Czym jest czyściec ziemski? I dlaczego już na ziemi warto zawalczyć o niebo?
Św. o. Pio powiedział swemu duchowemu synowi ks. Domenicowi Labellartemu: „Synu, lepsze całe życie w największych kaźniach niż jeden dzień w czyśćcu”. Dlatego już tu, na ziemi, warto zawalczyć o niebo.
Czyściec istnieje. I nie ma co do tego wątpliwości. Dusza ludzka doświadcza tam ogromnego cierpienia, bo choć bardzo pragnie oglądać Boga, nie może tego dostąpić. Najpierw musi oczyścić swoje serce. S. Anna Czajkowska ze Zgromadzenia Sióstr Wspomożycielek Dusz Czyśćcowych podkreśla, iż człowiek nie może uniknąć odpokutowania kar za swoje grzechy. - Może jednak przejść przez oczyszczenie w czasie ziemskiego życia, a nie dopiero po śmierci - mówi. Przypomina o tym także Katechizm Kościoła Katolickiego: „Każdy grzech, nawet powszedni, powoduje nieuporządkowane przywiązanie do stworzeń, które wymaga oczyszczenia, albo na ziemi, albo po śmierci w stanie nazywanym czyśćcem. Takie oczyszczenie uwalnia od tego, co nazywamy karą doczesną za grzech. (...) Nawrócenie, które pochodzi z żarliwej miłości, może doprowadzić do całkowitego oczyszczenia grzesznika, tak że nie pozostaje już żadna kara do odpokutowania”. - Oczyszczenie się z kar, przejście tego procesu za życia - czyściec ziemski - to przyjęcie postawy nawrócenia. Dlatego warto już teraz podjąć wyzwanie - zachęca s. Anna.
W KKK czytamy, że do nieba mogą iść ci, którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem oraz są doskonale oczyszczeni. Jak to osiągnąć? Dążąc do świętości. Bóg i Kościół dają nam ku temu łaskę i mnóstwo możliwości. Są to np. sakramenty święte, osobista asceza oraz aprobowane przez Kościół nabożeństwa prywatne, np. pobożne czytanie i rozważanie słowa Bożego i męki Pańskiej, adoracja Najświętszego Sakramentu, Różaniec czy też inne pobożne praktyki nawiązujące do tajemnic życia Jezusa, Maryi oraz wynikające z kultu aniołów i świętych - wyjaśnia s. A. Czajkowska, moderatorka Apostolstwa Pomocy Duszom Czyśćcowym w kraju i zagranicą, podkreślając, iż pobożność to podstawa, ale są także inne warunki, które warto byłoby wypełnić.
Miłość to jedyny klucz do właściwego zrozumienia ziemskiego czyśćca, jak i czyśćca po śmierci. Dlatego powinniśmy się nią kierować we wszystkim, co robimy. Ważna jest również ufność w Boże miłosierdzie oraz pokora. Według s. Anny to dzisiaj jedna z najbardziej zaniedbywanych i niedocenianych cnót, ponieważ kojarzy się z czymś negatywnym i nieatrakcyjnym. - Często rozumiana jest jako przymusowa rezygnacja z siebie i uległość wobec innych, a nie jako coś, co miałoby mieć dla nas pozytywne znaczenie i stanowić wartość, o którą należałoby zabiegać. Tymczasem pokora jest niezbędna do naszego uświęcenia, bo chroni przed pychą i zuchwałością - przypomina.
Do świętości prowadzą także sakramenty. Dzięki spowiedzi mamy możliwość pojednania się z Panem. Warto pamiętać, iż szczery żal za grzechy może gładzić grzechy śmiertelne, pod warunkiem że wynika z miłości do Boga, a nie z lęku przed potępieniem. - Człowiek o własnych siłach nie jest w stanie podarować sobie nieba. Nawet gdyby podejmował posty, wyrzeczenia czy biczowania, na nic by się to zdało, gdyby w sercu nie było odniesienia do Bożej łaski zbawienia wysłużonej nam przez Jezusa Chrystusa. Stąd przystąpienie do spowiedzi jest spotkaniem człowieczej nędzy z miłosierdziem Boga uosobionym w Chrystusie Odkupicielu. Robiąc więc rachunek sumienia, trzeba o tym pamiętać. Nie chodzi tylko o to, żeby wiedzieć, co wyznać kapłanowi, ale przede wszystkim przygotować się na spotkanie z miłosiernym Ojcem - zastrzega s. A. Czajkowska, zauważając, iż często traktujemy konfesjonał tylko jako miejsce, gdzie można pozbyć się brudu grzeszności. - I nic dziwnego, że poza chwilowym uczuciem ulgi niczego więcej nie doświadczamy. Żal za grzechy ma być bólem duszy. W tym sakramencie ma się dokonać spotkanie dwóch kochających się osób. Nie może on polegać wyłącznie na przyznaniu się do winy i odejściu od kratek konfesjonału z poczuciem spełnionego obowiązku - zaznacza.
Bardzo ważna jest również pokuta. Ta, którą otrzymujemy od kapłana, nie zawsze jest adekwatna do naszych grzechów. Św. Jan Maria Vianney sugeruje, że jeśli naprawdę zależy nam na uświęceniu, powinniśmy sami dodać sobie coś za pokutę. „Jeżeli mieliście nieszczęście zgrzeszyć przeciw cnocie czystości, umartwiajcie swe ciało postami, śpijcie czasem na twardym posłaniu, o tyle tylko dbajcie o ciało, byście mogli żyć i spełniać swe obowiązki. Gdy wam smakują łakocie, odmówcie sobie tych miłych rzeczy dla umartwienia. (...) Jeżeli jesteście przywiązani do rzeczy ziemskich, dajcie jałmużnę, zwalczając chciwość (...). Lepiej tu teraz pokutować, niż ponosić kary w przyszłym życiu” - pisał w „Kazaniach” święty proboszcz z Ars, zachęcając także do korzystania z odpustów. - Nauka Kościoła w tej kwestii jest wciąż za mało znana. Brak wystarczającej wiedzy pociąga niezrozumienie, a w konsekwencji zamknięcie się na ten dar. Tymczasem to piękne i skuteczne narzędzie oczyszczania serca, po które powinniśmy sięgać każdego dnia - zapewnia s. Anna.
Nie do przecenienia jest też pełne uczestnictwo w Eucharystii w czasie ziemskiego życia. Ma ono o wiele większe znaczenie dla naszego oczyszczenia niż wówczas, gdyby ktoś zamówił Mszę św. po naszej śmierci. - Jak najczęściej korzystajmy również z okazji adorowania Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Niebo jest widzeniem, doświadczaniem trwania w miłości Chrystusa, kontemplacją Boskiego oblicza. To właśnie brak tej możliwości jest przyczyną cierpienia dusz czyśćcowych. Zmarli nie widzą Boga i boleśnie za Nim tęsknią. Natomiast my, żyjący, możemy wpatrywać się w Jego oblicze do woli w każdym kościele czy kaplicy - zachęca s. A. Czajkowska. - Otwierajmy się też na słowo Boże i wolę Pana. Nie bójmy się, że jeśli zdamy się wyłącznie na Niego, pokrzyżuje nasze plany czy ześle na nas ciężar, jakiego nie dźwigniemy - apeluje.
Większość z nas ma jednak problem z rozeznaniem woli Bożej. S. Anna podpowiada, iż niezastąpionym środkiem jest modlitwa. - Często, doświadczając niepowodzeń, zastanawiamy się, dlaczego to nas spotkało: dlaczego rozpadło się małżeństwo, dlaczego kogoś zwolniono z pracy itd.? Ale czy naprawdę rozeznawaliśmy na modlitwie, czy mamy się angażować w relację akurat z tym człowiekiem, w tę działalność? Im częściej będziemy prosić Pana, abyśmy nie wyprzedzali Go na naszej drodze życia, tym rzadziej będziemy się potykać - zapewnia wspomożycielka dusz czyśćcowych, zwracając uwagę, iż warto także patrzeć na swoje życie w perspektywie wieczności. Wtedy częściej zastanowimy się przed podjęciem różnych decyzji. Dopóki żyjemy, możemy wycofać się z uwikłań w pozorne dobro. A im więcej namysłu, tym piękniejsze życie. Zarówno tutaj, jak i tam.
Trzeba również przebaczać, nawet 77 razy dziennie, dążąc do tego, by nasz umysł i serce zostały całkowicie uwolnione z żalu, poczucia krzywdy, gniewu, nienawiści czy chęci odwetu.
Ziemskiemu oczyszczaniu powinno towarzyszyć też odprawianie nabożeństw do Jezusowej męki, Jego ran i najdroższej Krwi. Najdoskonalszą formą jest Msza św., a także Droga krzyżowa, tajemnice bolesne Różańca, Koronka do Bożego Miłosierdzia, Litania do Krwi Chrystusa, Litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa, Tajemnica szczęścia. W „Dzienniczku” św. s. Faustyny czytamy, że jedna godzina rozważania bolesnej męki Jezusa niesie ze sobą większą zasługę niż cały rok biczowania się aż do krwi w duchu podjętej przez siebie pokuty.
