Na falach wiary

Wakacje to czas, kiedy można dać szczególne świadectwo wiary. Jakie mamy możliwości? I dlaczego warto odpoczywać z Bogiem?

„Obyś był zimny albo gorący, nie zaś letni” - śpiewa w jednym ze swoich utworów zespół 2Tm2,3. Te słowa mogą być dobrym hasłem na wakacje.

Cytat pochodzący z Apokalipsy emanuje wielką mocą i konkretnym przesłaniem. Przypomina, że powinniśmy wystrzegać się przeciętności, bylejakości, marazmu, do czego lato w pewien sposób do tego zachęca. Uwolnieni od obowiązków szkolnych i zawodowych, zaczynamy spuszczać z tonu, porzucamy zasady i utarte zachowania. Wiele takich sytuacji tłumaczymy słowami: „przecież są wakacje”, zaś naszą postawą możemy kogoś zbudować albo zepsuć.

Wakacje to czas, kiedy warto dać szczególne świadectwo wiary. Aby świadczyć o Bogu, nie musimy wychodzić przed tłum. Najmocniej mówi to, co dzieje się w ciszy, czasem przez wielu niezauważone, w domu, w kościele, na spotkaniu, wspólnym wyjeździe…

Msza była w programie

Obrazek pierwszy. Rozpoczął się właśnie jeden z wakacyjnych poranków. Babcia opiekuje się trojgiem wnuków. Dzieci chwilę po tym, jak otworzyły oczy i wstały z łóżek, kierują swoje kroki do telewizora. Babcia wchodzi do pokoju i pyta: „Pacierz odmówiony?”. Na to jeden z maluchów odpowiada niefrasobliwie: „Babuniu, są wakacje!” i robi wielkie, zdziwione oczy. W odpowiedzi słyszy: „Przecież mimo wakacji codziennie jesz śniadanie, myjesz zęby i bawisz się. A dlaczego masz się nie modlić?”. Dzieci podrapały się po głowie, w sercu przyznały babci rację i uklękły do modlitwy…

Obrazek drugi. Kilkudniowa wycieczka w góry. Niedziela. Kilkudziesięcioosobowa grupa wchodzi na Wiktorówki. Po dotarciu do celu wszyscy zatrzymują się w niewielkim kościółku, którym opiekują się dominikanie. Po krótkim odpoczynku uczestniczą w Mszy św. Potem cała grupa wchodzi na Rusinową Polanę. Po drodze wszyscy dziękują przewodnikowi za możliwość uczestniczenia w Eucharystii. Dla niego było to zupełnie normalne. Powiedział tylko: „Jest niedziela i trzeba być w kościele”. Mszę zwyczajnie wpisał w program dnia.

Obrazek trzeci. Ta sama grupa wycieczkowa. Wtorek. Towarzystwo zatrzymuje się na ostatni nocleg u sióstr albertynek w Krakowie. Wieczorem jedna z nich przechadza się po korytarzach i zaprasza wszystkich na poranną Mszę św. Eucharystia ma zacząć się o 7.00. Jedna pani pyta drugą: „Idziesz? Ja pospałabym dłużej. Przecież śniadanie jest dopiero o ósmej. Nie wiem, czy ktoś skorzysta z tego zaproszenia”. W odpowiedzi słyszy: „Jesteśmy w Sanktuarium Ecce Homo. Może to jedyna okazja, by być na Mszy przed tym niezwykłym wizerunkiem Chrystusa? Mamy okazję pomodlić się razem z siostrami”. Zachęta z jej strony spotyka się z krótkim: „Ok, idziemy”.

Pokaż dzieciom Boga

Ciekawy pomysł na wakacje zaproponowała ostatnio moja znajoma. Sam w sobie nie jest nowatorski, ale uwagę zwraca intencja, która jej przyświecała. Tłumaczyła: „Moje dzieci i wnuki jeżdżą po Polsce i nierzadko za granicę. Powiem im, żeby wreszcie wszyscy razem pojechali do Częstochowy. Kto, jak nie rodzice, ma pokazać takie miejsca swoim dzieciom? Nie ma co czekać, aż będą starsze. Może potem nie zechcą…? Świat teraz taki dziwny”.

Sama niejednokrotnie słyszałam od znajomych osób, że nigdy nie były w Kodniu, Pratulinie, Leśnej, do Częstochowy jeździły kilkadziesiąt lat temu. A może warto wybrać się w takie miejsca właśnie teraz? Mamy przecież samochody, możliwości, siły, zdrowie, trochę pieniędzy w portfelu… Tylko często chęci brak. Dlaczego mamy nie odwiedzać naszych sanktuariów? Zawierzenie Matce Bożej wydaje niesamowite i często zaskakujące owoce. Zabieramy nasze dzieci do wesołych miasteczek, na festyny, nad morze i w góry. I bardzo dobrze! Dlaczego jednak nie pokazać im miejsc, do których każdy wierzący wraca ze wzruszeniem i sentymentem? Może za ileś lat nasza pociecha będzie wspominać: „Na Jasną Górę pierwszy raz pojechałem z rodzicami. To oni zaszczepili we mnie miłość i przywiązanie do tego miejsca. Teraz wracam tu z moją rodziną”. Świadectwo dane przez rodzica wpisuje się szczególnie mocno w pamięć dzieci i kiedyś na swój sposób na pewno zaowocuje.

Szukać ciszy

Wakacje mogą być też czasem detoksu od komputera, telewizji i wszelkiej maści elektroniki. Zawsze z podziwem myślę o koloniach przygotowywanych przez parafię Narodzenia NMP w Białej Podlaskiej. Dzieci, które w ramach wypoczynku wyjeżdżają na tygodniowy turnus nad Jezioro Białe, nie biorą ze sobą żadnej elektroniki. A może i nam, dorosłym, przydałby się taki czas bez świecących ekranów i słuchawek w uszach? Na początku może być trudno, ale z czasem okaże się, że świat się nie zawali, jeśli przez kilka dni nie przejrzymy facebooka, nie zagramy partii jakiejś gry komputerowej, nie obejrzymy kilku serwisów informacyjnych czy po raz setny nie posłuchamy ulubionego przeboju. Po co taka rezygnacja? Dla własnego zdrowia, spokoju i wyciszenia. To naprawdę da się zrobić także w domu! Nie trzeba rekolekcji ignacjańskich, nie musimy nigdzie wyjeżdżać. Cisza i ograniczenie bodźców wzrokowych pomagają skupić się na tym, co naprawdę ważne. Może warto zamienić nasze elektroniczne uwiązania na regularne wieczorne spacery (bez komórki!), jazdę na rowerze, dobrą książkę lub wartościowe spotkanie z drugim człowiekiem?

Bezcenne poranki

Z radością da się zaobserwować, że w wakacje niektórzy decydują się na codzienne uczestniczenie w Mszy św. W ciągu roku za sprawą obowiązków zawodowych czy rodzinnych nie każdy może sobie na to pozwolić. To naprawdę niesamowite, że są tacy, którzy mimo urlopu chcą wcześniej wstać z łóżka i pójść do kościoła. Mówią: „To czas dla Boga i dla mnie. Atmosfera porannej ciszy i rozświetlonego słońcem kościoła daje ukojenie, przywraca pokój serca i pomaga w modlitwie. Mam za co dziękować i o co prosić. Wiem, że staję w obecności Jezusa. Dobrze mi z Nim”.

Do takiego porannego wpatrywania się w tabernakulum i medytowania nad Bożą miłością polecam małą pomoc przygotowaną przez siostry i zakonników z Rodziny Świętego Pawła. Projekt nosi tytuł „Cztery tygodnie - Cztery wezwania Jezusa - Cztery spotkania” i czerpie z bogactwa duchowości paulińskiej. Jej przedstawiciele zapraszają do rozmyślania nad czterema zdaniami: „Nie bójcie się. Ja jestem z wami. Stąd chcę oświecać. Nawracajcie się nieustannie”. Taki napis widnieje przy tabernakulum w każdej kaplicy Rodziny Świętego Pawła.

Rozmawiaj z Jezusem

Zacytowane powyżej słowa były duchowym programem, jaki od Jezusa otrzymał bł. ks. Jakub Alberione, założyciel RŚP. Każda z czterech medytacji zawiera krótki filmik wprowadzający w treść medytacji, propozycję lektury konkretnego fragmentu z Pisma Świętego i kilka słów zachęty oraz naprowadzenia. Jak piszą pomysłodawcy projektu: „Będziemy spotykać się z Jezusem w Najświętszym Sakramencie i z pomocą bł. Jakuba nawiązywać z Nim dialog, rozmawiać, być może nie zgadzać się i spierać; przytulać i pytać. Każde spotkanie osnute jest wokół jednego wezwania Jezusa. I jeszcze bardziej - wokół naszego życia. (…) Na adorację można pójść wszędzie tam, gdzie jest wystawiony Najświętszy Sakrament(…). Jeżeli nie macie możliwości odprawienia adoracji w ten sposób, po prostu pójdźcie przed tabernakulum. Przyjdźcie… On naprawdę czeka. (…) Po adoracji wróć do świata i obserwuj, co będzie się działo; jeśli chcesz, zapisuj. Przyglądaj się faktom, ale też patrz na swoje stany wewnętrzne, co czujesz i gdzie Cię to prowadzi. A przede wszystkim - zaufaj. Jesteś w najlepszych rękach”. O szczegółach projektu można przeczytać na: www.edycja.com.pl.

Niech będzie to „praca domowa” na czas wakacji dla wszystkich naszych „chętnych” czytelników.

AWAW
Echo Katolickie 27/2019

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama