Tajemnica spowiedzi obowiązuje spowiednika. Czy tylko jego?
Proszę ojca, proszę ojca! — ten okrzyk zatrzymał mnie tuż przed furtą klasztorną. Podszedł chłopak w wieku „krótko przedmaturalnym”. — Mam na imię Maciek i chciałem o coś zapytać — wyjaśnił. — Mojemu koledze wypadła kartka, którą po jakimś czasie podniosłem i przeczytałem. Okazało się, że wypisał na niej swoje grzechy do spowiedzi. Głupio mi było, więc mu delikatnie wrzuciłem ją do torby. Pytałem babcię, a ona powiedziała, że obowiązuje mnie teraz tajemnica, nie mogę o tych grzechach nikomu mówić. Chciałem spytać, jak to jest?
Babcia miała rację, chłopaka obowiązuje sekret. Nie obowiązuje go jednak w taki sposób jak kapłana — spowiednika. Kodeks prawa kanonicznego mówi w jego wypadku o sekrecie, a w wypadku kapłana o tajemnicy spowiedzi. Zanim zajmiemy się jednym i drugim, zapytajmy najpierw, dlaczego w ogóle taka szczególna troska Kościoła o sekret i tajemnicę spowiedzi.
Osoba w trakcie sakramentu pokuty i pojednania wyznaje swoje grzechy Bogu, kapłan jest tylko reprezentantem Kościoła, przez pośrednictwo którego grzechy zostają odpuszczone. Dzieje się tak z mandatu pozostawionego Kościołowi przez samego Chrystusa: „Którym grzechy odpuścicie są im odpuszczone, którym zatrzymacie są im zatrzymane”. Skoro grzechy są wyznawane Bogu, to spowiednik — jak pisał o tym już św. Tomasz z Akwinu — „słucha grzechów jak Bóg”, czyli poznaje tajemnice sumienia penitenta jako sługa Boży. Nie ma żadnych racji, aby przekazywać komukolwiek to, co pozostaje powierzone samemu Bogu.
Jeśli ktokolwiek, jak spotkany chłopak, poznał przez przypadek grzechy wyznawane w sakramencie — także gdy usłyszał fragmenty wyznania grzechów, stojąc w kolejce do spowiedzi, jest zobowiązany do zachowania sekretu.
Natomiast spowiednik ma obowiązek do zachowania tajemnicy spowiedzi. Zdrada tajemnicy spowiedzi jest bardzo ciężkim grzechem, jest także przestępstwem w rozumieniu prawa kanonicznego, czyli kościelnego. Za naruszenie bezpośrednie tej tajemnicy grozi spowiednikowi kara ekskomuniki, którą otrzymuje za sam fakt zdrady, nikt jej nie musi ogłaszać. Taka zdrada bezpośrednia występuje wtedy, gdy kapłan powie o grzechach i osobie, która je popełniła, wiedząc o nich ze spowiedzi. Nieważne, jaki był to grzech: wielki czy mały — zawsze następuje zdrada. Trzeba dodać, że z tej kary — ekskomuniki — może zwolnić tylko Stolica Apostolska. Może też wystąpić zdrada pośrednia. Ma ona miejsce, gdy kapłan mówi o grzechach i choć nie zdradza osoby, która je popełniła, to jednak z jego słów można się domyślić, o kogo może chodzić. Kandydatów do kapłaństwa uczy się zatem, aby o sprawach poruszanych w trakcie spowiedzi nie rozmawiali z nikim, poza Panem Bogiem.
Spowiednika z tajemnicy spowiedzi nikt nie może zwolnić; jest zobowiązany ją zachować do swej śmierci. Żadna zewnętrzna okoliczność, nawet wielka szkoda, której doznaje osoba lub grupa osób, nie usprawiedliwia zdrady tajemnicy spowiedzi. Nie brakowało w dziejach Kościoła kapłanów, którzy oddali życie w obronie tejże tajemnicy — najbardziej znani spośród nich to św. Jan Nepomucen czy św. Jan Sarkander. Współcześnie w wielu krajach prawo państwowe chroni duchownego, pozwala na odmowę składania zeznań przez kapłana w zakresie obejmującym informacje zdobyte podczas sakramentu pokuty.
To jednak nie wszystko. Kapłanowi nie wolno również korzystać z wiedzy uzyskanej w trakcie spowiedzi. Gdyby zatem słuchając spowiedzi dowiedział się, że to sąsiad depcze mu trawę przed plebanią, nie może zwrócić się do niego, żądając naprawienia szkód. Wielu autorów piszących na temat sakramentu pokuty zaleca również, aby kapłan wiedzący o jakiejś sprawie z konfesjonału i z innego źródła, nie korzystał z tej wiedzy, aby nie pojawiło się podejrzenie, że korzysta z informacji poznanych w trakcie spowiedzi.
Tak rygorystyczne zobowiązanie do zachowania tajemnicy spowiedzi przez posługującego kapłana jest wyrazem troski Kościoła o ten sakrament. Jest on traktowany jako jedna z form kultu Boga, który jest dziełem Kościoła, a ma na celu uwielbienie Boga i uświęcenie człowieka. Tajemnica ma także chronić grzesznika, któremu często niełatwo jest wyznawać swe winy przed kapłanem i musi mieć gwarancję, że nikt nigdy się o nich nie dowie. Niepewność co do tajemnicy spowiedzi czyniłaby sakrament pokuty trudnym do uniesienia dla penitenta.
