Ochrzci swoje wnuki

Bogdan Sadowski, znany dziennikarz telewizyjny, został właśnie wyświęcony na trzeciego diakona stałego w Polsce. I nie może się już doczekać, kiedy ochrzci swoje wnuki

Bogdan Sadowski, znany dziennikarz telewizyjny, został właśnie wyświęcony na trzeciego diakona stałego w Polsce. I nie może się już doczekać, kiedy ochrzci swoje wnuki

Znany dziennikarz programów katolickich TVP – Bogdan Sadowski na święcenia czekał w sumie 30 lat, od chwili gdy pod koniec lat 70. dowiedział się, że Sobór Watykański II przywrócił diakonat stały w Kościele. Od dziecka był przy ołtarzu. Najpierw jako ministrant, potem jako lektor, a od 2000 r. – nadzwyczajny szafarz Komunii św. – Mąż wspominał o diakonacie jeszcze przed naszym ślubem. Marzył o tym od dawna. Święcenia są ukoronowaniem jego wieloletniego zaangażowania w Kościele oraz wewnętrznej pracy nad sobą. Wiem, że teraz jest bardzo szczęśliwy – podkreśla Krystyna Sadowska, żona diakona.

53-letni Sadowski od kilku tygodni służy w swoim kościele parafialnym w podwarszawskiej Magdalence. Pomaga w niedziele oraz głosi kazania na rannej Mszy św. w dni powszednie. – Proboszcz chce, bym ćwiczył mówienie homilii. Poza tym codzienna Eucharystia pomoże rozwinąć moje powołanie – mówi nowo wyświęcony diakon stały archidiecezji warszawskiej. Choć diakoni nie zastąpią prezbiterów, to jednak mogą odciążyć ich w czynnościach, do których kapłan nie jest niezbędny. Diakon może na przykład prowadzić kancelarię, przewodniczyć nabożeństwom, animować wspólnoty, odwiedzać chorych, a nawet chodzić po kolędzie. – W tym czasie księża mogliby więcej czasu poświęcić dla wiernych. Usiąść w konfesjonale czy oddać się kierownictwu duchowemu – podkreśla diakon Sadowski.

Od dawna byli gotowi

Grono diakonów stałych w polskim Kościele katolickim nie jest na razie zbyt liczne. Od ubiegłego roku w Toruniu posługuje diakon Tomasz Chmielewski, a diakon Zbigniew Machnikowski – w diecezji pelplińskiej. Jako trzeci dołączył do nich Bogdan Sadowski z archidiecezji warszawskiej. – Za wprowadzeniem diakonatu stałego przemawia przede wszystkim potrzeba ukazania diakonatu jako właściwego i trwałego stopnia w hierarchii święceń oraz ożywienia w ten sposób wspólnot chrześcijańskich – mówi w wywiadzie dla „Pastores” ordynariusz toruński bp Andrzej Suski. Choć wszyscy trzej polscy diakoni mają żony i dzieci, są duchownymi i na mocy swoich święceń mogą chrzcić, błogosławić małżeństwa, przewodniczyć pogrzebom oraz wystawić Najświętszy Sakrament do adoracji, nosić wiatyk do chorych, głosić kazania i udzielać Komunii św. Nie mogą natomiast odprawiać Mszy św., spowiadać ani udzielać sakramentu namaszczenia chorych. Te sakramenty są bowiem zarezerwowane wyłącznie dla księży. Jednak do widoku diakona, który błogosławi np. Najświętszym Sakramentem i służy przy ołtarzu razem z innymi duchownymi, Polacy muszą się przyzwyczaić. Wymaga to akceptacji zarówno samych księży, jak i wiernych. – Rzeczywiście, początkowo nieufne były szczególnie starsze osoby. Chętniej szły do Komunii św. udzielanej przez księży niż przeze mnie – podkreśla wyświęcony w zeszłym roku diakon Chmielewski z Torunia. – Młodzi nie mają już takiego problemu. Szybko się przełamali, a teraz proszą mnie nawet o śluby i chrzty – dodaje. Wszyscy trzej diakoni to mężczyźni od dawna mocno związani z Kościołem. Diakon Chmielewski to ceniony toruński katecheta. Od wielu lat on i jego żona są zaangażowani w Szkołę Nowej Ewangelizacji. Prowadzą kursy i mówią o Jezusie. – Gdy tylko się dowiedziałem, że jest możliwość przyjęcia święceń diakonatu, od razu się zgłosiłem – wspomina Chmielewski, pierwszy diakon stały w polskim Kościele rzymskokatolickim.

Córka recenzentką kazań

W ubiegłym roku święcenia diakonatu przyjął także Zbigniew Machnikowski, wicedyrektor Instytutu Teologicznego diecezji pelplińskiej. – Z diakonatem stałym zetknąłem się na Zachodzie w latach 80. i oczekiwałem takiej decyzji w Polsce – mówi. Kiedy więc w 2005 r. dowiedział się o utworzeniu Ośrodka Formacji dla Diakonów Stałych w Przysieku pod Toruniem, zgłosił się natychmiast.

Machnikowski ma żonę i dzieci. Często spotyka się z pytaniami, czy jego życie rodzinne nie ucierpiało na tym, że został duchownym. – Zawsze byłem mocno związany z Kościołem i poświęcałem mu wiele czasu. Teraz ten związek został jedynie sakramentalnie usankcjonowany – odpowiada. Wsparcie i akceptacja całej rodziny są bardzo ważne. Dlatego przed święceniami każdego diakona potrzebna jest zgoda zarówno biskupa, jak i żony. – Przecież od żony duchownego wymaga się więcej. Muszę zdawać sobie sprawę, że podobnie jak Bogdan stanę się osobą publiczną – podkreśla Krystyna Sadowska.

Diakonat stały jest więc wyzwaniem i zadaniem dla całej rodziny. Św. Paweł w Liście do Tymoteusza pisał, żeby diakoni byli „mężami jednej żony, rządzący dobrze dziećmi i własnymi domami”. Całe rodziny powinny być przygotowane i świadome tego, co ich czeka. – Początkowo trochę się obawiałem, jak moje święcenia zostaną odebrane przez rówieśników moich córek. Wszyscy przyjęli to z lekkim zdziwieniem, ale i ze spokojem – mówi diakon Machnikowski. Teraz jego starsza córka jest pierwszym recenzentem kazań. Słucha ich, zanim zostaną wygłoszone z ambony. – Jest bardzo wymagająca. I od razu mówi, kiedy coś jej się nie podoba albo jest niezrozumiałe. Wówczas nanosimy poprawki – podkreśla duchowny.

Nowe powołania

Diakoni stali, choć są częścią duchowieństwa, żyją w takich samych realiach jak reszta wiernych. Dlatego też Kościół bardzo liczy na ich świadectwo i apostolskie zaangażowanie. – Potrzebujemy pomocników spośród ludzi, którzy żyjąc w środku świata, mając rodzinę i pracę, będą przy ołtarzu. Chcemy pokazać, że jest w Kościele miejsce na pracę duszpasterską także dla diakonów stałych – uważa metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz. Choć na razie grono diakonów stałych nie jest zbyt liczne, to jednak ktoś musi być pierwszy, by przetrzeć szlaki swoim następcom. – Stopniowo będzie ich przybywać. Jest bowiem bardzo wielu świeckich, autentycznie zatroskanych o Kościół, którzy są gotowi przyjąć święcenia – podkreśla rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. dr Józef Kloch. Dlatego też pierwsi diakoni stali w polskim Kościele powinni się zatroszczyć o dalsze powołania. Taką misję od roku realizuje wykładowca seminarium duchownego diecezji pelplińskiej – diakon Machnikowski. Jest zapraszany do parafii, by głosić Słowo Boże, a także mówić, czym jest diakonat stały. – Często rozmawiam z mężczyznami, którzy myślą o święceniach. Pytają, jak wygląda formacja i jakie wymogi należy spełnić. Dlatego jestem przekonany, że nasza polska wspólnota będzie się rozrastać – podkreśla. Na diakonów liczy także wiele polskich diecezji. – Trzeba mieć jednak świadomość, że w Polsce to dopiero początki przywracania tego stanu duchownego. Przy jego wprowadzaniu musimy być bardzo rozważni i ostrożni. Nie będziemy się ścigać w liczbie wyświęconych diakonów – podkreśla w rozmowie dla „Niedzieli” abp Nycz. Już teraz jest w Polsce kilku kandydatów do święceń. Całkiem możliwe, że jeszcze w tym roku pierwszego diakona stałego będzie miała diecezja ełcka. W diecezji toruńskiej również szykuje się kolejny kandydat.

Nie tylko św. Szczepan

„Diakonat stały, który może być udzielany żonatym mężczyznom, stanowi znaczne wzbogacenie posłania Kościoła” – czytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego.

Pierwszych diakonów powoływali już Apostołowie. Jednym z nich został św. Szczepan – pierwszy męczennik. Później zdarzało się nawet, że diakonów wybierano na papieży – przed objęciem władzy uzupełniali jednak święcenia. Tak było z Grzegorzem Wielkim (ok. 540-604). Po prawie dziesięciu wiekach zniesiono w Kościele zachodnim diakonat stały. Odtąd był on tylko jednym ze stopni do święceń kapłańskich. Polska przyjęła więc chrześcijaństwo, gdy diakonat stały nie był już praktykowany w Kościele łacińskim. Instytucję tę przywrócił dopiero czterdzieści lat temu Sobór Watykański II. 28 kwietnia 1968 r. w katedrze Trzech Króli w Kolonii wyświęcono pierwszych pięciu żonatych mężczyzn. Obecnie na Zachodzie Europy oraz w Ameryce jest ich już ponad 30 tys. Kościół w Polsce prawie pół wieku zwlekał z podjęciem decyzji. Gdy posoborowe reformy wchodziły w życie, w naszym kraju trwał komunizm. Łatwo sobie wyobrazić represje, które spadłyby na potencjalnego diakona i jego rodzinę. Z kolei gdy nadeszła wolność, Episkopat miał wiele innych problemów. – Choć niektórym może wydać się to dziwne, obecne wprowadzenie diakonatu stałego jest przywróceniem w naszym Kościele normalności – podkreśla ks. Krzysztof Ołdakowski SJ, wieloletni przyjaciel Bogdana Sadowskiego z Telewizji Polskiej. Diakonat stały ukazuje nam bowiem pełnię ustanowionego przez Chrystusa kapłaństwa, które ma trzy stopnie – episkopatu, prezbiteratu i diakonatu.

Możliwość zostania diakonem stałym otworzyła się dla świeckich dopiero w 2001 r., gdy Episkopat Polski przywrócił ten stopień stanu duchownego. Mimo to nadal pokutuje opinia, że diakonat w Polsce nie jest potrzebny, bo nie brakuje powołań do seminariów duchownych. – To jest mylne rozumowanie. Diakoni stali nie mają żadnego związku z powołaniami kapłańskimi w polskim Kościele. Bez względu na to, czy mamy nadmiar księży, czy niedobór, diakonat powinien być stopniowo przywracany – podkreśla ks. Kloch. Popełnilibyśmy wielki błąd, gdybyśmy zaczęli traktować diakonów jako osoby, które mają wyręczać czy zastępować księdza. – Zgubimy wtedy istotę diakonatu stałego. A jest nią powołanie zarówno do stanu duchownego, jak i do życia w rodzinie – podkreśla ks. dr Mirosław Cholewa, który przygotowywał diakona Sadowskiego do święceń.

Kto może zostać diakonem?

• Warunkami wstępnymi przystąpienia do diakonatu stałego są odpowiednie kwalifikacje duchowe i fizyczne, m.in.: zdrowie fizyczne i psychiczne, głęboka religijność, łatwość nawiązywania kontaktów międzyludzkich.

• Żeby zostać diakonem stałym, trzeba mieć co najmniej 35 lat i pięcioletni staż małżeński. Kawaler natomiast musi mieć skończone 25 lat i zobowiązać się do celibatu.

• Gdy żonaty diakon owdowieje, nie może się ożenić po raz drugi.

• Kandydat powinien mieć również wyższe studia teologiczne albo uzupełnić je do czasu święceń. Najważniejsza jest jednak zgoda biskupa i żony.

• Jeżeli mężczyzna odczytał powołanie do diakonatu stałego, powinien zgłosić się do swojego biskupa ordynariusza, który wyznaczy mu miejsce i czas formacji.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama