycia prześladowania jest umiłowanie Chrystusa i Jego wymagania wyrażonego w słowach: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je (Mt 16,24-25). Słowa te człowiek winien traktować w kategoriach wymagania miłości, a nie zobowiązującej zachęty lub koniecznej powinności, jeśli pragnie właściwie przeżywać prześladowanie.
Chrystus ukochał każdego człowieka miłością samodarowania się (por. J 13,1). Jego miłość stanowi dla człowieka zaproszenie, którego podjęcie może dokonać się jedynie w sytuacji wolności. Odpowiedź człowieka na miłość Chrystusa nie może dokonać się w innym stylu, jak właśnie w bezgranicznym i całkowitym oddaniu się Jemu. Takie jednak oddanie wymaga od człowieka ofiary w postaci samozaparcia się i dobrowolnego podjęcia swojego codziennego krzyża, aż do gotowości ofiarowania osobistego życia zarówno w cierpieniu, jak i w śmierci. Doskonałym przykładem ucieleśniającym tę prawdę jest św. Paweł Apostoł, który poucza: Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim [...]. Przez poznanie Jego: zarówno mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach - w nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych (Flp 3,8-11).
"Przychodzenie" zatem Chrystusowej miłości do ludzkiego serca związane jest z nieustannym zmaganiem się ze strony człowieka z miłością egoistyczną. Treść tej prawdy oddaje łacińskie słowo sacrificium, które pochodzi od słów: sacrum i facere, czyli czynić świętym. Z etymologii pojęcia wynika więc, że człowiek - wyrzekając się czegoś dla Boga - czyni to nietykalnym i tym samym nie traci, lecz przeciwnie zyskuje. [ 8 ] Fakt ten znajduje swoje potwierdzenie w samych słowach Chrystusa, który uczy: Kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je (Mt 16,25). Człowiek o tyle będzie w stanie przyjąć miłość Chrystusa i wzrastać w niej, o ile będzie w sposób wolny rezygnował z osobistych pragnień. W miarę wyrzekania się siebie samego wzrasta w człowieku stopień umiłowania Chrystusa i upodobnienia się do Niego.
Nie ma żadnej wątpliwości, iż ta rezygnacja z siebie ze względu na Chrystusa jest dla człowieka wysiłkiem, któremu papież Jan Paweł II nadał nawet wymiar męczeństwa. Według niego jest to męczeństwo ciała i ducha, które rozgrywa się w tajnikach ludzkiego wnętrza i polega na walce z sobą i przezwyciężaniu samego siebie. [ 9 ]
W tym kontekście na plan pierwszy wysuwa się omawiane błogosławieństwo prześladowanych. Człowiek doświadcza cierpienia ze względu na Chrystusa najpierw w sobie samym, a nie od innych. Podejmując wymóg miłości Chrystusa toczy walkę z namiętnościami i szatanem oraz znosi wszelkiego rodzaju ograniczenia i doświadczenia i w ten sposób "przechodzi" od miłości własnej do daru z siebie samego składanego Jemu w klimacie wolności. Trzeba w tym momencie oczywiście nadmienić, że człowieka nie stać na taką miłość w oparciu o własne możliwości. Uzdalnia go do tego posłany od Ojca i Syna Duch Święty, który daje mu zdolność kochania tą samą miłością, jaką ukochał go Chrystus. [ 10 ] Dopiero w Nim i Jego mocą jest on w stanie podjąć wezwanie Chrystusa do złożenia całkowitej ofiary z siebie samego i oddać się Jemu na wyłączną służbę. W ten sposób człowiek zostaje napełniony Chrystusową miłością i staje się jej nosicielem.
Widząc tę miłość w człowieku, inni ludzie zechcą ją wypróbować. Dzieje się tak dlatego, iż miłość ta będąc nośnikiem prawdy o całkowitej zależności człowieka od Boga i prawdy o jego grzesznej kondycji, staje się jednocześnie oskarżeniem tych ludzi z racji niepodejmowania przez nich jej wymagań. Może nie każdego z ludzi prześladowania te doprowadzą do męczeństwa krwi, jednak są one prześladowaniami. Będąc natomiast podejmowane przez nich w duchu umiłowania Chrystusa i wewnętrznej nieskazitelności, przyczyniają się do wysłużenia nagrody wiecznej.
Trwanie w wierności Chrystusowi, aż do gotowości znoszenia z Jego powodu prześladowań wewnętrznych i zewnętrznych, orientuje człowieka z kolei w sferę profetycznego obwieszczania światu Jego odkupieńczej miłości. Właśnie człowiek, który przyjął zbawcze dzieło Chrystusa i uczynił je treścią swojego życia nie może nie być jednocześnie jego głosicielem wobec świata. W ten sposób człowiek taki staje się wobec niego prorokiem. Oczywiście to bycie prorokiem zawsze warunkowane jest jego zjednoczeniem z Chrystusem - Prorokiem. Inaczej mówiąc, człowiek staje się prorokiem na miarę więzi z Chrystusem; im jest ona głębsza, tym wyraźniejszym i czytelniejszym staje się on znakiem dla świata.
Ten właśnie wymiar cierpienia, prześladowania dla sprawiedliwości akcentuje Chrystus w końcowych słowach błogosławieństwa, kiedy przywołuje świadectwo starotestamentalnych proroków. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami (Mt 5,12). Prorocy Starego Testamentu doświadczali prześladowań z powodu przekazywania Bożej prawdy i wynikających z niej zasad postępowania, które nie zawsze odpowiadały Narodowi Wybranemu. [ 11 ] Właśnie ich następcami są ci wszyscy ludzie, którzy pozostają w bezkompromisowej postawie wierności Chrystusowi.
Zasadniczym rysem tej ich prorockiej postawy jest to, iż stają się oni przekazicielami Ewangelii Chrystusowej. We współczesnym świecie coraz więcej ludzi nie czyta Ewangelii ani nie słucha nauczania Kościoła, ale za to czyni refleksję na widok przykładu życia inspirowanego wartościami ewangelicznymi. Człowiek, który pozostaje wierny wartościom ewangelicznym w każdej sytuacji i w każdym czasie staje się dla tych ludzi nauczycielem Prawdy i siewcą moralno-duchowego odrodzenia.
Współczesny rozkład życia publicznego i indywidualnego w przeważającym stopniu warunkowany jest sekularyzacją i stopniowym zanikaniem życia religijnego ludzi. Dopiero ludzie ugruntowani w modlitwie i miłujący sprawiedliwość aż do gotowości poniesienia dla niej prześladowań, stanowią najskuteczniejszą zaporę dla współczesnych wypaczeń oraz przyczyniają się do budowania ładu społecznego, opartego na uniwersalnych i obiektywnych wartościach.
Następnym rysem postawy prorockiej cierpiących prześladowanie dla Chrystusa jest dawanie żywego świadectwa niezwykłej wartości nadprzyrodzonej wiary, nadziei i miłości w życiu człowieka w każdym czasie i w każdej sytuacji. Ci właśnie cierpiący dla Niego prześladowanie potwierdzają dobroczynny wpływ wiary na ludzkie życie oraz jej wkład w rozwiązywanie spraw dnia codziennego. Wiara rodzi podstawy wyzwalające działanie człowieka nie tylko w sprawach życia wiecznego, ale także doczesnego. Można powiedzieć, że wierze nie jest nic obce, co ludzkie i co przyczynia się do zagwarantowania warunków dla integralnego rozwoju człowieka w jego wymiarze czasowym i w jego powołaniu do wieczności.
Dzięki wierze cierpiący prześladowanie stają się świadkami "nowego życia". Swoją postawą stanowią dla innych ludzi zachętę do jednoczenia swoich cierpień z cierpieniami Chrystusa i patrzenia z nadzieją w przyszłość ku życiu wiecznemu oraz stają się dla nich wzorem do naśladowania, do dawania świadectwa wierności Ewangelii.
Jeszcze innym rysem postawy prorockiej cierpiących prześladowanie dla Chrystusa jest przekonywanie świata o jego grzechu i oświecanie prawdą tych, którzy jej szukają. Cierpiący prześladowanie poprzez swoją nieprzejednaną wierność Ewangelii Chrystusowej demaskują grzech tych, którzy w życiu osobowym, społecznym i narodowym zamienili środek na cel, którzy stracili z horyzontu widzenia transcendentalny wymiar życia ludzkiego na rzecz immanentnego, którzy zagubili to, co święte i nieprzemijalne na rzecz tego, co świeckie i czasowe. Jednocześnie oświecają oni tych ludzi, którzy nie zaprzestali szukać prawdy i ukazują im, że w tym, co doczesne i widzialne należy szukać tego, co transcendentne, że w tym, co czasowe trzeba upatrywać tego, co eschatologiczne. Tą drogą, czyli przez nich Chrystus, wielki Prorok pełni swe prorocze posłannictwo w świecie i dzięki temu jaśnieje w nim Jego Ewangelia, stanowiąca fundament odrodzenia moralno-duchowego każdej osoby ludzkiej i ludzkich wspólnot. To właśnie ten sens posiadają słowa Chrystusa, które wypowiedział On do swoich uczniów: Wy jesteście światłem świata. [...] Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie (Mt 5,14.16).
Błogosławieństwo prześladowanych posiada szczególną cechę, którą jest radość ofiarowana swoim uczniom przez Chrystusa. Nagroda ta jednak nie zawiera się w samym fakcie prześladowania. Szukanie bowiem zadowolenia w samym prześladowaniu nie gwarantuje szczęścia wiecznego, gdyż człowiek nie jest w stanie przywłaszczyć sobie zasług czynów zgodnych z wolą Bożą. Ich spełnienie umożliwia jedynie Bóg. Aby zatem człowiek mógł zasłużyć na to szczęście, prześladowanie jego musi się dokonywać ze względu na Chrystusa i być bezpodstawne, czyli nie może istnieć powód ze strony prześladowanego, a on sam musi być gotowy do przebaczenia swoim prześladowcom. Dopiero spełnienie tych warunków predysponuje człowieka do otrzymania nagrody w postaci błogosławieństwa i czyni go wobec innych prorokiem zbawczego dzieła odkupienia, dokonanego przez Chrystusa na Kalwarii.
1 Por. Jan Paweł II, Błogosławieni, którzy cierpią dla sprawiedliwości, "L'Osservatore Romano" nr 8/1999, s. 25.
2 W. Jędrzejewski, Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, "W Drodze" nr 5/1999, s. 35.
3 Por. S. T. Pinckaers, Szczęście odnalezione, Poznań 1998, s. 152.
4 Por. H. Wejman, Prawdomówność - odpowiedzialne użycie słowa przez człowieka, "Katecheta" nr 2/1999, s. 21.
5 Por. Jan Paweł II, art. cyt., s. 23.
6 Por. S.T. Pinckaers, dz. cyt., s. 150; W. Jędrzejewski, art. cyt., s. 35-36.
7 Por. J. M. Lustiger, Bądźcie szczęśliwi, Kraków 1999, s. 99-100; Zob. Jan Paweł II, art. cyt., s. 25.
8 Zob. A. Faudenom, Usłyszeliśmy słowo Pana, Warszawa 1988, s. 323.
9 Por. Jan Paweł II, art. cyt., s. 25.
10 Por. S. Tugwell, Osiem błogosławieństw, Poznań 1999, s. 167.
11 Por. J. Pałyga, Autoportret Jezusa, Warszawa 1997, s. 104.
opr. mg/ab