Losy proroków

Tegoroczny Adwent przeżywać będziemy z prorokami. Przewodnikiem po ich świecie i nauczaniu będzie ks. prof. Waldemar Chrostowski.

Tegoroczny Adwent przeżywać będziemy w naszym tygodniku z prorokami. Przewodnikiem po ich świecie i nauczaniu będzie ks. prof. Waldemar Chrostowski.

Zajmowanie się właśnie teraz prorokami ma wiele przyczyn. Chcemy przez to głębiej wejść w tęsknotę ludu Bożego wybrania za Mesjaszem i lepiej ją zrozumieć. W zapowiedziach prorockich znajdujemy potwierdzenie posłannictwa i bóstwa Jezusa Chrystusa. Bo jeśli słowa utrwalone przed setkami lat znalazły wypełnienie, to należy dostrzec nie tylko ich prawdziwość i natchniony charakter, ale również nieprzypadkowość przyjścia na świat Chrystusa. Proroctwa Starego Przymierza potwierdzają, że Jezus Chrystus był od wieków – a nawet przedwiecznie – zaplanowanym przez Ojca Zbawicielem świata. W dyskusji z przedstawicielami elit religijno-intelektualnych Starego Przymierza Chrystus mówi wprost: „Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: to one właśnie dają o mnie świadectwo” (J 5,39). Osoba i zbawcze dzieło Chrystusa są zasadniczym powodem, dla którego chrześcijanie sięgają dzisiaj i Nowy, i po Stary Testament. Gdyby nie Chrystus, Biblia Starego Przymierza pozostałaby jedynie historyczno-religijną księgą Żydów.

Ale zasadniczym powołaniem proroków było zajmowanie się teraźniejszością i upominanie się o miejsce dla Boga i Jego praw. W czasach przed Chrystusem też nie brakowało ludzi, którzy chcieliby słowa i dzieła Boże zamknąć w historii. Najchętniej odwoływali się do Pięcioksięgu Mojżesza jak do narodowej epopei potwierdzającej szczególne miejsce Izraela wśród narodów. Gorzej było z codziennym postępowaniem według Bożych przykazań. Do tego nurtu należało znane z Ewangelii stronnictwo sadyceuszów, reprezentujące ówczesne elity władzy państwowej i religijnej. Do nich odnosi się Chrystusowa przypowieść o przewrotnych dzierżawcach winnicy, którzy nie tylko kamienują sługi właściciela za upominanie się o to, co mu się należy, ale także zabijają Jego Syna (por. Mt 21,33-45). To im najbardziej doskwierała działalność proroków, którzy domagali się zastosowania Bożej woli do konkretnych czasów i osób – bez względu na ich pozycję społeczną. Często robili to bardzo stanowczo, narażając się na gniew możnych. Można sobie tylko wyobrazić, co czuł prorok Natan, któremu Bóg polecił upomnieć samego króla Dawida. Albo Amos, który słyszy, że ma nie prorokować w Betel, bo król sobie tego nie życzy.

Prorocy zawsze byli niewygodni dla ludzi emancypujących się spod prawa Bożego. Krytyka króla lub elit władzy była uznawana za przekroczenie zasad. Dzisiaj nazwano by to wtrącaniem się do polityki. Upominanie Heroda z powodu jego rozwiązłości stało się przyczyną uwięzienia i śmierci Jana Chrzciciela. Chrystus też, choć dbał, żeby nie być uznanym za „politycznego” Mesjasza, to przecież tak naraził się ówczesnym elitom, że został skazany na śmierć oficjalnie z powodów politycznych: za uwłaczanie majestatowi i władzy cesarza. Widać inaczej się nie da.

Ta refleksja nad losami proroków ma dla nas aktualne i praktyczne znaczenie. Na mocy sakramentu chrztu jesteśmy bowiem włączeni w kapłańską, królewską i… prorocką misję Chrystusa. Mamy dbać, aby nie dochodziło do odrywania się naszego życia i reguł życia społecznego od prawa Bożego. Jest to szczególne zadanie dla świeckich. Nie można się dać zastraszyć oskarżeniami o mieszanie wiary z polityką ani ulec pokusie zostawiania swoich przekonań w szatni. W przypadku duchownych nie może wchodzić w grę angażowanie się w działalność partii politycznych, ale nie oznacza to obojętności. Jak pisze Benedykt XVI w adhortacji Sacramentum caritatis: „Nie jest zadaniem Kościoła udział w walce politycznej, aby zbudować społeczeństwo bardziej sprawiedliwe; niemniej jednak Kościół nie powinien pozostawać na marginesie walki o sprawiedliwość. Kościół musi włączyć się w nią przez argumentację rozumową i obudzić siły duchowe, bez których sprawiedliwość, domagająca się zawsze wyrzeczeń, nie może utrwalić się i rozwijać”. Boże prawo trzeba przypominać niezależnie od tego, kto rządzi.

Warto przy okazji zauważyć, że, oskarżenia o „wtrącanie się do polityki” zazwyczaj dotykają nie tych duchownych, którzy angażują się w działalność konkretnych partii. Ale tych, którzy dzisiaj odwarstwienia życia od wiary nie chcą uznać za normę i mówią o tym publicznie. Takie są widać losy proroków.

"Idziemy" nr 48/2019

opr. ac/ac

« 1 »
Załączone: |
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama