Potrzeba wiary Polaków

Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (25/2004)

W ubiegłym tygodniu obchodziliśmy Święto Eucharystii. Najbardziej wyróżniającym elementem Uroczystości Bożego Ciała jest procesja. Jej istota polega na wnoszeniu „świętości" we wszystkie obszary życia człowieka na ziemi. Jest ona obrazem wejścia Boga w świat ludzkich nadziei i problemów. Opuszczamy zamkniętą przestrzeń Kościoła, aby ukazać światu Chrystusa, tego Boga, który jest ukryty w białej hostii. W skali całej Europy procesje Bożego Ciała są w Polsce czymś wyjątkowym i oryginalnym.

Przechodzimy wraz z Jezusem Eucharystycznym poprzez nasze wioski i miasta. Spotykamy różnych ludzi: niektórzy z nich spoglądają z okien, inni wychylają głowy z tramwajów i autobusów; jeszcze inni odwracają się z pewną niechęcią, jakby wybierali życie w świecie, w którym nie ma miejsca dla Boga.

Pomimo tego, ich wszystkich pragnie On objąć swoją miłością. Do nas natomiast jako swoich świadków kieruje wezwanie: „wy dajcie im jeść". Zanieście im sprawiedliwość, pokój i uśmiech, czyli wszystko, co jest potrzebne, aby człowiek mógł żyć godnie. W niedzielę Papież zapowiedział, że przyszły rok Kościół pragnie szczególnie przeżywać jako „Rok Eucharystii", to będzie szczególnie intensywny czas, aby budzić świadomość, że trzeba nie tylko na niej bywać, ale przede wszystkim nią żyć, także w życiu publicznym.

Wypadło nam w tym roku podejmować ten święty ruch ludzi niosących ze sobą to, co święte i wieczne, jakim jest procesja praktycznie w przeddzień wyborów do Parlamentu Europejskiego. Święta Faustyna zapewne by powiedziała: obyśmy z taką pobożnością jak na procesję Bożego Ciała szli do urn wyborczych, wtedy, gdy mamy podejmować ważne decyzje dla przyszłości kraju i kontynentu. Udział w wyborach jest też przecież praktyczną konkretyzacją wiary, tak jak jej publicznym świadectwem jest procesja. Niska frekwencja pokazuje, że dla większości Polaków deklarowana wiara nie obejmuje ważnych decyzji w sferze społecznej i politycznej.

Uczestniczymy w burzliwej dyskusji na temat odniesienia do Boga czy też do chrześcijańskiej tradycji w przyszłej konstytucji Unii Europejskiej. Nie wiadomo jeszcze, czy zwolennicy takiego zapisu odniosą zwycięstwo. Porażka często przychodzi jednak w bardziej dotkliwy sposób nie na poziomie deklaracji polityków, które od nas nie zależą, ale poprzez nie podjęte decyzje, które są w naszym zasięgu.

Trudno nie odnotować sobotniej konsekracji największej świątyni w Polsce. Już na etapie budowy budziła ona wiele kontrowersji, także wśród katolików. Niektórzy widzieli w niej opatrznościowe dzieło charyzmatycznego kapłana, pragnącego odpowiedzieć na ogromny głód duchowy wielkich rzesz ludzi, inni dostrzegali w monumentalnej konstrukcji ostatnie podrygi kościoła tryumfującego i przejaw ludowej, jakby gorszej w gatunku pobożności. Jakie będą skutki duszpasterskie tego dzieła, trudno w tej chwili przesądzać, chociaż trzeba powiedzieć, że jest wiele znaków nadziei. Jeśli rzeczywiście Licheń będzie się stawał pulsującym centrum modlitewno-refleksyjnym, które pomoże ludziom odnajdywać Pana Boga, powstawać z grzechów i nałogów oraz wchodzić na drogę nowego życia, to wtedy nasz wkład w budowanie duchowego oblicza Europy będzie naszą „specialite de la maison". Oby tak się stało. Ojciec Święty i nasi biskupi powtarzają, że nasz kontynent potrzebuje wiary Polaków, wiary, która potrafiłaby sformułować odpowiedź życia na złożone problemy współczesności; wiary, która byłaby twórcza, współuczestnicząca w ważnych wydarzeniach.

Dyrektor programów katolickich w TV

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama