W rozległym kazachstańskim stepie pojawiły się w maju 2007 r. cztery zakonnice, które postanowiły wcielić w życie ideę powołania Karmelu na Wschodzie
Kiedy wydawało się, że nic nie uratuje mieszkańców od głodowej śmierci, w pobliżu wioski z topniejących szybko śniegów powstało jezioro, które w niewyjaśniony sposób napełniło się tak wielką ilością ryb, że na połowy przyjeżdżali także mieszkańcy innych miejscowości.
W rozległym kazachstańskim stepie pojawiły się w maju 2007 r. Joanna Maria od Jezusa Zmartwychwstałego, Ewa Maria od Eucharystii, Dorota Maria od Najświętszego Oblicza i Elżbieta od Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel postanowiły wcielić w życie ideę powołania Karmelu na Wschodzie.
***
Siostry w stepowe bezkresy przyjechały z Karmelu w Częstochowie, gdzie w 2001 r. powstała myśl o założeniu nowej fundacji na Wschodzie.
Wybrały Kazachstan - powstały w wyniku rozpadu Związku Radzieckiego dziewięciokrotnie większy od Polski muzułmański kraj różnorodnych kultur i języków. Kraj kojarzony przez Polaków z deportacjami i tułaczym życiem na stepach w okresie II wojny światowej. Ale historia Oziornoje - liczącej dziś około 600 mieszkańców wsi, w której osiedliły się siostry - sięga nieco dalej. Posiołek ten powstał w 1936 r., kiedy na rozkaz Stalina bezprawnie przesiedlono na tereny Kazachstanu ok. 70 tys. Polaków. Wyrzuceni z pociągu w środku kazachstańskiego stepu i zdani na własne siły deportowani zakładali osady. Jedną z nich było Oziornoje. Przez lato mieszkali w namiotach, na zimę zdążyli wybudować lepianki. Nietrudno się domyślić, że przy panujących w Kazachstanie warunkach pogodowych: od -45 ºC zimą (ogromny problem stanowił brak opału) do +50 ºC latem (spieczoną ziemię trudno było uprawiać) osiedleńcy mieli dramatyczne życie. Powszechnym zjawiskiem był głód i masowe choroby. Jako „specpieresieleńcy” nowi mieszkańcy mieli ograniczoną wolność osobistą skutkującą zakazem swobodnego poruszania się i obowiązkiem systematycznego meldowania u komendanta.
***
W tej - wydawałoby się - beznadziejnej sytuacji nowi mieszkańcy Kazachstanu pokładali swoją ufność w Bogu. Zwracali się do Niego nie tylko indywidualnie. Ale wspólna modlitwa - dla zachowania bezpieczeństwa - odbywała się po zmroku, przy zasłoniętych oknach i z wystawionymi strażami. Zima 1941 r. była przełomową w życiu przesiedleńców. Kiedy wydawało się, że nic nie uratuje ich od głodowej śmierci, w pobliżu wioski z topniejących szybko śniegów powstało jezioro, które w niewyjaśniony sposób napełniło się tak wielką ilością ryb, że na połowy przyjeżdżali także mieszkańcy innych miejscowości. Ponieważ jezioro zaczęło się tworzyć 25 marca, w uroczystość nieuznawanego w ZSRR Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny, lud przyjął to zjawisko jako wyraz szczególnej nad nim opieki Bożej Matki.
***
Jako wotum wdzięczności za ocalenie stoi dziś nad jeziorem (wykonana w Polsce i poświęcona w Poznaniu przez Jana Pawła II w czerwcu 1997 r.) figura Matki Bożej z rybami.
Jest już tradycją, że w przeddzień święta Królowej Pokoju - w ostatnią sobotę czerwca - zbierają się tu wierni, którzy składają świadectwa, a przed północą idą do kościoła, aby we Mszy św. modlić się do Matki.
Ludziom młodym Oziornoje może się kojarzyć z corocznymi spotkaniami młodzieży. To tutaj - w sanktuarium Matki Bożej Królowej Pokoju, narodowym sanktuarium Kazachstanu, jedynym tego rodzaju miejscu kultu religijnego na terenie byłego Związku Radzieckiego - młodzież stepowego kraju pomiędzy 11 do 15 sierpnia wspólnie się modli i cieszy się obecnością Boga, a raz na cztery lata uczestniczy w organizowanych na tym styku Europy i Azji międzynarodowych spotkaniach.
***
Zanim odnalazły własne lokum, częstochowskie siostry korzystały z gościnności sióstr eucharystek, sióstr karmelitanek bosych w Karagandzie, sióstr służebniczek NMP. Swoją posługę w Oziornoje rozpoczęły od zamieszkania w domu polskich zesłańców, gdzie w 1990 r. znalazł też schronienie ks. Tomasz Peta - pierwszy kapłan na tym terenie, dziś arcybiskup Kazachstanu. To on odprawił pierwszą Eucharystię w klasztorze karmelitanek, on wprowadził Najświętszy Sakrament i erygował kaplicę.
Trzeba przyznać, że w trudnych stepowych warunkach siostry wykazały się niezwykłą wręcz odwagą, pracowitością i zapobiegliwością. Po wykupieniu pokołchozowej ziemi zaczęły gromadzić dokumenty potrzebne do rozpoczęcia budowy klasztoru. Urzędy nie posiadały jednak norm budowlanych na klauzurowy monastyr. Jak mówią karmelitanki - wiele razy można było pomyśleć, że z pewnych sytuacji nie ma wyjścia. Jednak ich zawierzenie Bogu dawało siłę do pokonywania trudności, stwarzało pozytywne sytuacje - po ludzku trudne do wytłumaczenia. W 2010 r. rozpoczęto budowę. W sierpniu nuncjusz apostolski abp Miguel Maury Buendía poświęcił kamień węgielny przywieziony z Góry Karmel oraz teren budowy, a dwa miesiące później abp Tomasz Peta i bp Wiesław Mering wmurowali kamień węgielny w podstawę klasztornej budowli. Bonusem - żartują siostry - była decyzja prezydenta kraju nadająca im wyjątkowy przywilej - karty stałego pobytu w Kazachstanie. Wtedy uświadomiły sobie, że są u siebie. Radości nie było końca.
