Kościół po amerykańsku

Stany to kraj ludzi wolnych: Amerykanie sami wybierają parafię i czasem do kościoła jadą godzinę

"Idziemy" nr 48/2009

KOŚCIÓŁ PO AMERYKAŃSKU

Z ks. Andrzejem Wojtanem, proboszczem katolickiej parafii Ducha Świętego w diecezji Orlando na Florydzie, rozmawia Radek Molenda

Floryda kojarzy się raczej nie z kościołami, ale słonecznymi plażami Hollywood, Miami oraz Przylądkiem Canaveral.

Przeważają tu katolicy. Tam, gdzie jest więcej ludności hiszpańskojęzycznej, więcej jest katolików, a Stany Zjednoczone kupiły Florydę od Hiszpanii dopiero w 1819 r. W Miami, na południu Florydy, katolicy stanowią ponad 60% ludności. Wyżej, w Orlando już mniej, ok. 25%. Diecezja, w której pracuję, jest jedną z pięciu. Liczy 80 parafii, a moja leży na granicy przylądka Canaveral i ok. 30% parafian jest zaangażowanych w różnych programach NASA. Są to ludzie bardzo dobrze zarabiający, wiec ich datki stanowią dużą część parafialnych funduszy. Ale i oni boją się skutków kryzysu, który ograniczy badania, więc pozbawi ludzi pracy.

Jaka jest specyfika Kościoła katolickiego w Stanach Zjednoczonych?

Według najnowszych statystyk, Kościół katolicki jest w całych Stanach największą grupą wyznaniową – ponad 30%. To dlatego, że nie jest podzielony w takim stopniu, jak inne Kościoły. Przez dziesiątki lat emigrowali tu ludzie, którzy niekoniecznie znali język angielski. Tworzyły się jednolite kulturowo lub językowo grupy, a naturalnym miejscem ich spotkań stały się parafie. Tak powstały tzw. parafie personalne. Stany to kraj ludzi wolnych. Choć, jak wszędzie, jest podział terytorialny na diecezje i parafie, to w praktyce Amerykanie sami wybierają, do której chcą należeć i czasem do kościoła jadą godzinę. Tak to działa – może z wyjątkiem wielkich, jak Nowy Jork, skupisk – w całych Stanach. Granice parafii funkcjonują jedynie w zakresie pomocy biednym i bezdomnym. Każda parafia pomaga tym, którzy są zameldowani na jej terenie. Minusem jest to, że wierni przychodzą w niedzielę do kościoła, ale na co dzień ich nie ma. Miarodajnym wyznacznikiem przynależności do parafii jest obecność na wspólnych festynach i piknikach oraz czeki z darowiznami na parafię.

Jak finansowanie parafii funkcjonuje w Stanach?

Rodziny składają comiesięczne darowizny, które nie wiążą się, jak w Polsce, z konkretną posługą duszpasterską. Można je sobie odpisać w zeznaniu podatkowym. Są ogromne rozbieżności w ich wysokościach, jednak rodowici Amerykanie, nauczeni, że podatki płacić trzeba, potrzebę datków na Kościół doskonale rozumieją. Przeciętna amerykańska rodzina przeznacza na swój kościół od 1% do 10% dochodów. Z tych pieniędzy opłaca się wszystkie wydatki parafii, także pensję kapłana, której wysokość ustala biskup danej diecezji. W Stanach finanse Kościoła są w 100% oficjalne i jawne. Po wakacjach przygotowaliśmy prezentacje multimedialną i pokazaliśmy, ile pieniędzy do parafii przyszło, ile wydaliśmy, jakie są potrzeby. Byliśmy niedawno mocno przyciśnięci finansowo, bo brakowało pieniędzy na wykończenie holu w szkółce parafialnej. Pieniądze szybko się znalazły. Byliśmy zaskoczeni hojnością parafian.

Jak wygląda w praktyce zaangażowanie świeckich, o którym tyle się słyszy?

To przede wszystkim wolontariat. Są panie, które kilka razy w tygodniu pomagają w sekretariacie. Odbierają telefony, załatwiają bardziej błahe sprawy, rozmawiają z ludźmi. W tym czasie wolontariuszka-księgowa zajmuje się finansami parafii. Świeccy zajmują się zbieraniem i liczeniem tacy. Wiedzą lepiej niż ja, jaką ilością pieniędzy dysponuje parafia i jak te pieniądze spożytkować. Nawet gdyby ktoś, co się Stanach zdarza, bronią chciał na mnie wymusić otwarcie sejfu – ze względu na bezpieczeństwo nie znam do niego kodu. Mam za to klucze. Tak więc do ingerencji w kasę parafialną potrzebni są i świeccy, i ksiądz. Mamy dział wydający co środę ubogim z parafii żywność. Są porządkowi, którzy – można powiedzieć – przejęli funkcję polskiego kościelnego. Jest wreszcie 70-osobowa grupa szafarzy eucharystycznych, którzy odwiedzają chorych i tych, którzy z jakichś powodów nie mogą być w kościele. Wspólnie – ksiądz i szafarze – udaje nam się dotrzeć przynajmniej raz w tygodniu do każdego w parafii, kto chciałby przyjąć Pana Jezusa. Także w leżącym na naszym terenie szpitalu.

Czy jest też struktura diakonów stałych?

W diecezji Orlando jest ich setka. U mnie – jeden „snow birds” (ptaszek śnieżny), który przyjeżdża w miesiącach zimowych. Jakość ich udzielania się jest różna. Prowadzą pogrzeby, błogosławią małżeństwa i prowadzą rekolekcje. Muszą być samodzielni i muszą sami się utrzymać.

Wspólne nabożeństwa, festyny, pikniki – jak przebiegają?

Można proponować, ale ludzie muszą sami chcieć praktykować to lub inne nabożeństwo. W mojej parafii mamy cotygodniową adorację Najświętszego Sakramentu od wtorku rano do środy wieczorem. Każdy może przyjść w każdej chwili, ponieważ kościół jest zamykany na kod, który znają parafianie. Czynnych adoratorów jest ok. 80. W piątki Wielkiego Postu jemy wspólnie zupę. To prawdziwy obrządek. Parafianie cały dzień poszczą, a wieczorem zbierają się w kościele. Jest Msza św., potem jedzenie zupy i droga krzyżowa. Są tacy, którzy zaczynają i kończą na drugim punkcie programu (śmiech). Jest zupowa koordynatorka, u której parafianie zapisują się, kto kiedy i co przyniesie. Na ogół na stole pojawia się ok. 80 zup. To scala parafię. Tak samo funkcjonowało to w Afryce, gdzie pracowałem kilka lat – im więcej takich zewnętrznych imprez, wspólnych pikników i festynów, tym żywsza parafia.

A życie sakramentalne?

Sakrament pokuty został w Stanach, jak na Zachodzie Europy, zepchnięty na margines życia wiernych. Jednak odradza się. W katedrze w Orlando odprawiamy w porze lunchu Mszę św. dla chętnych, a tych nie brakuje. Przed nią przez 30 min można się wyspowiadać i nigdy, siedząc w konfesjonale, nie czekałem na penitenta. Jest też znajdująca się tuż przy Disneylandzie bazylika, a w niej – całodniowa spowiedź. Wiele osób z niej korzysta. Z Disneylandu – do spowiedzi, albo odwrotnie (śmiech). Na Wielkanoc w tej bazylice zgromadziło się ok. 15 tys. ludzi.

Duży procent moich parafian przyjmuje Komunię św., a w procesji do Komunii św. idą wszyscy. Jeśli ktoś nie może lub nie chce jej przyjąć, podchodzi i krzyżuje na piersiach ręce lub kładzie na ustach palec. Wtedy ksiądz błogosławi. To dotyczy np. mieszanych wyznaniowo małżeństw. Ma tę zaletę, że kiedy ktoś coś „przeskrobał” i nie może przyjąć Komunii św., inni tego nie widzą. Jeśli chodzi o inne sakramenty, to w tym roku mieliśmy w parafii 7 chrztów i ani jednego ślubu.

Wiara katolicka w Stanach odżywa?

Raczej ewoluuje. Katolicyzm nie traci wiernych, ale w coraz większym stopniu dzieli się na frakcje: liberalizującą, która uważa, że aborcja i eutanazja są w porządku, i tradycyjną, hołdującą wiernie nauczaniu Kościoła. Widać jednak, że powoli odradza się wierność małżeńska, czystość przedmałżeńska, stosunkowo mniej jest aborcji, częściej przystępuje się do sakramentów…

Czym są słynne szkółki niedzielne?

