Połowa grudnia to dobry moment, żeby sobie uświadomić, że Adwent ciągle trwa. I zadać sobie pytanie: jak dotychczas wykorzystaliśmy ten okres liturgiczny? Jak się miewają nasze postanowienia?
Coraz bliżej Święta – słychać niemal z każdej strony. Wszechobecne choinki, świąteczne światełka na ulicach miast i wciskające się w ucho „pseudokolędy” dominują nasz świat. Ja mam jednak inną kuszącą ofertę. Dosłownie last minute. Jaką? Adwent.
Połowa grudnia to dobry moment, żeby sobie uświadomić, że Adwent ciągle trwa. I zadać sobie pytanie: jak dotychczas wykorzystaliśmy ten okres liturgiczny? Jak się miewają nasze postanowienia? Czy w ogóle je powzięliśmy? Czy czujemy, że jesteśmy choćby o krok bliżej Boga niż wcześniej? Czy czujemy nie tylko zewnętrznie, ale we własnym wnętrzu, że Boże Narodzenie coraz bliżej, a my jesteśmy do tego czasu coraz lepiej przygotowani?
Jeżeli twoja odpowiedź na którekolwiek z tych pytań i na dowolną ich ilość brzmi „nie” – jeszcze nic straconego. Owszem, dobrze gdyby pojawiły się jakieś wyrzuty sumienia z powodu zmarnowania tak cennego czasu, ale nie powinien być to powód do załamywania rąk. Adwent wciąż trwa, jesteśmy za półmetkiem. Zostało jeszcze trochę dni, które można dobrze wykorzystać.
Warto jednak zastanowić się, co dotychczas poszło nie tak i co mogło być tego powodem. Nasze lenistwo i zaniedbanie istoty sprawy czy bardziej przeciążenie rozlicznymi obowiązkami i nieumiejętność dopasowania adwentowej pracy nad sobą do własnych możliwości? Gdy poznamy przyczynę, łatwiej będzie nam znaleźć sposób, jak możemy zmienić obecną sytuację. Szukając sposobu na dobre przeżycie Adwentu i przygotowanie duchowe do Świąt, spróbujmy rozeznać własne potrzeby i aktualną sytuację. Jeżeli mamy trudności z duchową lekturą, nie sięgajmy od razu po naukowe opracowania czy Stary Testament. Jeżeli jesteśmy zabiegani i ledwo wydzieramy z dnia czas dla Pana Boga, nie obiecujmy Mu codziennego odmawiania koronki czy różańca. Gdy mamy problemy zdrowotne, nie narzucajmy sobie surowych postów. Odrzućmy coś, co się nie sprawdzi lub nam zaszkodzi, co nie zadziałało w minionym czasie obecnego Adwentu. Poszukajmy wnikliwie sposobu, by zbliżyć się do Boga i bliskich – modlitwy, wyrzeczenia, jakiegoś działania. Czegoś, co może być proste, a zarazem rozwijać nasze życie wewnętrzne. Częstsze zwracanie myśli ku Bogu podczas pracy, koronka w drodze do domu, pamiętanie o uśmiechu i życzliwości wobec spotykanych ludzi, jedno lub kilka zdań z Ewangelii każdego dnia, pozostanie chwilkę dłużej po Mszy Świętej, by pobyć z Bogiem sam na sam, odwiedzenie kościoła gdzieś po drodze, by choć krótko adorować Jezusa, włączenie katolickiego radia w samochodzie, włączenie się w jakąś przedświąteczną charytatywną akcję, odbycie rekolekcji, spowiedzi, rezygnacja z ulubionego serialu czy czasopisma przez te pozostałe adwentowe dni … Pomysłów może być tyle, ilu ludzi, a nawet o wiele, wiele więcej. Ważne tylko, aby się po prostu postarać, wysilić po to, by uczynić ten czas owocnym, by później podczas świąt nie poprzestać na smakowaniu wigilijnych potraw i rozpakowywaniu prezentów, lecz głęboko poczuć radość Bożego Narodzenia.
A zatem niech nie traci cię już czas, który minął. Pomyśl o tym, co teraz oferuje ci Kościół i jak możesz w tę adwentową ofertę się włączyć. Tylko nie zwlekaj. To oferta last minute.
opr. ac/ac