Zapomniana duszyczka

Hasło "ratuj duszę swoją" wydaje się dziś tak niemodne. Jesteśmy skłonni spędzać godziny na siłowni, stosować najrozmaitsze diety, aby tylko poprawić stan swojego ciała. Czy jednak człowiek to naprawdę tylko ciało?

Zapomniana duszyczka

Zdaję sobie sprawę, że hasło „Ratuj duszę swoją” idzie w poprzek współczesnym tendencjom. Kto by tam ratował duszę. Cały wysiłek skierowany jest na ratowanie ciała.

Sport, dieta, wszelkiego rodzaju programy profilaktyczne, moda na niepalenie skutecznie wydłużają życie. Bieg po zdrowie, przy wszystkich żalach na polską służbę zdrowia, przynosi dobre owoce. Dusza tymczasem została zepchnięta na margines. Religijny wymiar ludzkiego życia ciągle znajduje się pod ostrzałem. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek kwestionowano potrzebę wychowania fizycznego w szkole. Trudno nawet wyobrazić sobie kogoś, kto nawoływałby do likwidacji wuefu. No chyba że Janusz Korwin-Mikke. On jest w stanie wystąpić przeciwko każdej świętości, za wyjątkiem prawa do własności i posiadania broni. Natomiast religię ciągle ktoś kwestionuje.

Do Sejmu wpłynął właśnie obywatelski projekt wprowadzający odpłatną naukę religii w szkole. I nawet jeżeli inicjatywa nie ma obecnie żadnych szans na powodzenie, to jest przyjmowana z powagą. Każdy ma przecież  prawo do swoich poglądów. Daję głowę, że podobny projekt domagający się odpłatnych  lekcji wuefu nie przyszedłby do głowy nawet prezesowi partii KORWiN. Pod tego rodzaju wnioskiem mogliby się podpisać najwyżej bojownicy z Państwa Islamskiego. Już z tego prostego porównania widać nierównowagę pomiędzy duszą i ciałem.

Niestety, nawet w Kościele nie można zbyt często usłyszeć wprost o ratowaniu duszy. Dobrze, że stoją krzyże misyjne, na których to hasło jest wyryte. Przed tygodniem pisałem w tym miejscu, że w Kościele bardziej rozglądamy się na boki, niż patrzymy do góry. Innymi słowy, bardziej zajmujemy się światem niż Panem Bogiem.

Okładkowe hasło ma pewne teologiczne braki, z których zdajemy sobie sprawę i o których piszemy w GN 6/2015 na s. 19. Właściwie do każdego słowa można się w tym wezwaniu przyczepić. Zdecydowaliśmy się jednak mocno je wyeksponować z powodu braku równowagi pomiędzy troską o ciało i duszę. Chciałoby się westchnąć: ludzie kochani, miejcie choć trochę litości dla swojej duszy! Przynajmniej w Wielkim Poście.

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama