Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (42/2002)
Tegoroczne Dni Papieskie w naszym kraju przeżywane są pod hasłem „Jan Paweł II — Świadek Nadziei”. Ich celem nie jest jedynie nostalgiczne wspominanie dnia wyboru Kardynała z Krakowa na Stolicę Piotrową, lecz zainspirowanie nas do refleksji nad ciągle odkrywanym znaczeniem tego pontyfikatu. Temat tych dni każe nam zwrócić uwagę na przesłanie nadziei, które kieruje do nas Papież nie tylko poprzez głoszone słowo, ale przede wszystkim postawą swego życia. W świecie, w którym coraz częściej słyszymy, że nic nie warto, że wszystko jest bez sensu, potrzeba autentycznego świadka, który swoim przykładem potwierdzi, że jest inaczej. Na początku tego pontyfikatu ludzkie nadzieje na zmianę czegokolwiek w naszym regionie świata były mizerne. Nawet sam wybór „wezwanego z dalekiego kraju” był realizacją „niemożliwego”. A potem kolejne niemożliwości stawały się możliwe... Żeby jednak za Janem Pawłem II „przekroczyć próg nadziei”, trzeba wraz z Nim uczynić krok wiary. Jakżeż wymowne były słowa Świadka nadziei wypowiedziane spontanicznie w Krakowie ze słynnego okna przy Franciszkańskiej 3: Faktem jest, że „od pierwszego spotkania tu, w tym oknie, minęło 23 lata. I mnie 23 lata przybyło... i Pietrek, co tu stoi, też mu te 23 lata przybyło!”. Ale przecież „to Jezus — Zmartwychwstanie i życie — jest radą na starość i śmierć”.
Świadomość przemijalności życia czy niepewność jutra odbiera wielu nadzieję. Schorowany, cierpiący Jan Paweł II ciągle z młodzieńczym entuzjazmem patrzy w przyszłość, ponieważ Jego horyzonty wybiegają daleko poza granicę doczesności.
Autor jest wykładowcą filozofii Wydziału Teologicznego UAM w Poznaniu
opr. mg/mg