Proście, a będzie wam dane

Papież Franciszek wypowiedział się niedawno na temat intencji Mszy św. Co na ten temat mówi Kościół?

Kilka dni temu papież Franciszek przypomniał naukę Kościoła, obowiązującą w nim od wieków, iż sakramenty święte - na czele z Eucharystią - nie mają ceny. „Za Mszę się nie płaci. Msza jest pamiątką ofiary Chrystusa - mówił. - Odkupienie jest darmowe. Jeśli chcesz złożyć datek, złóż. Ale za Mszę się nie płaci”. Natychmiast na portalach internetowych pojawiły się komentarze - jak nietrudno zgadnąć: nieprzychylne.

Tymczasem praktyka składania ofiar przy okazji sprawowania Mszy św. jest obecna w Kościele właściwie od początku jego istnienia. Wyrasta z zasady sprawiedliwości i odpowiedzialności wspólnoty wiernych za jego funkcjonowanie, kształt. Zachowało się wiele świadectw mówiących, że już w I w. wierni przynosili i składali na ołtarzu chleb i wino dla sprawowania Najświętszej Ofiary, jako dar dla biednych. Z ofiar z czasem zaczęli utrzymywać się również duchowni. Od VIII w. w Anglii, Galii i Germanii wierni zaczęli składać dodatkowe dary celebrującemu kapłanowi, aby modlił się w ich intencji w czasie Mszy św. Od XII w. zwyczaj staje się powszechny, przy czym dobra materialne zastępowane są już pieniędzmi. Kolejne wypowiedzi Kościoła, potwierdzając godziwość praktyki, odwołują się do słów Jezusa, iż „zasługuje robotnik na swoją zapłatę” (Łk 10,7). Cytuje się też św. Pawła, który pisał m.in.: „Czyż nie wiecie, że ci, którzy trudzą się około ofiar, żywią się ze świątyni, a ci, którzy posługują przy ołtarzu, mają udział w (ofiarach) ołtarza? Tak też i Pan postanowił, ażeby z Ewangelii żyli ci, którzy głoszą Ewangelię” (por. 1 Kor 9,7-14).

Niekiedy pojawia się zarzut, że sprawując Mszę św. w konkretnej intencji, „partykularyzuje” się ją czy wręcz komercjalizuje. Rzecz w tym, że wierni zebrani np. na niedzielnej Eucharystii to nie skupisko „wolnych atomów”, anonimowych jednostek, ale „święte zwołanie” ludzi przychodzących do świątyni z bardzo konkretnymi życiowymi sytuacjami, oczekiwaniami, radościami i smutkami. Na ołtarzu jest nieskończenie wiele miejsca - każdy może (i powinien!) złożyć na nim swoje życie, codzienność. Ukierunkowanie próśb (np. o zbawienie dla zmarłych, których imiona się podaje, dziękczynienie, prośba o błogosławieństwo itp.) i włączenie ich w modlitwę wspólnoty, podkreśla jej szczególny wstawienniczy wymiar, akcentuje odpowiedzialność członków Kościoła za siebie nawzajem. Nie ma w tym nic złego. Sam Jezus zachęcał: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam” (Mt 7,7). Warunek jest zawsze taki sam: żarliwa wiara, szczerość intencji, pokora i gotowość do pełnienia woli Bożej - nawet (a może lepiej: szczególnie wtedy), jeśli jest inna niż nasza.

Zbawienie, wysłużone przez Chrystusa, nie ma ceny. Jest za darmo! Idziemy doń, nieraz potykając się, nie rozumiejąc wielkości miłości Boga, próbując ją „roztłumaczać” tak, jak potrafimy najlepiej, czyli przykładając do niej naszą ziemską miarę, swoje uwikłanie w materię. Nie jest ona zła sama w sobie - zostaliśmy uczynieni z „prochu ziemi”(por. Rdz 2,7) i podlegamy prawom, jakimi się on rządzi. Ale nigdy nie może być celem, lecz tylko środkiem do celu. Warto o tym zawsze pamiętać.

KS. PAWEŁ SIEDLANOWSKI
Echo Katolickie 11/2018

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama