Rozważanie na 24 niedzielę zwykłą, roku C
24. Niedziela Zwykła
Przedziwne są drogi Boże... Jest ich wiele, w gruncie rzeczy tyle, ile jest osób - ludzi, których Bóg powołuje do życia i prowadzi do siebie. Każda droga kryje w sobie coś niepowtarzalnego, jedynego, bo każdy człowiek jest inny, ma inaczej wcielić w swoim życiu obraz Boga. Ale istnieją także prawa - znak tajemniczej prawidłowości w Bożym działaniu. Odkrywał je i znał już Stary Testament. Prawo objawione za pośrednictwem Mojżesza mówiło najpierw o tym, co sam Bóg uczynił dla wybranego narodu: "Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli" (Wj 20, 2). Dopiero na tym tle - Bożego działania dla ludzkiego dobra - zostało ukazane odpowiednie, czyli odpowiadające Bogu działanie ludzi. Przykazania, niczym znaki drogowe, ostrzegają przed postępowaniem, które zagraża życiu. Wskazują, że jedynie życie w jedności z Bogiem daje prawdziwą wolność.
W ludzkich dziejach nieustannie się powtarza pokusa szukania szczęścia na własną rękę, jakby niezależnie od Boga. Ta nieszczęsna prawidłowość przypomina o innym, głębszym prawie. Ciągle pozostaje aktualne zapewnienie o Bożym działaniu, które nie tylko w przeszłości, ale także dzisiaj oferuje wyjście i wyzwolenie. W każdej sytuacji! Nie tylko wtedy, kiedy człowiek jest zniewolony przez grzech. Także ludzie sprawiedliwi, żyjący zgodnie z przykazaniami, potrzebują wyzwalającego doświadczenia Boga, przewyższającego niepomiernie, jakby o niebo, ludzkie oczekiwanie. Mówi o tym w sposób nie przewyższony najpiękniejsza z przypowieści Jezusa. Znamy ją pod nazwą opowieści o synu marnotrawnym. Jednak jej właściwym bohaterem jest ojciec, jeszcze bardziej - choć w innym sensie - zasługujący na miano marnotrawnego. Na rozrzutność syna reaguje on głębszą rozrzutnością - miłości.
Ojciec jest obrazem Boga bogatego w miłosierdzie. Nie pojmiemy Jego działania, jeśli wpierw nie poddamy się zdziwieniu... Nie tylko w filozofii, lecz także w dziedzinie wiary zdziwienie może być początkiem mądrości. Najpierw musiał się zdziwić syn, który zmarnował ojcowiznę. Oczekiwał, że ojciec zgodzi się przynajmniej na przyznanie mu ostatniego miejsca w swoim domu. Trudno opisać, co przeżył, doświadczając całkiem innego przyjęcia. Radość Ojca wobec powracającego do Niego grzesznika udziela się zarazem nawróconemu człowiekowi. Jest to radość, o której świadczy cała Ewangelia. Ale zdziwienie może też prowadzić do innej reakcji. Postawa starszego syna ilustruje brak zrozumienia tych ludzi, którym miłosierdzie przewyższające sprawiedliwość wydaje się niesprawiedliwe... A przecież i oni mogą usłyszeć zapewnienie Ojca: "Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy". Jak to przyjąć - nie z pretensją, ale z radością? Czy trzeba najpierw zboczyć z Bożej drogi, aby doświadczyć miłosierdzia Ojca? Czy Jego bliskość daje się pojąć tylko przez oddalenie?