Jak w małżeństwie miłość wzajemna nie ma żadnych ograniczeń czasowych, tak również oddanie się Bogu przez radykalne przyjęcie rad ewangelicznych nie może mieć takich ograniczeń
Nie tylko dla osób zakonnych
Zachowanie ewangelicznych rad polega – zdaniem Autora – na „dążeniu do bezinteresownej miłości Boga i ludzi. Ich zaś istota nie jest związana z samym wyrzeczeniem, ale z jego motywacją. Istotą rad jest doświadczenie bezinteresownej miłości Chrystusa, który wzywa do naśladowania Go w Jego życiu ubogim, czystym i posłusznym Ojcu”.
Jeżeli wiążemy się radami ewangelicznymi ubóstwa, czystości i posłuszeństwa aż do śmierci, to czynimy to w tym celu, aby całkowicie zjednoczyć się z Chrystusem i stać się uczestnikami Jego wolności, dzięki której możemy służyć tym, którzy potrzebują naszej pomocy” (Dekrety 32. Kongregacji Generalnej Towarzystwa Jezusowego, Rzym 1975). Ten zwięzły tekst zaczerpnięty z dokumentów zakonnych Towarzystwa Jezusowego doskonale ukazuje nam sens rad ewangelicznych. Nasze naśladowanie Jezusa w sposób szczególny dokonuje się przez przyjęcie i wcielanie w codzienne życie Jego trzech rad: ubóstwa, czystości i posłuszeństwa.
„Radami ewangelicznymi ubóstwa, czystości i posłuszeństwa wiążemy siebie” – to znaczy nakładamy „na siebie” w sposób całkowicie wolny i świadomy pewne dodatkowe zobowiązania, które nie są podejmowane przez wszystkich chrześcijan. Rady ewangeliczne to szczególne zaproszenie Jezusa skierowane do tych, którzy pragną więcej Go kochać i pełniej iść w Jego ślady (Por. Św. Ignacy Loyola, Ćwiczenia duchowne, Kraków 2002, nr 97). Przyjęcie rad ewangelicznych domaga się więc „większej” miłości i „większej” wolności. Radami można się związać wyłącznie samemu – w wolności. Nikt nie ma prawa wiązać nas ewangelicznymi radami. Wolność wewnętrzna w przyjęciu rad ewangelicznych jest zasadniczym źródłem wiernego ich wypełniania. Kiedy uczeń Jezusa zdecyduje się żyć radami ewangelicznymi i jego decyzję w jakiejś formie potwierdzi Kościół – na przykład przez śluby zakonne lub przyrzeczenia złożone biskupowi – wówczas stają się one także jego ewangelicznym obowiązkiem. Winien to być najpierw obowiązek serca, a nie prawa. Prawo kościelne stoi na straży wierności serca, wspomaga decyzje serca. Zachowanie rad ewangelicznych w swej istocie nie polega na zachowaniu materialnego prawa, ale na dążeniu do bezinteresownej miłości Boga i ludzi. Po złożeniu przyrzeczeń zachowania rad ewangelicznych lub też ślubów zakonnych ich przestrzeganie nie może już zależeć od dobrej woli ucznia Chrystusa przeżywanej w danym momencie. W wypadku kryzysu i trudności związanych z ich zachowaniem uczeń Jezusa jest zobowiązany do czynienia wszelkich wysiłków, aby ponosić konsekwencje podjętych zobowiązań.
Chrześcijanin składający śluby lub przyrzeczenia zachowania rad ewangelicznych zobowiązuje się do wierności „aż do śmierci”. Wyrażenie „aż do śmierci” przypomina nam formułę przysięgi małżeńskiej, w której małżonkowie ślubują sobie „miłość, wierność i uczciwość małżeńską” aż do śmierci. I chociaż inne są konsekwencje prawne przyrzeczenia „aż do śmierci” w obu wypadkach, to jednak najgłębsza wymowa teologiczna i duchowa pozostaje podobna. Jak w małżeństwie miłość wzajemna nie ma żadnych ograniczeń czasowych, tak również oddanie się Bogu przez radykalne przyjęcie rad ewangelicznych nie może mieć takich ograniczeń.
Także wówczas, kiedy osoby składają tak zwane pierwsze czasowe śluby, na przykład na jeden rok, winny mieć – choćby w zalążku – wewnętrzne pragnienie wierności „aż do śmierci”. Roczne ograniczenie nie powinno być wyrazem małoduszności danej osoby, ale realizmu i roztropności władz kościelnych, które licząc się ze słabością człowieka, poddają próbie jego decyzję. Tym bardziej że często jest to decyzja młodego człowieka. „Aż do śmierci” nie oznacza jednak tylko wymiaru czasowego, śmierci fizycznej. Określa także radykalizm i bezwarunkowość samego oddania: aż do radykalnego „zaparcia się siebie samego” na wzór Chrystusa.
(...)
Dzięki uczestnictwu w wolności Chrystusa możemy służyć tym, którzy potrzebują naszej pomocy. Życie radami ewangelicznymi w każdej formie ma zawsze wymiar apostolski i misyjny. Chrystus powołuje nas do życia ubóstwem, czystością i posłuszeństwem nie tylko ze względu na nas samych, lecz także ze względu na bliźnich. Ostatecznym wzorem życia radami ewangelicznymi będzie zawsze życie Jezusa, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu (Mt 20, 28). O ile każdy chrześcijanin powołany jest do wychodzenia ku innym przez pokonywanie własnego egoizmu, o tyle uczeń Jezusa składający śluby lub przyrzeczenia zachowania rad ewangelicznych powołany jest do wypełnienia tego samego zobowiązania, ale w sposób radykalny.
Służba bliźnim winna wyrazić się wówczas w konkretnym zaangażowaniu serca. W zakonach kontemplacyjnych będzie to nie tyle zewnętrzna aktywność, ile raczej modlitwa za Kościół i ludzkość; zaś w „zakonach czynnych” będzie to zarówno modlitwa, jak i aktywne zaangażowania apostolskie. Świeccy zaś składający przyrzeczenia zachowania rad ewangelicznych muszą rozeznawać, do jakiego rodzaju posługi apostolskiej wzywa ich Jezus: bardziej aktywnej, zaangażowanej czy też bardziej kontemplacyjnej – modlitewnej.
Ta właśnie bezinteresowna służba jest szczególnym świadectwem dawanym samemu Bogu i naśladowaniem Jego Boskiej dobroci: Tak niech wasze światło jaśnieje przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie (Mt 5, 16). Widząc dobre czyny osób żyjących radami ewangelicznymi, ludzie winni jednak chwalić Boga, który w nich się objawia. Jest to możliwe tylko wówczas, kiedy będą one w swoim apostolskim działaniu przejrzyste; kiedy nie będą koncentrować swojej uwagi na sobie, ale staną się znakami Boga działającego w świecie. W latach osiemdziesiątych zeszłego wieku ukazała się książka Fidela Castro, w której kubański przywódca stwierdził, iż bardzo chciałby, aby jego bracia komuniści spełniali takie same dzieła miłosierdzia, jakie spełniają siostry zakonne. Jest to jednak „marzenie ściętej głowy”. Rewolucjoniści, którzy szukają sprawiedliwości metodami przemocy i nienawiści, nie mogą spełniać dobrych uczynków na wzór sióstr zakonnych, które żyją dla Chrystusa i naśladują Jego ubogie, czyste i posłuszne życie w łączności z ubogimi.
(...)
Słowa Jezusa: Idź, sprzedaj, co posiadasz, i daj ubogim […]. Potem przyjdź i chodź za Mną! (Mt 19, 21) – skierowane są nie tylko do zakonników. Jezus kieruje je do wszystkich, którzy „chcieliby więcej [Go] kochać i odznaczyć się”( Św. Ignacy Loyola, Ćwiczenia duchowne, dz. cyt., nr 97) w służeniu Mu. Jezusowe zaproszenie do ewangelicznego ubóstwa w przeszłości było rezerwowane niemal wyłącznie dla zakonników. Jednak zarówno w przeszłości, jak i dzisiaj wiele osób świeckich i duchownych pragnie żyć ideałem ewangelicznego ubóstwa. Pragnienie to rodzi się w uczniach Jezusa w miarę ich coraz większej zażyłości z Mistrzem. Uczeń zakochany w swoim Mistrzu spontanicznie zadaje sobie pytanie: Jak mogę upodobnić się do Jezusa ubogiego?
Pragnienie ewangelicznego ubóstwa nie jest tylko owocem wysiłku człowieka. Płynie ono przede wszystkim z zaproszenia Jezusa. Jest owocem działania Jezusa w duszy człowieka. Ewangeliczne ubóstwo to osobisty wybór, ale zawsze w odpowiedzi na wezwanie Chrystusa. Nie można siłą woli przymusić się do ubóstwa. Ubóstwo podjęte pod przymusem byłoby jedynie krępującym ciężarem, który nie ubogacałby wewnętrznie człowieka i nie zbliżałby go do Jezusa.
(...)
Czystość serca i ciała, przeżywana tak w małżeństwie, jak i w celibacie, nie jest naszym samowolnym wyborem, ale wynika z posłuszeństwa Chrystusowi, który wzywa nas do miłości w każdym rodzaju i stanie życia. To miłość każe nam, jako małżonkom oraz osobom żyjącym w stanie bezżennym, powierzyć Bogu wszystko. Powołanie do czystości w celibacie jest szczególnym darem. To łaska nadzwyczajna. Nadzwyczajny jest nie tylko styl życia, nadzwyczajny bywa także trud i ciężar życia. Jezus mówi, że nie wszyscy mogą pojąć i udźwignąć ten ciężar. Są […] bezżenni, którzy ze względu na królestwo niebieskie sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje! (Mt 19, 12). To zaproszenie, nie przymus. Zwyczajną łaską jest powołanie do małżeństwa i rodzicielstwa, nadzwyczajną – powołanie do celibatu. Wyrazem autentyzmu powołania do czystości w celibacie jest spontaniczna wdzięczność za dar – łaskę powołania. Wdzięczność ta jest wyrazem uległości i posłuszeństwa wobec miłości Boga, która domaga się wszystkiego, także tych darów, z których „z prawa natury” wolno by nam było korzystać.
Posłuszeństwo Bogu przeżywamy w Kościele. Celibat przyrzeka się Bogu w Kościele i wobec Kościoła. Zanim Kościół przyjmie ślubowanie czy też przyrzeczenie życia w celibacie, poddaje sytuację danej osoby głębokiemu rozeznaniu. Z jednej strony rozeznaje autentyzm wewnętrznego pragnienia życia w bezżenności dla królestwa niebieskiego, z drugiej zaś zdatność ludzką i duchową do zachowania czystości w celibacie.
Wyrazem posłuszeństwa Bogu w celibacie jest otwartość i szczerość wobec tych, których Bóg daje nam jako spowiedników, przewodników życia duchowego oraz jako przełożonych. Posłuszeństwo ludziom, którzy w imieniu Kościoła rozeznają powołanie do celibatu oraz przyjmują ślubowanie czy też przyrzeczenie bezżenności, jest ważnym znakiem szczerości pragnienia życia w bezżenności dla Boga. Pod rozeznanie Kościoła poddajemy więc zarówno nasze powołanie i związane z nim pragnienie życia w celibacie, jak i wszystko to, co z tym się wiąże: nasze duchowe dary i osiągnięcia, trudności i zranienia.
(...)
Całe życie Jezusa skupia się na posłuszeństwie swojemu Ojcu. Jezus wielokrotnie podkreśla potrzebę poddania swojej woli woli Ojca. W Jezusie istniała jakaś „niemożność” działania według własnej woli: Ja sam z siebie nic czynić nie mogę (J 5, 30). Ze względu na Bóstwo Chrystusa Jego posłuszeństwo Ojcu ma jednak szczególny charakter. Żyjąc na ziemi, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stając się podobnym do ludzi (Flp 2, 6-7). To szczególne posłuszeństwo Jezusa Ojcu jest najgłębszym prawem odkupienia ludzkości.
I chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał (Hbr 5, 8). Cierpienie było dla Jezusa szkołą posłuszeństwa Ojcu. Jezus, chociaż był Synem Bożym, nie był poddany woli Ojca w jakiś automatyczny sposób. Posłuszeństwo Chrystusa było owocem Jego osobistej decyzji podjętej w wolności. Z decyzją tą był związany trud i wewnętrzna walka. Posłuszeństwo swojemu Ojcu Jezus okupił cierpieniem.
Jest to fragment książki: Józef Augustyn SJ, Rady ewangeliczne. Nie tylko dla osób zakonnych, Wydawnictwo Homo Dei
Książka stanowi doskonałą pomoc w pogłębionej refleksji nad istotą rad ewangelicznych. Omawia poszczególne rady, wskazując na ich życiowy wymiar dla wszystkich chrześcijan. Jak mówi podtytuł książki, rady ewangeliczne nie są wyzwaniem tylko dla zakonników, ale dla każdego, kto wybrał Chrystusa jako drogę, prawdę i życie. Zachowanie ewangelicznych rad polega – zdaniem Autora – na „dążeniu do bezinteresownej miłości Boga i ludzi. Ich zaś istota nie jest związana z samym wyrzeczeniem, ale z jego motywacją. Istotą rad jest doświadczenie bezinteresownej miłości Chrystusa, który wzywa do naśladowania Go w Jego życiu ubogim, czystym i posłusznym Ojcu”.
opr. aś/aś