Czy potrafimy mówić własnym dzieciom o Zmartwychwstaniu i robić to tak, by fascynować realną prawdą? Zachwycać bardziej niż te, nasączone nadprzyrodzoną magią, opowieści?
Czy potrafimy mówić własnym dzieciom o Zmartwychwstaniu i robić to tak, by fascynować realną prawdą? Zachwycać bardziej niż te, nasączone nadprzyrodzoną magią, opowieści?
Niewinna Ofiara ginie w miejsce zdrajcy. Gdy niebo wokół zaczyna jaśnieć i pojawiają się pierwsze promienie słońca, śmierć musi cofnąć swe wyroki. Kamienny Stół pęka z ogłuszającym hukiem. Dziewczynki już nie płaczą nad ciałem Zmarłego, krążąc bez celu. Bezruch i ciemność przemienia się w światło i radość. Lew, jednym ciepłym oddechem, likwiduje obawy o to, czy nie jest tylko duchem. Wszystko wokół napełnia się życiem.
To – jak wiemy – streszczenie fragmentu cyklu siedmiu powieści fantasy C.S. Lewisa „Opowieści z Narnii”, które sprzedały się w ponad stu dwudziestu milionach egzemplarzy, w czterdziestu jeden językach. O czym tu autor opowiada dzieciom? Nietrudno doszukać się podobieństwa do największych Tajemnic naszej wiary.
Gmork – postać z niemieckiej powieści fantasy M.A.H. Ende „Niekończąca się opowieść”, to sługa mocy większej niż nicość. Jest posłany po to, by zabić tego, kto może ją powstrzymać i gubi go na bagnach smutku. Nicość to pustka, która zostaje po utracie nadziei; to rozpacz, która niszczy świat. Gdy ludzie tracą nadzieję i zapominają o swoich marzeniach, łatwo nimi sterować. A kto ma kontrolę – ma władzę. Trudno uwierzyć, że można pokonać zło; że jeden mały chłopiec może być taki ważny. Nicość zostaje jednak unicestwiona, a zwycięstwo jest piękniejsze niż można sobie wyobrazić.
Akcja utworu wciąga uważnego czytelnika (także widza) tak bardzo, że wydaje się, iż autor zaprasza, by i on stał się bohaterem jego opowieści.
Czy potrafimy mówić własnym dzieciom o Zmartwychwstaniu i robić to tak, by fascynować realną prawdą? Zachwycać bardziej niż te, nasączone nadprzyrodzoną magią, opowieści? A może już mało nas dziwi pusty kamienny stół Grobu Pańskiego, niewiasty, które widzą aniołów, apostołowie zaproszeni do spożywania posiłku ze Zmartwychwstałym, św. Tomasz dotykający Chrystusowych ran czy smutni uczniowie idący do Emaus, którym nagle z radości płonie serce, gdy rozpoznali Pana przy łamaniu Chleba? To bardzo ważne, by mówić dzieciom, świadczyć o prawdzie; o mocy Miłości, która zwycięża śmierć, piekło i szatana!
Czasem może tak być, że wnętrze kościoła zionie pustką, z tabernakulum wychyla się nicość, a wszystko wokół otacza ciemność beznadziei. Wtedy trzeba prosić o wiarę, ale nigdy nie można zaprzeczać prawdzie o tym, że Miłość Jezusa jest mocniejsza od naszych życiowych klęsk. W Ukrzyżowanym, w Jego opuszczeniu, cierpieniu, śmierci i zmartwychwstaniu jest siła i łaska do odkrywania sensu życia i tworzenia nowej, własnej historii. „W Chrystusie, w Jego absurdzie bycia w totalnym puszczeniu i konaniu, wszystko zostaje pozbawione swego absurdu. Tego sensu, naszej tożsamości nie można znaleźć nigdzie indziej, w żadnej ludzkiej relacji” (A. Cencini).
Papież Franciszek tak często podkreśla, że pójście za Chrystusem, towarzyszenie Mu, trwanie z Nim wymaga wyjścia z samych siebie, z utartego i opartego na przyzwyczajeniu sposobu przeżywania wiary. Chce, abyśmy oddalili pokusę zamykania się we własnych schematach, które przysłaniają horyzont stwórczego działania Boga.
Zmartwychwstać z Chrystusem to porzucić nierealne wymagania wobec siebie i innych; wyjść z kręgu iluzji i przestać żyć w oczach innych, by być zdolnym do świadczenia o miłości. Wielkanoc uczy nas, że to, co najpiękniejsze dostaliśmy za darmo i nie musimy walczyć, by na to zasłużyć. Wolno nam się cieszyć tym, co było, jest i będzie bez grania ról, bez lęku przed sobą, ludźmi; przed podejmowaniem ostatecznych decyzji.
„Wiara jest propozycją pozostawioną wolnemu wyborowi człowieka, należy ją jednak stawiać” (św. Jan Paweł II). Odwagi, Rodzice, Pedagodzy, Wychowawcy! Na tej drodze i w naszych czasach aktualne są słowa ks. Bosko: „Maryja jest tą, która nas prowadzi”.
opr. ac/ac