Kościół nie ma ostatnio dobrej prasy. Tym bardziej trzeba więc docenić inicjatywy podejmowane odważnie przez świeckich katolików
Duchowieństwo nie ma ostatnio dobrej opinii. Szybko się to raczej nie zmieni. Bo nie szybko, jeśli w ogóle kiedykolwiek, wszyscy księża będą bezgrzeszni. I nie szybko ustanie strategia wykorzystywania każdego grzechu duchownych do zaprogramowanej walki z Kościołem. Każda zła informacja przekładana jest na akty apostazji, żądania usunięcia lekcji religii za szkół i „opiłowania” katolików z ich rzekomych przywilejów. W takiej atmosferze podpity chuligan wchodzący z butelką w ręku do świątyni, profanujący krzyż i na koniec łamiący księdzu szczękę, występuje jako „funkcjonariusz nowego systemu”. On „tylko wymierza sprawiedliwość” i zaprowadza swoje porządki, do czego zachęcają go jego reprezentanci w polityce i w mediach. Doczekaliśmy czasów, kiedy nawet pobicie księdza może być dla niektórych „zasługą”.
W tym kontekście docenić trzeba inicjatywy podejmowane odważnie przez świeckich katolików. Niedawno miałem konferencję o Matce Bożej jako strażniczce prawdy o wcieleniu Chrystusa dla grupy kilkudziesięciu osób. Ich średnia wieku wynosi ok. 30 lat, w sumie jest ich w tej grupie ponad 150. Wiele z nich to osoby publicznie znane, ludzie sukcesu, naukowcy, artyści i tzw. „białe kołnierzyki”. Gromadzą się na wspólnej adoracji Najświętszego Sakramentu, modlitwie różańcowej i dzieleniu się doświadczeniem wiary. Nie zorganizował ich w grupę żaden ksiądz. Nie są formalnie żadnym ruchem religijnym. W niedziele uczestniczą w Eucharystii w swoich parafiach. Księdza potrzebują „tylko” jako nauczyciela prawd wiary i szafarza sakramentów. Z resztą radzą sobie sami. To już trzecia taka nieformalna grupa młodych katolików, z którą miałem do czynienia w ostatnich miesiącach. Być może to są właśnie owe małe wspólnoty, o których mówił Benedykt XVI, że w nich Kościół przetrwa czasy współczesnego neopogaństwa? Z pewnością jest to wyjście naprzeciw tematyce Nadzwyczajnego Synodu Biskupów, który rozpocznie się w Rzymie 9 października.
W tym czasie widać także pewne uaktywnienie się katolików w kulturze. To ważna sfera, ponieważ wiara, która nie ma swojego wyrazu w kulturze — jak mówił św. Jan Paweł II — jest martwa. Kościół przez wieki był globalnie największym mecenasem szeroko rozumianej kultury, a wiara — choćby pośrednio — była inspiracją dla największych dzieł artystycznych. W ostatnich latach w kulturze zaczęły przeważać trendy antyreligijne. Tym bardziej trzeba docenić reaktywowane po pandemicznej przerwie Targi Wydawców Katolickich. Stały się one już nie tylko okazją do promocji książki katolickiej, ale bodajże najbardziej masowym wydarzeniem z zakresu kultury chrześcijańskiej w całej Europie. Szerzej mówi o tym prezes Targów ks. Roman Szpakowski SDB na str. 4. Uzupełnieniem oferty kulturalnej jest wyświetlany w kinach bardzo dobry film „Wyszyński — zemsta czy przebaczenie”. Z kolei 1 października wchodzi na ekrany amerykańsko-portugalska „Fatima”, a niebawem w internecie pojawi się zrealizowany przez Marcina Kwaśnego krótkometrażowiec „Spowiedź”. Do tego warto jeszcze dodać wstrząsający film Patryka Vegi „Small World”, o którym szerzej pisze Mirosław Winiarczyk ns str. 32. Film Vegi nie jest co prawda religijny, w pewnym sensie kontynuuje tematykę jego filmu dokumentalnego „Oczy diabła”, który też polecałem. Reżyser uwrażliwia na skandal handlu dziećmi i ich wykorzystywania seksualnego, będący w skali świata potężnym problemem, którego świat nie chce widzieć. Skupianie się na samych tylko grzechach duchowieństwa — choćby najbardziej wołających o pomstę do nieba — jest zazwyczaj odwracaniem uwagi od skali i okropieństwa tego problemu. W tym znaczeniu takie selektywne koncentrowanie się na grzechach samych tylko duchownych bardziej niż duchownym szkodzi ostatecznie tym 99 proc. dzieci, które są krzywdzone przez osoby inne niż duchowni. Patrykowi Vedze za odwagę zmierzenia się z tym problemem należy się szczególne uznanie.
Inicjatywie świeckich zawdzięczamy również to, że w niedzielę 19 września w Warszawie odbył się Marsz dla Życia i Rodziny. Wreszcie prawie wszystkie środowiska działające na rzecz rodziny i ochrony życia poszły razem, o co apelowaliśmy w naszym tygodniku od lat. To cieszy i daje nadzieję. I sprawia, że nie nurzamy się ciągle w dziegciu. W tych jesiennych dniach zebrały się nam co najmniej trzy łyżki miodu.
opr. mg/mg