Dla nas wybór arcybiskupów Gądeckiego i Jędraszewskiego oznacza przede wszystkim, że dalej możemy „bezkarnie” pisać prawdę. Korzystamy z tego już w tym numerze „Idziemy”.
Dla nas wybór arcybiskupów Gądeckiego i Jędraszewskiego oznacza przede wszystkim, że dalej możemy „bezkarnie” pisać prawdę. Nawet jeśli nie wszystkim w Kościele czy w świecie prawda ta będzie się podobać. Korzystamy z tego już w tym numerze „Idziemy”.
To, że abp Stanisław Gądecki nie ma realnej konkurencji w wyborach na przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, było oczywiste chyba dla wszystkich śledzących życie Kościoła w Polsce. Pytanie nie dotyczyło tego, czy otrzyma wystarczające poparcie biskupów w głosowaniu, tylko czy zechce przyjąć ten wybór na drugą kadencję. Do różnych problemów, z jakimi musiał się zmierzyć w ostatnich latach w archidiecezji poznańskiej i w Polsce, doszły bowiem problemy ze zdrowiem. W drugiej połowie lutego znalazł się w szpitalu z ciężkim zapaleniem płuc. Wskutek tego musiał zrezygnować nie tylko z wielu zobowiązań w archidiecezji i w kraju, ale także z udziału w watykańskim spotkaniu na temat przeciwdziałania nadużyciom seksualnym wobec małoletnich. W ostatniej chwili zastąpił go tam abp Marek Jędraszewski, choć miał na ten czas przyjęte inne zajęcia. Dla abp. Gądeckiego ta właśnie choroba była koronnym argumentem, żeby kategorycznie nie pozwolić się wybrać na drugą kadencję. Z takim nastawieniem przyjechał do Warszawy.
Wielu próbowało wpłynąć na niego, żeby zmienił decyzję. Z mizernym skutkiem. Decydujący był najprawdopodobniej głos sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietra Parolina, który gościł w Polsce z okazji stulecia nawiązania stosunków dyplomatycznych naszej ojczyzny z Watykanem. To on, usłyszawszy, że nazajutrz po świętowaniu mają się odbyć wybory nowego przewodniczącego, dał do zrozumienia abp. Gądeckiemu, że nie wyobraża sobie, aby ten odmówił szefowania polskiemu episkopatowi na kolejne pięć lat. Wobec takiej opinii drugiej po papieżu Franciszku osoby w Kościele abp Gądecki ostatecznie się nie wycofał i wybory stały się czystą formalnością. Biskupi zgromadzeni na 382. posiedzeniu Konferencji Episkopatu Polski wybrali go 14 marca na swojego przewodniczącego zdecydowaną większością już w pierwszym głosowaniu. Kilkadziesiąt minut później, również zdecydowaną większością i też w pierwszym głosowaniu, na zastępcę przewodniczącego KEP wybrany został na drugą kadencję abp Jędraszewski, metropolita krakowski.
To bardzo dobra wiadomość dla Kościoła nie tylko w Polsce, ale także w Europie i na świecie. Pozycja obydwu arcybiskupów, którzy wraz z bp. Arturem Mizińskim, sekretarzem generalnym, stanowią prezydium Konferencji Episkopatu, niepomiernie wzrosła. Będzie o wiele mocniejsza niż w pierwszej kadencji. Ponowny wybór całego prezydium oznacza bowiem pełną akceptację i poparcie dla stylu i kierunku przewodzenia episkopatowi. Piszę o ponownym wyborze całego prezydium, ponieważ w tym klimacie również bp Miziński może być praktycznie pewien reelekcji podczas kolejnego posiedzenia KEP, 13 czerwca w Świdnicy. Zaangażowanie kard. Parolina nie w sam wybór, ale w przekonanie abp. Gądeckiego, aby nie wycofywał swojej kandydatury, wskazuje również na pełną wsparcie Stolicy Apostolskiej dla dotychczasowych jego działań. Zadaje tym samym kłam twierdzeniom niektórych środowisk medialnych, które próbują wmówić Polakom rzekomy rozdźwięk między Stolicą Apostolską a tą właśnie większością polskich biskupów, którzy nie hołdują ideologii tzw. społeczeństwa otwartego i takiegoż Kościoła.
Żadnego wpływu na wynik wyborów nie miała „Gazeta Wyborcza” i jej środowisko, które od kilku tygodni w ramach swoistej kampanii zohydzania przypuściło zaciekły atak na drugiego w episkopacie abp. Marka Jędraszewskiego. Była to próba odwrócenia uwagi od faktu bardzo życzliwej rozmowy papieża Franciszka z zastępcą przewodniczącego KEP podczas watykańskiego spotkania poświęconego ochronie małoletnich. Moment tej rozmowy został uwieczniony w serwisie fotograficznym Stolicy Apostolskiej. „Wyborcza” kłamliwie oskarżała abp. Jędraszewskiego, że „uciekł” z nabożeństwa pokutnego na zakończenie spotkania, chociaż wiadomo było, że nie przewidując choroby abp. Gądeckiego i swojego zastępstwa za niego w tym spotkaniu, wcześniej zobowiązał się on do przewodnictwa międzynarodowym uroczystościom i wygłoszenia kazania w Fatimie. Był pierwszym biskupem z Polski, któremu zlecono to zadanie.
Dla nas wybór arcybiskupów Gądeckiego i Jędraszewskiego oznacza przede wszystkim, że dalej możemy „bezkarnie” pisać prawdę. Nawet jeśli nie wszystkim w Kościele czy w świecie prawda ta będzie się podobać. Korzystamy z tego już w tym numerze „Idziemy”.
"Idziemy" nr 12/2019
opr. ac/ac