Musimy też odkryć wartość krzyża. - Cierpienie samo w sobie jest złem. Jedynie złączone z cierpieniami Chrystusa, z Jego krzyżem może zbawiać świat, nawracać grzeszników, oczyszczać serca ze skutków grzechów, prowadzić do Boga - podkreśla s. Anna, przypominając, że to dlatego św. o. Pio powiedział: „Aniołowie zazdroszczą nam tylko jednego, a mianowicie tego, że nie mogą cierpieć dla Boga. Tylko cierpienie pozwala duszy powiedzieć z całym przekonaniem: «Mój Boże, dobrze wiesz, że Cię kocham!»”. - Cierpienie jest szczególnym środkiem prowadzącym do oczyszczenia serca i to - jak wynika ze świadectw świętych i mistyków - bardzo skutecznym. Mamy na to całe życie. Tyle że nie wiemy dokładnie, jak długo będzie ono trwało. Nie mamy możliwości sprawdzenia, w jakim stopniu odpokutowaliśmy za swoje grzechy. Stąd - mimo oporów, jakie może w nas budzić myśl o cierpieniu - trzeba prosić Boga, by uzdolnił nas do otwarcia na nie jako dar - mówi s. A. Czajkowska.
Oczyszczające cierpienie po śmierci dotyczy także zmysłów. Czasami w wizjach cierpiący w czyśćcu ukazywali się świętym otoczeni lub wypełnieni ogniem, zatopieni w błocie, z zaropiałymi oczami czy zdeformowaną twarzą, aby zasygnalizować, że cierpią nie tylko duchowo, tęskniąc za Bogiem, ale i zmysłowo, wskutek braku troski o czystość zmysłów w czasie ziemskiego życia. - Dlatego dobrze zastanowić się: na jakie obrazy kierujemy swój wzrok, co widzimy, zasypiając i budząc się każdego dnia, co wisi na ścianach naszych mieszkań i sypialni, na co patrzymy w prasie, telewizji i w internecie. Zmysłem, który ma wpływ na kondycję naszego serca, jest też słuch - mówi s. Anna, podpowiadając jednocześnie, że tym, co oczyszcza nasze oczy i spojrzenia, jest adoracja Najświętszego Sakramentu, a także praktykowanie cnót: pokory, umiarkowania i wstrzemięźliwości oraz przez szeroko pojęty post, a zwłaszcza przyjmowanie Komunii św.
Musimy też „pilnować” języka, gdyż nim również można bardzo skrzywdzić człowieka.
Czytając świadectwa świętych związane z duszami czyśćcowymi, możemy dowiedzieć się o naturze i przyczynach ich cierpienia, a w związku z tym także o tym, co służy oczyszczeniu naszego serca w życiu doczesnym. „Ryzykowałem, że pójdę do piekła, uratowała mnie dobroczynność!” - brzmiało wyznanie zmarłego mężczyzny usłyszane przez Natuzzę Evolo, włoską mistyczkę i stygmatyczkę. Człowiek ten zmarł bez przyjęcia sakramentów świętych. Za życia był porywczy i wulgarny. Miał jednak wrażliwe serce - zwłaszcza na głodne dzieci i młodzież, którym własnoręcznie przygotowywał posiłki. Okazało się, że dzięki temu doświadczył Bożego miłosierdzia po śmierci i mógł w czyśćcu odpokutować za grzechy. To istotna informacja dla nas: ludzka życzliwość jest bardzo ważna w oczach Bożych. - Karol Wojtyła w swoim dziele „Osoba i czyn” napisał, iż człowiek staje się poprzez swoje czyny dobry albo zły, moralny albo niemoralny. Z nauczania Kościoła dowiadujemy się też o dużym znaczeniu jałmużny dla naszego wzrostu duchowego. Trzeba jednak pamiętać, że muszą towarzyszyć jej pokora i miłość. Bóg chce, byśmy uczyli się być dobrymi wobec wszystkich. Bezwarunkowo, bez oczekiwania wzajemności, a jedynie ze względu na królestwo niebieskie - zaznacza s. Anna.
Co jeszcze może nam pomóc w ziemskim oczyszczaniu? Powierzenie się Maryi, przyjaźń z aniołami i otwarcie się na wspólnotę świętych, którzy już przeszli szlakiem ziemskiego życia i dotarli do celu, dlatego mogą być naszymi przewodnikami do wiecznej szczęśliwości. Trzeba ich tylko o to poprosić. My z kolei możemy pomóc osiągnąć niebo duszom w czyśćcu cierpiącym.
MD
>Echo Katolickie 46/2017
opr. ab/ab