W czasie Mszy św. dzieci mają swoją liturgię słowa. Osobno odbywa się faith formation (formacja wiary), czyli szkółka niedzielna. Wszystkie dzieci w wieku szkolnym do 16 roku życia mają – na swoich poziomach wiekowych – dłuższą katechezę. W mojej parafii trwa półtorej godziny, czyli między jedną a drugą Mszą św. To pozwala uniknąć sytuacji, że dzieci widzimy na katechizacji w tygodniu, ale nie na niedzielnej Mszy św. W czasie katechezy dorośli rozmawiają ze sobą lub czekają w parafialnej kawiarence.

A kazania w stylu amerykańskim?

Chodzi o używanie w czasie kazań rzucanych z projektora na duży ekran prezentacji Power Point? (śmiech) Mamy społeczeństwo obrazkowe. Ludzie – na swoim poziomie i dorośli, i dzieci – żywo odbierają obrazki i je zapamiętują, potrafią sobie z nich odpowiedzieć na swoje pytania. Nawet kolory mają swoją wagę. Łaska jest pomarańczowa, a cechy negatywne – niebieskie. Ze zrozumiałych względów w Ameryce czy Afryce nie mogą być czarne. Z takiej pomocy cieszą się też zaawansowani emeryci, że choć już kazania nie słyszą, to jeszcze je widzą, oraz ci, którzy ze względu na mój akcent nie wszystko rozumieją (śmiech).

Czy dla parafian ma znaczenie, że mają proboszcza z Polski?

W Ameryce wszyscy są przyjezdni, chociaż po pontyfikacie Jana Pawła II być Polakiem to raczej zaszczyt. Mam parafian z polskimi korzeniami, ale „pierogi, kiełbasa, dzień dobry” to wszystkie słowa, które znają. Warto wiedzieć, że biskup Orlando Thomas Wensky, czyli – jak sam mówi – Tomasz Łęcki, zawsze z dumą mówi o swoich polskich korzeniach. Może dlatego wiele z parafii ma polskich patronów. Ostatnio powstały dwie nowe: św. Maksymiliana Kolbe i św. Siostry Faustyny.

I na koniec: czego Kościół w Polsce mógłby się nauczyć od Kościoła w Stanach Zjednoczonych?

Na pewno dawania miejsca świeckim w Kościele. Ja nawet nie wiem, kto mi sprząta kościół i kto organizuje pikniki. Kolejna rzecz do naśladowania to przejrzystość w finansach Kościoła. Nade wszystko jednak moglibyśmy uczyć się bezinteresownej życzliwości. W Stanach powszechne jest, że po Mszy św. w niedzielę wszyscy przechodzą do holu czy przykościelnej kawiarenki na pączki i kawę. Nikt się nie spieszy, nawiązują się więzi. Nie ma kolędy w polskim znaczeniu, ale bardzo często zapraszany jestem do domów moich parafian. Gdybym chciał, codziennie jadłbym obiad w innym domu.

********

Ks. Andrzej Wojtan (1954), kapłan archidiecezji warszawskiej wyświęcony 1983 r., mgr inż. konstruktor maszyn poligraficznych. Na prośbę Jana Pawła II o 100 misjonarzy z Polski zgłosił się i w czerwcu 1987 r. na placu Defilad otrzymał z rąk papieża krzyż misyjny. Wyjechał do Zambii, skąd wrócił w 1994 r. Przez rok leczył się z malarii. Następnie, na prośbę afrykańskich biskupów, ponad 8 lat spędził na pustyni Kalahari w RPA. Po powrocie do Polski był krajowym animatorem Papieskich Dzieł Misyjnych. Od 1 stycznia 2008 r. proboszcz Holy Spilit Catholic Church w Mims, w diecezji Orlando na Florydzie.

powoli odradza się wierność małżeńska, czystość przedmałżeńska, stosunkowo mniej jest aborcji, częściej przystępuje się do sakramentów

Stany to kraj ludzi wolnych: Amerykanie sami wybierają parafię i czasem do kościoła jadą godzinę

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama