Listopad - fragmenty

Fragment książki "Kiedy wsłuchuję się w Boga"

Listopad - fragmenty

Anselm Grün

Kiedy wsłuchuję się w Boga

Przełożył Juliusz Zychowicz
Wybór tekstów: Jakob Laubach
© Wydawnictwo WAM, Kraków 2002



Listopad - fragmenty

(...)

* * *

Modlić się za innego człowieka nie znaczy wypowiedzieć tylko krótką formułkę wstawienniczą. Przede wszystkim jednak nie znaczy to zalecać Bogu, jak ma z tym człowiekiem postąpić... Wtedy bowiem nie dochodzi do spotkania. Modlić się za kogoś, znaczy wyobrazić go sobie, wczuć się w niego: czego on pragnie, co sprawia mu cierpienie, jakie myśli i uczucia go nurtują, kiedy jest sam, kiedy się modli. Co byłoby dla niego rzeczywiście dobre?

(...)

* * *

Kiedy już wczułem się w tego drugiego człowieka, mogę prosić Boga, aby zechciał dać mu to, czego on potrzebuje, aby zechciał mu błogosławić. Mogę spróbować życzyć mu tego, co jest dla niego dobre. Wkrótce jednak spostrzegę, że nie przychodzą mi już na myśl żadne nowe słowa. Wtedy mogę tylko powtarzać: Panie, błogosław mu, błogosław jej.

* * *

Więź, jaka powstaje w modlitwie, wykracza poza rozum i uczucie; spełnia się na dnie duszy. Uczucia życzliwości i miłości mogą, ale nie muszą jej towarzyszyć. Sprawą zasadniczą jest, bym się w głębi mojej duszy otwarł na Boga, a w Bogu także na najgłębszą tajemnicę człowieka, za którego się modlę. Im głębiej otwieram siebie na Boga, tym bardziej On otwiera mnie na ludzi.

* * *

Modlitwa za drugiego człowieka przemienia najpierw mnie samego. Zaczynam widzieć tego drugiego nowymi oczyma — już nie z perspektywy mojego gniewu czy mojego rozgoryczenia, lecz z perspektywy Bożej. Dzięki temu zyskuję nową nadzieję w odniesieniu do niego. Wtedy również realnie mogę się z nim spotkać w inny sposób. Jeśli miałem z nim jakiś spór, to spotykając go następnym razem, odczuwam pewne wewnętrzne zahamowanie. Jeśli natomiast modliłem się za niego, mogę swobodnie z nim się spotkać. Modlitwa przemieniła mnie, umożliwiając tym samym nowy z nim kontakt.

* * *

Ale modlitwa zmienia nie tylko mnie, lecz także tego drugiego. Po pierwsze, w odpowiedzi na moją pozytywną postawę i on może się do mnie odnieść inaczej. Po drugie, ludzie, za których się modlimy, czują się głęboko akceptowani i związani z nami. Ci, którzy wiedzą, że w naszej zakonnej wspólnocie modlimy się za nich każdego rana i wieczoru, czują się z nami związani — czują, że nie są już samotni. Pewien młody człowiek napisał do mnie o tym, jak dobre ma samopoczucie, kiedy wstając rano pomyśli, że nie wejdzie oto w przestrzeń pustą i obcą, lecz w taką, która jest przeniknięta modlitwą.

(...)

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama