Rozmowa z kapelanem Zakładu Karnego
Jak odebrał Ksiądz informację o mianowaniu przez biskupa kapelanem Zakładu Karnego?
W pierwszej chwili przeżyłem lekki szok. Paru moich kolegów, gdy dowiedziało się o tej nominacji, pytało mnie żartobliwie: „jaki przekręt masz na sumieniu?”. Wierzę natomiast, że biskup ma w Kościele dar rozpoznawania charyzmatów, kiedy więc otrzymałem propozycję przejścia z wydziału duszpasterskiego do posługi penitencjarnej, powiedziałem: „amen” - zgadzam się. Pan Bóg dał mi też konkretne słowo, które utwierdziło mnie w tej decyzji: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność” (Łk 4,18).
Czy kiedykolwiek wcześniej myślał Ksiądz o tym, że będzie posługiwał w więzieniu?
W trakcie drugiego roku formacji seminaryjnej wystawialiśmy w więzieniu sztukę teatralną pt. „Gość oczekiwany”. Przywieźliśmy tam własną dekorację, ale po zakończonym przedstawieniu zapomnieliśmy zabrać wieszak, który był własnością seminarium. Było to moje przeoczenie. Żaden z kolegów kursowych nie chciał ze mną wrócić po ten rekwizyt. Jedynie Rafał Jarosiewicz zadeklarował, że mogę liczyć na jego pomoc. Gdy wychodziliśmy z wieszakiem z więzienia, on spojrzał na mnie i powiedział: „W życiu nie ma przypadków. Któryś z nas może tu jeszcze powrócić”. I Boży wybór padł na mnie. Ks. Rafał ewangelizuje obecnie na Pomorzu, w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.
Czy ten świat i ludzie, z jakimi na co dzień styka się Ksiądz od dwóch miesięcy, potwierdzają obiegowe stereotypy nt. więziennictwa? Co zaskakuje Księdza w kontaktach ze skazanymi?
W więzieniu czuję się bezpieczniej niż na ulicy (śmiech). Funkcjonariusze, wychowawcy i sami osadzeni są dla mnie bardzo uprzejmi i życzliwi. Podczas pierwszych spotkań ze skazanymi myślałem sobie w duchu: „Bracie, coś ty zrobił, że tutaj jesteś. Masz tyle talentów, ciekawych pomysłów, fajnie się z tobą rozmawia...”. Ale po pewnym czasie zacząłem też stawiać sobie inne pytanie: „Co zrobiła twoja rodzina, co my zrobiliśmy jako Kościół, społeczeństwo, żeby cię tutaj nie było?”. Odkąd bliżej poznałem historię ich życia, trudne dzieciństwo i czas dorastania, szybko się wyleczyłem z obiegowych stereotypów na temat więźniów. A co mnie zaskakuje? To Jezus, który po 20 czy 30 latach zagubienia człowieka, jego niewiary, otwiera niebo dla grzesznika, a ja mogę w tym uczestniczyć, posługując sakramentem pokuty i pojednania.
„Brak wolności jest dla człowieka bez wątpienia jednym z największych niedostatków” - mówił papież Franciszek podczas audiencji 9 listopada. Czy współcześnie dla odsiadujących karę ten brak jest dotkliwy?
Jeden z moich podopiecznych stwierdził, że w więzieniu jest mu całkiem dobrze, bo w celi ma ciepło, spożywa regularne posiłki, ogląda telewizję, ćwiczy mięśnie na siłowni, ma widzenia z rodziną. Jedyne czego mu brakuje to wolność... Staram się im tłumaczyć, że prawdziwą wolność daje Chrystus i ta wolność jest w nas, a nie poza kratami.
Mówią o pragnieniu wolności?
Bardzo często skrupulatnie odliczają czas do tzw. dzwonka, czyli do końca kary.
28 września bp K. Gurda poświęcił w siedleckim Zakładzie Karnym kaplicę pw. Dobrego Łotra. Funkcją kaplicy jest przemiana serc...
Kaplica służy wszystkim, którzy chcą do niej wejść - zarówno służbie więziennej, jak i osadzonym. Spotykamy się w niej w każdą sobotę i niedzielę na celebracji Eucharystii. Prowadzę też tutaj kurs przygotowujący do sakramentu bierzmowania dla 26 osadzonych. Któregoś dnia po zakończonej Mszy św. podszedł do mnie jeden z nich i powiedział: „Kapelanie, przez godzinę poczułem się, jakbym nie był w więzieniu”. Takie wyznania cieszą i motywują do kolejnych działań.
Tej przemianie sprzyjać będzie obecność relikwii bł. Męczenników Podlaskich, które wprowadzone zostaną 28 listopada?
To oczywiste. Gdy zacząłem poznawać historię siedleckiego więzienia, w którym byli osadzeni bohaterowie powstania styczniowego (ks. Stanisław Brzóska, Władysław Rawicz), a zwłaszcza unici, napisałem prośbę do biskupa siedleckiego Kazimierza Gurdy o przekazanie do kaplicy więziennej relikwii bł. Wincentego Lewoniuka i jego 12 Towarzyszy, Męczenników z Pratulina. Po uzyskaniu tychże relikwii poprosiłem bp. Piotra Sawczuka o ich instalację. Chciałem w ten sposób uczcić 20 rocznicę beatyfikacji Męczenników Podlaskich, a także wskazać osadzonym konkretny przykład męstwa w wyznawaniu wiary. Często im powtarzam, że w więzieniu można zostać jeszcze większym łotrem albo świętym, czego przykład mamy w bł. Męczennikach Podlaskich.
Jak wygląda sprawa potrzeb religijnych osób osadzonych?
Artykuł 106 Kodeksu Karno-Wykonawczego postanawia: „skazany ma prawo do wykonywania praktyk religijnych i korzystania z posług religijnych oraz bezpośredniego uczestniczenia w nabożeństwach odprawianych w zakładzie karnym”. Z tego prawa korzysta wielu osadzonych, tzn. ponad 200 z nich chce regularnie uczestniczyć w celebracji Eucharystii i korzystać z mojej posługi.
Duszpasterstwo więzienne jest tym obszarem, który wpisuje się w proces resocjalizacji?
Dokładnie tak. Od samego początku mojej posługi w Zakładzie Karnym w Siedlcach towarzyszyło mi przekonanie, że sam nie podołam temu zadaniu. Modliłem się więc o ludzi, którzy będą wraz ze mną tworzyć coś w rodzaju „apostolatu więziennego”. Po tej modlitwie pojawiły się osoby, które od dłuższego czasu myślały o zaangażowaniu się w duszpasterstwo więzienne. W ten sposób zrodziło się wiele ciekawych inicjatyw. Na przykład w parafii pw. św. Jana Pawła II w Siedlcach, gdzie na co dzień pomagam, któregoś dnia podszedł do mnie lider Odnowy w Duchu Świętym Kamil Perka i powiedział, że chciałby mi przekazać kilka worków porwanych różańców, które będą mogli naprawiać osadzeni. Ten pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Bo od razu znaleźli się chętni do naprawy tych różańców, które później przekazałem Beacie Sosnowskiej - prezes Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, z prośbą, by młodzi KSM-owicze pomodlili się dziesiątkiem różańca za więźniów.
Jak wygląda świętowanie w zakładzie karnym, np. uroczystość Wszystkich Świętych i Zaduszki?
Podobnie jak we wszystkich parafiach. Ale zachowuje specyfikę swoistą dla tego miejsca. Chyba najbardziej poruszyło mnie, gdy osadzeni, oprócz modlitwy za zmarłych ze swoich rodzin, pamiętali też o tych, którzy zginęli tragicznie, popełnili samobójstwo bądź zostali pozbawieni przez nich życia. Przy tej okazji - jestem bardzo wdzięczny naszym siostrom służkom, które zadeklarowały się przez cały listopad modlić się za zmarłych polecanych w więziennych wypominkach.
Na czym polegać będzie akcja „duchowej adopcji więźnia”?
To pomysł, który podsunęły mi siostry zakonne, tereski - Anna Sławatyniec i Bożena Wetoszka. Zadeklarowały, że przez cały rok będą otaczać modlitwą jednego z osadzonych. Nie przypuszczałem, że inicjatywa ta spotka się z takim zainteresowaniem wśród moich podopiecznych. Jeden z nich przyznał, że za niego nikt już się nie modli i nie ma po co żyć, ale mimo to prosi siostry o taką adopcję. Chcemy wystartować z akcją na początku Adwentu. Każda z sióstr, a także z osób z apostolatu więziennego będzie mogła wylosować imię jednego więźnia, a następnie przez cały rok otaczać go swoją modlitwą.
Papież Franciszek szpitale i więzienia właśnie nazwał „katedrami cierpienia”. Zwrócił jednocześnie uwagę, że te miejsca dają ludziom spoza nich okazję do bycia miłosiernymi: ujawnienia „mocy miłości, która wspiera i okazuje współczucie”. Jak odczytuje Ksiądz te słowa w kontekście swojej posługi?
Jestem wdzięczny Panu Bogu, że w Roku Miłosierdzia „wylądowałem” w więzieniu i oprócz wtorku, gdy mam wykłady w seminarium, każdego dnia mogę spełnić przynajmniej jeden uczynek miłosierdzia - więźniów pocieszać. Oczywiście przeżywam też wiele chwil trudnych, ale zdecydowanie więcej jest radosnych. Bo jak nie cieszyć się z tych momentów, gdy ktoś przychodzi i mówi: „Proszę księdza, jutro wychodzę na wolność, dołożę wszelkich starań, aby tu nigdy nie wrócić” albo: „Wszyscy spisali mnie na straty, ale mocą Chrystusa udowodnię, że jest inaczej”.
Plany na przyszłość?
Zauważam, że wielu moich podopiecznych ma poważny problem z budowaniem relacji ze swoimi żonami bądź konkubinami, a także swoimi dziećmi. W związku z tym chciałbym we współpracy z Caritas naszej diecezji i duszpasterstwem rodzin przeprowadzić warsztaty uzdrowienia relacji mąż-żona oraz rodzice i dzieci. Odbyliśmy już pierwsze rozmowy, wszystko idzie w dobrym kierunku.
Ponadto w dniach 7-8 grudnia planujemy przeprowadzić akcję „Pocztówka z paki”. Przez dwa dni osadzeni będą ręcznie przygotowywać pocztówkę bożonarodzeniową, którą później wyślą do swoich bliskich.
Natomiast w styczniu rozpoczną się katechezy drogi neokatechumenalnej. Wielu osadzonych szuka sensu życia za kratami, natomiast katechiści są gotowi przybyć do więzienia. Zainspirował mnie do tego jeden z moich podopiecznych, który wyznał mi: „Kapelanie, mam wielkie pragnienie, chciałbym spróbować chleba z wolności”. Odpowiedziałem mu: „Naprawdę chcesz tylko tyle? Mogę dać ci Chleb, który daje wolność - Jezusa”. Wówczas usłyszałem odpowiedź: „Ale ja nie mogę Go przyjąć, bo nie jestem ochrzczony”. Pomyślałem więc, że warto rozpocząć te katechezy.
Dziękuję za rozmowę.
ML
Echo Katolickie 48/2016
opr. ab/ab