Czym, oprócz grzechu, skutkuje regularne opuszczanie niedzielnej Mszy św.? Jak ją przeżyć, by przyniosła owoce?
Jedno z przysłów głosi: „niedziela - dzień dla lenia”. Wcielamy je w życie bardziej lub mniej świadomie. Nie zdajemy sobie sprawy, że niedziela jest darem Boga dla człowieka.
Nazywamy ją często dniem świętym, a święty (z hebrajskiego „kodesz”) znaczy oddzielony. Niestety, dziś nasza niedziela niewiele różni się od dni powszednich. Co jakiś czas kolejni papieże i duchowni apelują o przywrócenie jej świątecznego charakteru, ale ich słowa są przysłowiowym rzucaniem grochem o ścianę. Wypełnienie trzeciego przykazania Bożego ograniczamy do przyjścia do kościoła na 60 minut, choć i to dla wielu jest zbyt dużym wymaganiem. Przez wszystkie niedziele adwentowe będziemy podpowiadać, jak świętować niedzielę, jak wykorzystać ją twórczo i po Bożemu.
Dziś spróbujemy pokazać, że jest ona dniem przeznaczonym dla Boga. Gdybyśmy zapytali ludzi na ulicy, z czym kojarzy ci się niedziela, wielu powiedziałoby, że z pójściem do kościoła. Mamy to jakby zakodowane w głowie. Jednak czy rozumiemy, po co przychodzimy na Eucharystię? „My, chrześcijanie idziemy w niedzielę na Mszę św., aby spotkać zmartwychwstałego Pana czy raczej pozwolić, aby On spotkał nas, aby słuchać Jego Słowa, karmić się przy Jego stole i w ten sposób stawać się Kościołem, czyli Jego Mistycznym Ciałem żyjącym dziś w świecie” - tłumaczy papież Franciszek.
Na katolickich portalach co jakiś czas pojawia się dający do myślenia obrazek. Przedstawia czterech panów, którzy wnoszą do kościoła trumnę. Ilustracja okraszona jest hasłem: „Dziś niedziela - idź do kościoła, nie czekaj, aż cię zaniosą”.
„Co możemy odpowiedzieć tym, którzy twierdzą, że nie ma potrzeby chodzenia na Mszę św., nawet w niedziele, bo ważne jest, aby dobrze żyć, kochać innych? To prawda, że jakość życia chrześcijańskiego mierzy się zdolnością do miłości (...), jakże jednak możemy praktykować Ewangelię, nie czerpiąc niezbędnej do tego energii, w każdą niedzielę, jedna po drugiej w niewyczerpalnym źródle Eucharystii? Nie idziemy na Mszę świętą, aby dać coś Bogu, ale aby otrzymać od Niego to, czego naprawdę potrzebujemy - naucza Ojciec Święty Franciszek.
Pan Zbyszek ze wspólnoty Wojownicy Maryi przekonuje, że udział w niedzielnej Eucharystii jest dla niego najpiękniejszą formą wdzięczności Bogu za wszelkie otrzymane dary. - Niedzielę świętujemy po to, aby dziękować Bogu, że poprzez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa wyrwał nas z poniżenia grzechu. Niedziela nie sprowadza się tylko do chodzenia na Mszę św. i do niepracowania. Powinna być świętowana w rodzinnym gronie i przekładać się na doświadczanie miłości wśród najbliższych nam osób oraz na okazywanie im serca - mówi nasz rozmówca. Dodaje, że niedziela daje mu nieopisane możliwości, aby stanąć w obecności Boga. - To sam Bóg zaprasza nas na ucztę, to On przygotowuje dla nas spotkanie i jako kochający Ojciec na nas czeka. Im głębiej to rozumiemy, tym silniejsza jest w nas potrzeba adoracji i uwielbienia. Uczestnictwo w niedzielnej Eucharystii staje się dla nas odpoczynkiem i radością. Gdy gromadzimy się na Mszę Świętą, musimy sobie uświadomić, że nie jesteśmy tylko tłumem. Przekraczając próg świątyni, mamy uświadomić sobie, że jesteśmy Kościołem, żywym domem Boga i Jego wybranym ludem - precyzuje.
Pan Zbigniew dopowiada, że Eucharystia jest czasem łaski i szczególnej obecności Boga. Dzięki Mszy św. nie ma nikogo, kto by żył niepotrzebnie na świecie. Nikt nie może powiedzieć: komu potrzebne jest moje życie?
- Realizując swoje powołanie w życiu rodzinnym, powinniśmy dbać o radość uczestnictwa w Eucharystii i należycie się do Niej przygotowywać. Wspólne wyjście na Mszę św. powinno być centralnym wydarzeniem, gdyż idziemy spotkać się z kochającym Ojcem, który czeka na nas z otwartymi ramionami. Jestem ojcem i należę do wspólnoty parafialnej. Niedziela zazwyczaj zaczyna się dla mnie już w ciągu tygodnia, kiedy wraz z naszym księdzem-opiekunem rozważamy Słowo Boże przypadające na najbliższą niedzielną Eucharystię. Kiedy medytuję nad fragmentem ewangelii we wspólnocie i dzielę się Słowem z innymi, Bóg przygotowuje mnie i moją rodzinę do pełnego uczestnictwa w Eucharystii. Nasza wieczorna wspólna rodzinna modlitwa również jest skoncentrowania na rozważaniu niedzielnej Ewangelii. Dzięki temu idziemy na Eucharystię przygotowani i możemy się w pełni skupić na Słowie Życia. Przyjmując Boże Słowo i przystępując do Stołu Eucharystycznego, oddajemy Bogu chwałę i dziękujemy za wszystkie dary, jakie otrzymaliśmy w ciągu tygodnia. Niedzielna Eucharystia jest w naszych sercach podczas codzienności, kiedy realizujemy nasze rodzinne powołanie - podsumowuje pan Zbigniew.
AWAW
Pytamy
Rozmowa z br. Tadeuszem Rucińskim FSC, redaktorem naczelnym miesięcznika „Anioł Stróż”.
Dlaczego niedziela nazywana jest Dniem Pańskim i dniem świętym, a więc innym od pozostałych?
To pytanie wymaga wykładu, do którego nie bardzo jestem zdolny, ale spróbuję wyłożyć to obrazowo. Nazwę Dzień Pański odniósłbym do sceny na pustyni, gdy Mojżesz staje zdumiony przed krzakiem, który się nie spala i słyszy z jego wnętrza głos: „Mojżeszu, zdejmij sandały, bo miejsce, na którym stoisz, jest święte.” To miejsce to Boża dziedzina, w którą człowiek nie wchodzi na swoich, ale na Bożych prawach. Wtedy następuje SPOTKANIE Boga z człowiekiem i objawienie mu Bożej istoty, woli, tajemnic i spraw. Niedziela, w odniesieniu do zwykłych dni tygodnia, jest taką Bożą dziedziną, w którą człowiek może wejść odświętnie i celebrować spotkanie z Bogiem oraz Boże tajemnice dotyczące jego samego, jego życia tutaj i w przyszłości. Takim miejscem jest przede wszystkim świątynia nadająca styl świętowania całemu dniu z Bogiem i z bliskimi. Ważna jest też ODŚWIĘTNOŚĆ ubioru, wyglądu mieszkania, stołu z posiłkami, czasu odpoczynku, spotkań i rozrywki.
czestnictwo w niedzielnej Eucharystii jest obowiązkiem każdego wierzącego. Dlaczego popełniamy ciężki grzech, jeśli z błahych powodów rezygnujemy z Mszy w tym dniu?
Weźmy słowo „obowiązek” od strony zobowiązania oraz więzi z kimś lub z czymś. Bez nieustannego odnawiania więzi zamierają miłość, przyjaźń, życie rodzinne, a także relacja człowieka z Bogiem i Boga z człowiekiem. Ludziom związanym ze sobą miłością czy przyjaźnią, możliwość spotkania nie ciąży, lecz pociąga, jest dla nich żywą potrzebą. Tak powinno być także w relacji człowieka z Bogiem. Tydzień był pewną formą rozłąki, a w niedzielę jest możność spotkania, posłuchania siebie, ugoszczenia i celebrowania. Zaniedbanie tej możliwości prowadzi do zaniku więzi, a więc utraty tego, co dzięki niej się zyskuje, do utraty osoby. Strata Boga to bardzo poważna sprawa, a więc i grzech jest ciężki, bo Bóg traktuje człowieka poważnie.
Czym jeszcze, oprócz grzechu, skutkuje regularne opuszczanie niedzielnej Mszy św.?
Na to pytanie odpowiem sceną z lekcji religii w pewnej wsi. Katecheta pyta dzieci: „Co robi w niedzielę krowa?” Dzieci mówią, że krowa leży, żuje i gapi się. Wtedy pada pytanie: „Co robi w niedzielę człowiek, który zapomniał o kościele?”. Dzieci dochodzą do wniosku, że to samo, czyli, że leży, żuje i gapi się w telewizor, monitor lub na witryny podczas zakupów. Bez świętowania, odświętności, świątyni i celebrowania człowiek powoli schodzi do statusu bydlęcia, dla którego ważne jest tylko jadło, przyjemności i rozrywka; dla nich pracuje i żyje. Zapomina o swojej godności stworzenia Bożego, które może gościć w sobie Boga. Zapomina o swoim zbawieniu i wieczności, do której jest stworzony. Nie bywając w Domu Bożym, zamyka sobie drzwi wiecznego Domu Ojca.
Niedzielna liturgia jest snopem światła, które pada na rozpoczynający się tydzień. Jak ją przeżywać, by przyniosła owoce, by naprawdę była uwielbieniem i uczczeniem Boga?
Zacząłem od Starego Testamentu i Mojżesza, któremu Bóg nakazał świętować siódmy dzień tygodnia, czyli jego zakończenie. Nowy Testament i Zmartwychwstanie Chrystusa uczyniło z niedzieli pierwszy dzień tygodnia, odnowiło linię wiecznego świętowania. Z tej przyszłości, z tego snopa światła z wieczności człowiek czerpie nadzieję, kierunek i moc do zdążania do swego wiecznego przeznaczenia i szczęścia. Świętowanie przy ołtarzu powinno być przedłużone wspólnym rodzinnym obiadem z modlitwą, bez telewizora, a przede wszystkim świętowaniem z tymi, z którymi zdążamy do nieba i będziemy cieszyć się zbawieniem. W niedzielę przypominamy sobie o nim i odnawiamy tęsknotę za nim. Można też rzec: powiedz mi, jak świętujesz niedzielę, a powiem ci, kim jesteś, kim się stajesz oraz kim i gdzie kiedyś będziesz.
Bóg zapłać!
Echo Katolickie 48/2018
opr. ab/ab