Ramiona pełne miłości

Jak dziś bronić krzyża? I co znaczą słowa papieża, że ma być on drogowskazem naszego działania?

„Trzeba, aby, tak jak w przeszłości, krzyż był nadal obecny w naszym życiu, jako wyraźny drogowskaz w działaniu i światło rozjaśniające całe nasze życie. Niech krzyż, który swoimi ramionami łączy niebo z ziemią i ludzi między sobą, rozrasta się na naszej ziemi w wielkie drzewo przynoszące owoce zbawienia. Niech rodzi nowych i odważnych głosicieli Ewangelii, kochających Kościół i za niego odpowiedzialnych, prawdziwych heroldów wiary, nowych ludzi plemię, które rozpali pochodnię wiary i wniesie ją płonącą w progi trzeciego tysiąclecia”.

Jan Paweł II, Siedlce, 10 czerwca 1999 r.

Za kilka dni pójdziemy w procesji adorować krzyż Jezusa. Będziemy go całować, dotykać i na niego patrzeć. Zróbmy wszystko, by nie były to tylko puste gesty.

W nocy z 16 na 17 marca br. nieznani sprawcy rzucali kamieniami w krzyż stojący w pobliżu kościoła oblatów w Katowicach. Figura Chrystusa ucierpiała w kilku miejscach. Widok pobitych dłoni, kolan, stóp przyprawia o smutek i łzy. 13 marca tego roku pijany mężczyzna porysował nożem zabytkowy krzyż wiszący przy wejściu do krakowskiego kościoła dominikanów. Na koniec wylał na niego niedopity alkohol. W styczniu na opolszczyźnie dwóch młodych mężczyzn ścięło piłą motorową wysokie drewniane krucyfiksy stojące we wsi. Zniszczyli też rzeźby Jezusa i Matki Bożej. W czym i dlaczego im przeszkadzały?

145 lat temu kilkudziesięciu unitów broniło swojej wiary i cerkwi w Pratulinie. W rękach trzymali krzyż. Kiedy ginęli, podawali go sobie jak sztafetę. 76 lat temu, podczas rzezi wołyńskiej, jeden z lekarzy stał w progu szpitala z krzyżem, broniąc upowcom dostępu do pacjentów. Odcięli mu rękę i zabili go. Krucyfiks pozostał w jego dłoni nawet po śmierci. 14 lat temu św. Jan Paweł II, łącząc się z uczestnikami Drogi Krzyżowej w Coloseum, przytulał do siebie prosty drewniany krucyfiks. Jezus i papież stanowili jedno…

W łączności z Jezusem

Dlaczego unici, tamten lekarz i Jan Paweł II tak bardzo uchwycili się krzyża? Szukali w nim nadziei, ratunku, pocieszenia? Łatwo się o tym mówi. Po ludzku można powiedzieć, że przegrali. Przecież unici mogli złapać za kije i widły. Lekarz też mógł próbować bronić się za wszelką cenę. Papież mógł opuścić ręce w geście załamania i zwątpienia… Myślę, że przeczuwali swój koniec, jednak nie chcieli samotnie wychodzić na spotkanie ze śmiercią. Z Jezusem zawsze raźniej, pewniej, spokojniej. Byli świadomi, że On też nie odchodził bez bólu, zdawali sobie sprawę, że strasznie cierpiał. Podskórnie czuli, iż rozumie ich jak nikt inny. Trudno było o słowa, może w duchu powtarzali tylko: w Twoje ręce oddaję ducha mego…

Krzyż przypomina o tym, że nie jesteśmy sami, że jakkolwiek jest z nami źle, możemy pod nim uklęknąć i oprzeć się o niego. Żadna modlitwa wypowiedziana przed Ukrzyżowanym nie pozostanie bez echa.

Kara i nagroda

A co z tymi, którzy niszczą krzyże? Są podobni do tych, co ponad dwa tysiące lat temu krzyczeli na Golgocie: zejdź z krzyża! Swoimi uczynkami zdają się mówić: nic mi nie zrobisz, przecież to tylko rzeźba… Jeśli w naszym życiu zabraknie świętych znaków i symboli, jeśli wyrzucimy ze swego serca Ukrzyżowanego Zbawiciela, stoczymy się bardzo szybko i gwałtownie w ramiona Złego. Jemu bardzo zależy na tym, by wyrwać nas z rąk Boga.

Starsze osoby powtarzały: nie podnoś ręki na krzyż, bo ci uschnie. Wielokrotnie słyszałam o ludziach, których spotkało nieszczęście po tym, jak zdejmowali krzyże ze ścian albo profanowali te stojące przy drogach. Słyszałam też o chorych, którzy pomagali stawiać krucyfiksy - doznawali uzdrowienia. Pamiętam opowieść o kościele budowanym za czasów PRL w ciągu jednej nocy. Któryś z milicjantów, słysząc o takich planach, odgrażał się: po moim trupie. Zginął w wypadku, kiedy budowlańcy wieńczyli wieżę krzyżem.

AWAW

 

Krzyż jest wyrzutem sumienia

Rozmowa z ks. Rafałem Kornilakiem, wikariuszem parafii Trójcy Świętej w Łosicach.

Papież podczas Mszy św. w Siedlcach apelował, aby krzyż w dalszym ciągu był dla nas „drogowskazem w działaniu i światłem rozjaśniającym całe nasze życie”. Jak rozumieć te słowa?

Krzyż w czasach przedchrześcijańskich był symbolem największego poniżenia, ponieważ konali na nim najgorsi złoczyńcy. W Cesarstwie Rzymskim śmierć na krzyżu uważano za tak wielką hańbę, że skazywano na nią jedynie obcych; dla obywatela Rzymu była to zbyt wielka kara. Wszystko zmieniło się, gdy na krzyżu zawisł Jezus. Ta śmierć była inna. W zamyśle ludzkim miała być dla Niego poniżeniem. Sposób, w jaki Chrystus ją przyjął i okoliczności towarzyszące sprawiły, że okazała się ona zwycięstwem miłości i całkowicie odmieniła wymowę znaku krzyża. Jezus w czasie skazania na śmierć krzyżową mógł się bronić i wyprzeć swojej nauki dla ocalenia życia, ale tego nie zrobił. Z godnością przyjął niesprawiedliwą karę. Zgodził się na nią, o czym świadczą słowa z Ogrójca: „Zabierz ten kielich ode Mnie! Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty niech się stanie”. Jezus tak bardzo ukochał człowieka, że nie cofnął się przed cierpieniem, upokorzeniem i śmiercią, byleby tylko wyzwolić go z niewoli grzechu i ocalić od potępienia. W ten sposób dał nam jasny sygnał, na czym polega prawdziwa miłość…

Dla chrześcijanina współczesnych czasów przesłanie krzyża jest ciągle aktualne. Nieustannie potrzebujemy tego przypomnienia i mobilizacji do walki z naszym wygodnictwem oraz egoizmem, lękiem przed poświęceniem i cierpieniem. W krzyżu znajdujemy niejako „wzór i szkołę miłości”. Krzyż jest dla nas drogowskazem i światłem, bo jesteśmy świadkami, a nawet ofiarami mentalności tymczasowości, niestałości, ucieczki od odpowiedzialności i szeroko rozumianego konformizmu. Bez krzyża nigdzie nie dojdziemy. Zamiast w cywilizacji miłości znajdziemy się w cywilizacji skrajnego egocentryzmu.

Dlaczego niektórzy nie chcą krzyża w przestrzeni publicznej? Czy motywy walki z krzyżem zmieniają się, czy raczej pozostają takie same?

Uważam, że osobom dążącym do usunięcia znaku krzyża z przestrzeni publicznej przyświecają różne motywacje. Na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi. Wydaje się, że niektórzy szczerze wierzą, iż religijność jest źródłem międzyludzkich konfliktów, a nawet wojen. Wierzę, że szczerze martwią się o jakość życia współczesnych społeczeństw i tym samym szukają wszelkich sposobów na usunięcie religii z przestrzeni publicznej. Wierzę w ich szczere intencje, choć nie zgadzam się z poglądami. Są też takie osoby, którym krzyż kojarzy się z Kościołem rozumianym nie jako wspólnota miłości, ale, jak sami mówią, „bezduszną instytucją, która przez wieki jest dla ludzkości ciemiężcą”. Wydaje mi się, że oni także szczerze walczą o swoiście rozumianą „wolność człowieka”. Mogą to być osoby zranione grzechami ludzi Kościoła, zgorszone postawą chrześcijan duchownych i świeckich.

Inną grupą są ci, dla których walka z chrześcijaństwem jest jedynie instrumentem walki politycznej, a krzyż zwalczają tylko dlatego, że to się im opłaca. Chcą znaleźć poklask liberałów, którym religia kojarzy się z uciskiem i zniewoleniem, zarówno mentalnym jak i instytucjonalnym. Należy tu wspomnieć także o osobach, którym marzy się rewolucja obyczajowa proponująca samowolkę w miejsce wolności oraz logikę używania w miejsce miłości i wstrzemięźliwości. Krzyż jest dla nich symbolem wartości sprzecznych z ich światopoglądem. Kolejną grupą osób walczącym z krzyżem w przestrzeni publicznej są ci, dla których jest on wyrzutem sumienia. To ludzie wrażliwi i generalnie przyzwoici, ale zbyt „leniwi duchowo”, by wejść w głębię życia duchowego. Krzyż kłuje ich w oczy, bo przypomina, że mają jeszcze wiele do zrobienia, a ich przyzwoitość i dobroć są tylko częściowe, że nie dorastają do miary miłości, jaką na krzyżu pokazał Jezus.

Jak dziś bronić krzyża?

Najlepszą obroną krzyża jest świadectwo chrześcijańskiego życia, świadectwo nawracającego się grzesznika, postawa życiowa, którą cechują: otwartość, szacunek, miłość wobec człowieka, umiejętność przebaczania i darowania osobistych urazów, a także postawa służby w miejsce roszczeniowości i dominacji.

AWAW
Echo Katolickie 15/2019

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama