Wielu żyje tak, że wiary praktycznie nie widać w ich życiu. Warto więc zadać sobie pytanie: czy moja wiara wpływa na moje życie?
Moi Drodzy,
wróćmy do postawienia sobie pytania, dlaczego tutaj jesteśmy w Kościele, dlaczego przychodzimy na Mszę Świętą, żeby uczynić to bardziej świadomym, żebyśmy mimo wszelkich przeciwności, burz nie powiększyli liczby tych, którzy powoli odpadają od Kościoła. Stwierdziliśmy, że lepiej czy gorzej, ale ostatecznie jesteśmy ludźmi wierzącymi. „Wierzę, Panie!” (J 9,38) jak ten uzdrowiony niewidomy.
Potem nasze: Wierzę w jednego Boga, powtórzone z całym przekonaniem, wierzymy od początku naszego życia, jak pacierz mówiliśmy, jak chodziliśmy do kościoła, może w Polsce, może gdzie indziej, do dzisiaj i daj Boże, do samego końca. Wierzę w jednego Boga, dlatego jestem w Kościele.
W Ewangelii mamy znów do czynienia z człowiekiem, który wie, że Bogu zawdzięcza bardzo wiele, urzędnik królewski wierzy w Jezusa Chrystusa. Mamy u św. Jana takie słowa urzędnika królewskiego: Panie, przyjdź zanim umrze moje dziecko (J 4,49). Inny Ewangelista poszerzył to o dokładniejsze wiadomości, że setnik powiedział: Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie (Mt 8,8). Jeden i drugi, i urzędnik królewski i setnik zdają sobie sprawę ze swojej słabości, wyznają wiarę, że Jezus może to uczynić, może uzdrowić i uzdrawia rzeczywiście.
Dlatego chciałbym powiedzieć dzisiaj o Jezusie Chrystusie, w którego wierzymy, który jest motywem naszego działania. Powiedzieć o sposobach jego przebywania wśród nas, żeby umocnić naszą wiarę, Żeby ta wiara była niezachwiana, a jeśli czasem coś nie bardzo wyjdzie, to żebyśmy wracali zwyczajnie ufni w miłosierdzie Boże, ufni w Boże przebaczenie.
Również o Eucharystii, w której uczestniczymy dzisiaj, w której uczestniczymy zawsze, często w niedzielę i często w dzień powszedni. Byliśmy z naszym bratem w Bazylice Niepokalanego Poczęcia w Waszyngtonie, dowiedzieliśmy się, że przewodniczka po bazylice, Afroamerykanka z Nigerii, przyjechała z daleka i tu daje świadectwo swojej wiary. Jako oprowadzająca jest nie tylko urzędnikiem, który chce dorobić parę groszy za to, że opowie coś o bazylice, ale pogłębia tę swoją wiarę, przychodzi na siódmą rano na Mszę Świętą do Parafii Matki Bożej Królowej Polski i św. Maksymiliana Kolbe w Silver Spring, pamięta księdza Jana.
Patrzymy w czasie Mszy Świętej na obecność Jezusa - Sobór Watykański II. Jest on ciągle w tle, bo od niego zaczęły się zmiany a teraz one wymagają korekty w stosunku do dzisiejszych czasów, trendów, sytuacji politycznej, społecznej i innych. Papież Franciszek powiedział, że trzeba niekiedy zrezygnować ze starych sposobów duszpasterzowania, życia — choćbyśmy byli do nich przywiązani, choćby były pewne, ale dzisiaj są już nieskuteczne.
Trzeba inaczej, mądrzej. Każdy boleje nad tym, że kościoły są zamykane, przykre to jest bardzo, ale utrzymywać fikcję, że zatrzymamy kościół, do którego chodzi sześć, siedem osób i nie popuścimy, zapożyczymy się — to nie rokuje rozwoju. Lepiej zrobić jedną parafię na sześćdziesiąt osób przynajmniej niż utrzymywać ich wiele i narzekać, że wszystko zamrze w efekcie — a przecież mamy żyć! Tę większą parafię uczynić prężną, mocną. Może będzie dynamiczna, powoli zmieni się na lepsze.
Jeśli przemawiam do was, kochani, którzy rozumiecie wartość Mszy Świętej, to teraz żeby to nie było tylko waszą własnością. Dzieci ładnie zaśpiewały:
Panie Jezu, zabierzemy Cię do domu,
Panie Jezu, nie oddamy Cię nikomu.
— myślę, że sens, istota jest zrozumiała, ale wyraz nie bardzo dobry. Zabierzemy, nie oddamy — czy to znaczy, że zamkniemy do pudełka i schowamy, żeby nikt nie przypuszczał, że ja mam Jezusa? Wielu ludzi tak żyje, że domyśleć się nie można, że oni wierzą. Pan Jezus tak doskonale zakonspirowany w duszy ludzkiej, że nie można człowieka posądzać o to, że on z wiarą ma coś wspólnego — tak nie powinno być. Zabierzemy Cię do domu, ale właśnie po to, żeby według tego, co Pan Bóg powiedział:
Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie (Mt 5, 14—16).
— być jak to miasto na górze, jak światło. Jezus więc ma promieniować przez nas. Kiedy kazanie, to kazanie czasem trzeba powiedzieć, coś wyjaśnić a czasem przykład, sposób bycia, podejście do człowieka, uśmiechnięcie się. Patrzyliśmy w tej bazylice, ludzie, których spotykaliśmy po drodze i czarni, i biali, i kolorowi, wszyscyśmy się uśmiechali do siebie. Ten kościół olbrzymi, wielki, w nim monumentalne dzieła sztuki. Promieniał nie tylko słońcem, które się przebijało przez te szyby kolorowe i zwyczajne, ale uśmiechami ludzi, których spotykamy, którzy radośnie popatrzyli, pokiwali sobie, fotografie robili.
Nasza wiara powinna więc być pogodna, oparta na tym, jak to mówił papież Benedykt, że „jeśli wierzę, nigdy nie jestem sam”. Tak samo i tutaj, proszę, popatrzyłem na mapę parafii, skąd są ci, którzy tu przyjeżdżają. Jest rozrzucenie po całym terenie, paręset mil chyba od początku do końca. Jednak jesteśmy, rozumiemy.
Leon Knabit OSB, Aż po krańce ziemi. Rekolekcje wielkopostne. Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC
opr. mg/mg