Tajemnicę spowiedzi próbowano naruszyć także w inny sposób. Niektóre niesprawiedliwe rządy próbowały ingerować w sakrament pokuty, podsłuchując dialog między penitentem i spowiednikiem. Carska policja próbowała podsłuchiwać błogosławionego ojca Honorata Koźmińskiego, kapucyna, gdy godzinami spowiadał w Nowym Mieście w swym konfesjonale zwanym „szafą”. Współcześnie próbowano sfingować spowiedź, nagrywać pouczenia kapłana, a następnie publikować je w celu ośmieszania Kościoła. Kongregacja Doktryny Wiary w specjalnym dekrecie z 1988 roku wystąpiła w obronie tajemnicy spowiedzi świętej i stwierdziła, że jakikolwiek rejestrowanie słów penitenta oraz spowiednika, a także ogłaszanie ich przy pomocy jakichkolwiek środków masowego przekazu sfingowanych lub zmyślonych spowiedzi jest obłożone karą ekskomuniki.
Gdy to wszystko opowiedziałem Maćkowi podziękował, ale zwrócił się do mnie z drugą kwestią. — Proszę ojca, moja dziewczyna to chętnie opowiada, co jej powiedział spowiednik, jaką pokutę otrzymała. Mówiłem jej, że to było dla niej przeznaczone, a nie do powtarzania osobom trzecim. A ona na to, że jestem dziwny.
Przyznałem Maćkowi rację. Chociaż każdy spowiadający się może opowiadać o swoich grzechach, to jednak nie wydaje się to ani potrzebne, ani w dobrym guście, a poza tym przynosi zwykle więcej szkody duchowej niż pożytku.
Opowiadanie z detalami o swoich grzechach poza spowiedzią nie przynosi duchowej korzyści. Owszem, czasami ktoś dając świadectwo o Bożym działaniu w swoim życiu wspomina o popełnionych grzechach. Nie one jednak są w centrum uwagi, lecz Bóg i Jego łaska, która doprowadziła do nawrócenia i życia zgodnie z Ewangelią. Opowiadanie zaś o swoich grzechach jest co najmniej nieroztropne, gdyż ktoś, kto nie jest spowiednikiem, będzie miał trudności z przyjęciem tej prawdy i z zachowaniem jej tylko dla siebie.
Podobnie nie należy do dobrych zwyczajów plotkowanie o spowiednikach i radach przez niego udzielanych. Zwykle są one dostosowane do sytuacji jednej konkretnej osoby i nie dają się zastosować ot tak, po prostu, do życia kogoś innego. Poza tym penitent jest też zobowiązany do naturalnego sekretu i powinien zachować dla siebie pouczenie spowiednika. „Omawianie” na jakichś spotkaniach towarzyskich lub nawet grup parafialnych pouczeń i zachowania spowiedników, a zwłaszcza ocenianie publiczne pouczeń nie pomoże w dobrym przeżyciu sakramentu pokuty. Poza tym żaden spowiednik nie może się bronić, gdyż obowiązuje go tajemnica. Jeśli ktoś ma jakieś poważne wątpliwości dotyczące rozstrzygnięć problemów moralnych, które usłyszał od spowiednika, niech porozmawia o nich z innym spowiednikiem w trakcie sakramentu pokuty.
- No, tak — skwitował mój rozmówca — ale choć upominam moją dziewczynę, to jednak też wstydzę się iść do spowiedzi do znajomego księdza. Jeździmy na obozy, czasami gramy w tenisa razem i... jakoś trudno mi nagle klęknąć i wyznać moje grzechy.
Rozumiem trudności Maćka. Wielu katolików spowiada się w u kapłanów jak najdalej od własnego domu, aby czasami nie spotkać w konfesjonale znajomych duszpasterzy. Oczywiście każdy jest wolny i może się spowiadać przed jakimkolwiek kapłanem uprawnionym do posługi w konfesjonale. Wiele osób chce, aby ich spowiednik był trochę obok ich codziennego życia. Wtedy można u niego spodziewać się dystansu wobec spraw wypełniających zwykłe dni. Niemało jest też penitentów szukających stałego spowiednika, którego będą znali i który będzie ich znał — łatwiej im wtedy nawiązać kontakt ze spowiednikiem, nie mają oporów, aby pytać o trudne czy kłopotliwe sprawy.
Na bok jednak trzeba odłożyć obawy typu — co ten ksiądz teraz o mnie pomyśli. Jak już mówiliśmy, obowiązuje go tajemnica spowiedzi, a po drugie — każdy spowiednik przeżywa radość z woli pojednania się z Bogiem każdego penitenta i z tego, że może być sługą Bożego Miłosierdzia. Jego radość jest jakimś odbiciem tej radości z odnalezienia każdej zagubionej owcy, o której wspominał Chrystus w swej przypowieści zawartej w piętnastym rozdziale Ewangelii według św. Łukasza.
opr. mg/mg