Przez Chrzest płynie w nas Duch Święty. Jego też mocą, możemy być Ziemią Obiecaną.
Niecały rok temu dane mi było stanąć nad Jordanem w Ziemi Świętej i trudno dziś nie wracać do tamtych obrazów. Rzeka, jak rzeka – niespecjalnie szeroka, właściwie niezbyt duża. Nie wiem, jak było w czasach Jezusa, ale dziś nie należy też do najczystszych, przynajmniej w potencjalnym miejscu Janowego chrztu. Jest to jednak rzeka, bez której nie byłoby ani Jeziora Genezaret, ani też Morza Martwego. Bez rzeki Jordan nie byłoby zielonych po horyzont obszarów Galilei. Zaryzykuję stwierdzenie, że bez rzeki Jordan nie byłoby Ziemi Obiecanej. Izraelici po 40 latach spędzonych na pustyni, w ogóle w tym miejscu by się nie zatrzymali. Bo bez rzeki Jordan ta ziemia byłaby jałową pustynią, taką samą, jak wszystko wokół. Bóg wymyślił urodzaj Ziemi Obiecanej przez Jordan.
Bóg wymyślił też urodzaj Kościoła – nas ludzi wierzących przez Chrzest. Tak tę rzeczywistość opisuje św. Paweł:
Gdy ukazała się dobroć i miłość zbawiciela naszego, Boga, do ludzi, nie ze względu na sprawiedliwe uczynki, jakie spełniliśmy, lecz z miłosierdzia swego zbawił nas przez obmycie odradzające i odnawiające w Duchu Świętym, którego wylał na nas obficie przez Jezusa Chrystusa, zbawiciela naszego, abyśmy usprawiedliwieni Jego łaską, stali się w nadziei dziedzicami życia wiecznego.
Przez Chrzest płynie w nas Duch Święty. Jego też mocą, możemy być Ziemią Obiecaną. Nie przez nasze dobre uczynki, bo to nie zasługa pustyni, że stała się zieloną równiną, a dokonuje tego rzeka Bożego miłosierdzia, która nas zbawia.
To, co zależy od nas, to nasze wybory, jak łaskę otrzymaną na Chrzcie Świętym spożytkujemy. Czy pozwolimy jej wlewać się w wody Jeziora Genezaret, by obficie nawadniać ziemię wokół, by stawała się zielona, kwitnąca i owocująca czy zamkniemy dalszy przepływ i wszystko skończy się w Morzu Martwym – pozbawionym jakiegokolwiek życia.
Proszę Cię Boże, daj mi odwagę i siłę, bym wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych, rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żył na tym świecie, oczekując błogosławionej nadziei i objawienia się chwały wielkiego Boga i zbawiciela naszego, Jezusa Chrystusa, który wydał samego siebie za nas, aby odkupić nas od wszelkiej nieprawości i oczyścić lud wybrany sobie na własność, gorliwy w spełnianiu dobrych uczynków. Niech Twój Jordan we mnie owocuje!
Andrzej Cichoń
Rozważanie napisane na niedzielę 13. 01. 2019 r.
opr. ac/ac