O więzieniu w trzech znaczeniach
Myślę, że każdy z nas zna słowa Chrystusa: „...byłem w więzieniu a odwiedziliście mnie...„. Dla wielu osób więzienie jest pojęciem budynku, w którym zarówno „aresztanci„ jak i „osadzeni„ odbywają karę za popełnione przestępstwa. Chciałbym by ten artykuł ukazał czytelnikowi trzy rodzaje więzienia z jakimi można się spotkać w dzisiejszym świecie.
Jeszcze, będąc na studiach w roku 2000, miałem możliwość odbywania praktyk w areszcie śledczym dla kobiet na Olszynce Grochowskiej w Warszawie. Każdy, kto tylko przejeżdża pociągiem przez Pragę na wschód od Warszawy, z nasypu jest w stanie ujrzeć szereg budynków otoczonych murami.
„Za kratkami” przebywa ok. 150 kobiet i 200 mężczyzn. Mężczyźni zajmują również kilka cel z powodu przepełnienia więzienia dla mężczyzn, mieszczącego się na Warszawskiej w Białołęce. Kraty, butwiejące ściany i stropy dobitnie ukazują każdemu, że znajduje się na terenie więzienia. „Wolna strefa„, czyli część obszaru przeznaczona dla wartowników między murami a zasiekami z drutów kolczastych mają jeszcze bardziej podkreślać, że te budynki nie służą do rekreacji, ale do odbywania kary. Atmosfera raczej nie do pozazdroszczenia. Część więźniów regularnie chodzi do pracy, zaś osadzeni pochodzący zza granicy przebywali w celach, gdyż nie mieli prawa do pracy. Nie bardzo wiem, co mieli przez ten czas robić, skoro ich wyrok opiewał na np. 3 lata, a nie mieli możliwości podjęcia pracy? Snuć przemyślenia? Robić podkopy by wydostać się jak najszybciej? Obmyślać nowe napady lub porachunki?
Być bezrobotnym w więzieniu. Nie jest to świetlana perspektywa dla rozwoju własnych zdolności. Był jednak ktoś, kto potrafił pomóc więźniom, wyprostować „pokrzywione” drogi życiowe. Ks. Rafał Raus SAC , pallotyn, który sprawował opiekę duchową nad osadzonymi. Niejednokrotnie miałem okazję razem z nim pracować, czy też dzięki jego pomocy rozmawiać z więźniarkami w celach. Były to nie zapomniane chwile. Zdarzało mi się spotykać osoby naprawdę zdolne, inteligentne, które musiały odbywać karę, gdyż wcześniej zadawały się z niewłaściwymi osobami. Nie jest prawdą, że w więzieniach siedzą niewinni, albo też, że siedzą winni. Ale prawdą jest, że podczas „nalotów policyjnych„ w zastawione pułapki wpadają „małe płotki”, podczas gdy „duże rekiny„ swobodnie z nich wychodzą. Myślę, że w dużej mierze w areszcie śledczym na Olszynce Grochowskiej przebywały osoby, które na swój sposób pogubiły się w życiu. Teraz miały do odsiadki kilka lat, w zakratowanych celach, które bynajmniej nie dawały im ani motywacji ani szansy do poprawy.
W rok po zakończeniu studiów przyjechałem do Szwajcarii i tutaj również trafiłem na społeczność więzienną w Saxerriet w kantonie St. Gallen. Uczęszczając na podyplomowe studium pastoralne, także odbywałem ćwiczenia z zakresu psychologii w więzieniu, ale jakże odmiennym od naszego. Więzienie bez krat, gdzie nikt nigdy nie widział kajdanek. Więźniowie spacerujący „na cywila„ niczym specjalnie się nie wyróżniający od wartowników. Aż nie chce się wierzyć. Tu też spotkałem duszpasterza odpowiedzialnego za prowadzenie katechez na terenie więzienia. Ksiądz Georg Schmucki, wprowadzał mnie w tajniki rozmów psychologicznych z osadzonymi. Jednocześnie potrafił mnie zmotywować, bym nigdy nie przekreślał drugiego człowieka.
Saxerriet więzienie otoczone szczytami 2,5-tysięczników alpejskich. No tak, któżby miał uciekać z takiego więzienia? A jeżeli nawet kogoś naszłaby taka ochota, to gdzie? W Alpy? Nigdy nie widziałem krat w oknach. Ale to też nie znaczy, że nikt nie miał nigdy ochoty zbić szyb więziennych. Hm... ochotę może i miał, ale.. szyby są kuloodporne. Więzień przebywający w takim budynku może spokojnie się czuć jak „ptaszek w złotej klatce„. Ma świadomość, że nigdy nie wydostanie się z tego budynku, ale ma również i motywację do poprawy. Zawsze może sobie siąść w celi na parapecie i przez okno bez krat zobaczyć majestatyczne góry. Kiedy człowiek nie widzi krat, ma czas i motywację by zastanowić się nad poprawą, piękna przyroda za szybą (kuloodporną) nie deprymuje go tak jak zbutwiałe mury za kratami.
Trzecim rodzajem więzienia jest nasze wnętrze, czasami nawet nasz bagaż życiowy, nasze problemy, które oplatają niczym kajdany. Pomimo tego, że mamy pieniądze, sportowy samochód czy inne dobra czujemy się zniewoleni przez przyszłość, przeszłość lub teraźniejszość. Pozostaje tylko pytanie, czy widzimy możliwość wyjścia z naszego prywatnego więzienia, czy raczej z każdym dniem czujemy się coraz bardziej „zdołowanymi„, „zblokowanymi„ ludźmi szukającymi pomocy. Może też jest tak, że w przeszłości czyniliśmy błędy, ale już naprawiliśmy je, jednak otoczenie, które nas wcześniej znało, nie jest w stanie dostrzec tych zmian. Ciągle ma przed oczami nasze błędy, których częstokroć nie jest w stanie nawet nazwać. Bądźmy ludźmi dla ludzi, dostrzegajmy zmiany zachodzące w drugim człowieku. Pomagajmy mu się zmienić, a nie dołujmy go. Pomóżmy mu wyjść z jego więzienia, które być może ma albo kraty i zbutwiałe ściany z obrazami przeszłości, albo niewinnie wyglądające szyby.
opr. ab/ab