***
A mniszki potrafią pięknie przeżywać nawet najmniejsze radości. Pewnie że mają wiele problemów. Zarówno tych natury finansowej, jak i duchowej. Zniszczone przez komunistyczny system wartości rodziny wymagają tytanicznej pracy. Wspólnej modlitwy i wszechogarniającej miłości. A także autentycznych, mocnych świadków chrześcijańskiej wiary. Ogromną pomocą w szerzeniu pozytywnych wzorców są dzieci, które z radością gromadzą się wokół klasztornej wspólnoty. Siostry więc z nadzieją czekają na błogosławione owoce Roku Wiary.
Codzienność stepowych mniszek karmelu to modlitwa, wytwarzanie figurek świętych, różańców, obrazków. Starają sie być samowystarczalne, więc uprawiają też ogród, z którego plonów korzystają podczas mroźnej zimy.
Swoją postawą, modlitewnym zaangażowaniem i pokojem serca wskazują drogę i dają nadzieję potomkom polskich wygnańców. Postawiony pośród stepów północnego Kazachstanu, na ruinach sowieckiego kołchozu klasztor żyje. Na tej przesiąkniętej krwią polskich zesłańców ziemi jest widomym znakiem odradzającej się wiary.
***
Tym, którzy zechcą wesprzeć Karmel w Oziornoje, podajemy numer konta:
Zakon NMP z Góry Karmel
Klasztor Sióstr Karmelitanek Bosych
ul. św. Jadwigi 83,42-200 Częstochowa
Bank PKO S.A.
Nr: 48124012131111000023797460
z dopiskiem: „Dla Karmelu w Kazachstanie”
Karmelitańska fundacja na Wschodzie to oaza polskości. Od myśli o jej założeniu minęło już trochę czasu. Zagubione w stepach Oziornoje - jedna z wielu podobnych jej wsi - wyrosło na ważny ośrodek katolickiej wiary. Jak podkreślają stepowe mniszki w regularnie przysyłanej do kraju korespondencji, i sanktuarium, i klasztor nie tylko miejscowym katolikom organizują życie. W przyjaźni żyją też z wyznawcami innych religii - muzułmanami czy prawosławnymi.
Niech więc im Bóg i Najświętsza Maryja z rybami sprzyjają. Niech ich służba przyniesie błogosławione owoce i wyda plon. Stukrotny.
„Na fundację przybyłyśmy z Częstochowy, spod stóp Jasnej Góry, w 90 rocznicę objawień - 13 maja 2007 r., z przesłaniem fatimskim i pragnieniem triumfu Niepokalanego Serca Maryi i Eucharystycznego Serca Jezusa”.
„Prawdziwym cudem Bożego miłosierdzia jest przebudowa starej obory, przylegającej do domu, na pomieszczenia klasztorne... W kwietniu rozebrano samanowe ściany, umocniono fundamenty ręcznie robioną zaprawą (z braku betoniarki), a już dziś stoi drewniany dom z dzwonniczką, pokryty dachem”.
„Na naszym terenie odkryto wodę zdatną do picia (nazywaną tu słodką) już na głębokości 5 metrów. Czy to nie cud? Tę ziemię (2,5 ha) otwartą, pustynną przestrzeń bez żadnego krzewu i drzewa, z Bożą pomocą „będziemy czynić sobie poddaną” (por. Rdz 1,28).
„Już teraz nie tylko mieszkańcy Oziornoje przychodzą, zatrzymują się, by patrzeć, jak się rodzi piękno. Najpierw porządkowałyśmy plac budowy, później przylegające do muru wysypisko śmieci, które silne, porywiste wiatry przenosiły na nasz teren. Mur już prawie ukończono; jeszcze pozostały do wykonania bramy. Rośnie fundament. Doprowadzony jest prąd. Ta budowa jest szkołą życia dla nas i dla tych, którzy tu pracują”.
„Przygotowujemy się do zimy. Kupiłyśmy drewno na opał, zaopatrzyłyśmy się w ziemniaki, zdołałyśmy zrobić trochę przetworów owocowo-warzywnych. Przed nami jeszcze: zakup węgla, ocieplenie domu, uszczelnienie okien itp. Pomimo codziennych utrudzeń, wpisanych w surowość życia w stepie, radujemy się w Panu, że uczestniczymy w Jego zbawczej misji”.
„W dobudowanej części jest już duża rozmównica i dwa gościnne pokoiki. [...] Na zewnętrznym dziedzińczyku Pan Jezus Frasobliwy u stóp Krzyża - Przebaczająca Miłość oczekuje na tych, którzy Go szukają... Najbardziej pociąga do siebie maluczkich - dzieci, które przychodzą do nas codziennie na cichą modlitwę i nieszpory”.
„Tu pragniemy być świadkami żyjącego Boga, Jego Miłosiernej Miłości. Podejmujemy każdego dnia wyzwanie urzeczywistnienia takiego Karmelu, jakiego chciała św. N.M. Teresa od Jezusa”.
Echo Katolickie 52/2013
opr. ab/ab