Różaniec na szaniec

Sięgając po różaniec masz w ręku skuteczną broń: udowodnił to przykład Węgrów, a wcześniej - Austrii. Może i Polacy powinni z niej skorzystać?

47 823 zgłoszenia — w chwili gdy piszę te słowa. A w rzeczywistości już zapewne dużo, dużo więcej. Tak działa Krucjata Różańcowa za Ojczyznę — wielka modlitwa o Polskę wierną Bogu, krzyżowi i Ewangelii, zainaugurowana w tym roku podczas spotkania grupy wiernych w Niepokalanowie.

Zapewne nazwą cię „oszołomem” i wyśmieją, zarzucając wiarę w zabobony. Zapewne wytkną „płytką i fasadową ludową pobożność”. Na pewno uczynią obiektem drwin i publicznego poszturchiwania. Ale w głębi duszy będą czuć, że sięgając po różaniec, masz w ręku broń stokroć potężniejszą od ich medialnego jazgotu. Coś, czego można się prawdziwie uchwycić, czemu można zawierzyć. Całym sobą.

Dziesięć procent narodu

„Weźmy przykład z Węgrów. Przemiany, które podziwiamy w ich ojczyźnie, nie wydarzyły się same z siebie. Oni je sobie wymodlili” — tymi słowami inicjatorzy Krucjaty Różańcowej zachęcają na swojej stronie internetowej do włączenia się w dzieło wielkiej narodowej modlitwy w intencji odnowy duchowej i moralnej naszego narodu.

Dlaczego właśnie Węgrzy? Cóż, aby to wyjaśnić, trzeba cofnąć się do końca lat 40. XX w., kiedy to prymas József Mindszenty, zwany „węgierskim Wyszyńskim”, w proroczych słowach wezwał swoich rodaków do odmawiania Różańca. Mindszenty zapowiedział, że jeśli co najmniej 10 proc. Węgrów będzie się codziennie modliło na Różańcu w intencji Ojczyzny, wówczas nie będzie się trzeba martwić o przyszłość kraju.

Aby to pragnienie się urzeczywistniło, musiało jednak minąć przeszło 60 lat. W międzyczasie upadł komunizm, a Węgrzy po chwilowej niepodległościowej euforii oddali władzę na powrót w ręce komunistów. Zaczęły się czarne lata, znaczone degrengoladą gospodarczą, polityczną i moralną. I właśnie wtedy, w 2006 r., prymas Węgier przypomniał słowa kard. Mindszentego, wzywając do narodowej modlitwy różańcowej.

Z początku szło opornie, dopiero z czasem ruch zaczął rosnąć w siłę. Kiedy przekroczył milion deklaracji, wierni zdwoili wysiłki modlitewne. Udało się. Po czterech latach do Krucjaty Różańcowej w intencji Ojczyzny przystąpiły dwa miliony Węgrów, czyli owe wymarzone 10 proc. obywateli. Na efekty tak ogromnego zrywu modlitewnego nie trzeba było długo czekać — rządzący Węgrami niepodzielnie przez dwie kadencje socjaliści przegrali z kretesem wybory parlamentarne. Zwyciężyła chadecka partia Fidesz byłego premiera Viktora Orbána, która zdobyła absolutną większość w parlamencie, pozwalającą nawet na zmianę węgierskiej konstytucji. To ewenement na skalę europejską. Dziś preambuła tamtejszej ustawy zasadniczej zaczyna się od słów modlitwy: „Boże, pobłogosław Węgrów!”, a cała konstytucja uznaje rolę chrześcijaństwa za „kluczową dla podtrzymania narodu” oraz chroni prawnie rodzinę, małżeństwo i życie ludzkie od momentu poczęcia. „Kiedy Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko inne jest na właściwym miejscu. Węgrzy tak właśnie wybrali” — podkreślają inicjatorzy polskiej Krucjaty Różańcowej.

Teraz my!

Skoro jednak udało się na Węgrzech, dlaczego nie może powieść się także i w Polsce — kraju, który od stuleci zawierza swoje losy jasnogórskiej Królowej Polski?! Nie na darmo
św. Józef Biczewski, arcybiskup lwowski obrządku łacińskiego, pisał, że „niemal już w zaraniu naszego narodowego życia płynęła z ust i serc naszych ojców do tronu Niepokalanej pieśń: Bogarodzico Dziewico, Bogiem wsławiona Maryjo. Piersi narodu Pan Bóg okrył szkaplerzem Maryi, a do ręki podał Różaniec święty!”.

A przecież i my mieliśmy naszych wielkich wizjonerów religijnych. Dość powiedzieć, że w tym samym czasie, kiedy kard. Mindszenty wzywał Węgrów do modlitwy różańcowej, prymas Polski, kard. August Hlond pisał, że „jedyną bronią, której Polska używając, odniesie zwycięstwo — jest Różaniec. On tylko uratuje Polskę od tych strasznych chwil, jakimi może narody będą karane za swą niewierność względem Boga”.

My, Polacy, mamy także konkretne zobowiązania płynące z naszej historii: począwszy od ślubów lwowskich króla Jana Kazimierza z 1656 r., który oddał cały kraj pod opiekę Matki Bożej Królowej Korony Polski, poprzez akt poświęcenia Narodu Polskiego Niepokalanemu Sercu Maryi, dokonany przez polskich biskupów we wrześniu 1946 r., aż po Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego z 1956 r. Już wtedy prymas Wyszyński wołał przed jasnogórskim Cudownym Obrazem: „Stajemy przed Tobą pełni skruchy, w poczuciu winy, że dotąd nie wykonaliśmy ślubów i przyrzeczeń Ojców Naszych”. I to wezwanie pozostaje nadal niezwykle aktualne. Wezwanie, które możemy podjąć tu i teraz właśnie za sprawą Krucjaty Różańcowej za Ojczyznę.

Inicjatorzy modlitwy apelują o codzienne odmawianie przynajmniej jednej dziesiątki Różańca w intencji „Polski wiernej Bogu, krzyżowi i Ewangelii oraz o wypełnienie Ślubów Jasnogórskich Narodu”. Akcja zainaugurowana 15 czerwca br. podczas spotkania grupy wiernych w Niepokalanowie zyskała już także poparcie polskiego Episkopatu „Na gorącą i pełną nadziei prośbę osób świeckich, które jako pierwsze podjęły tę modlitwę, a spotkały się z zainteresowaniem i zaangażowaniem wzrastającej liczby kolejnych osób, także księża biskupi diecezjalni w czasie swojej Konferencji na Jasnej Górze w dniu 25 sierpnia odnieśli się do tej inicjatywy, przekazując duchową opiekę nad tym Dziełem w ręce Jasnogórskiej Rodziny Różańcowej” — poinformowali w oficjalnym komunikacie oo. paulini z Jasnej Góry, sprawujący obecnie duchową pieczę nad Krucjatą.

Dziesięć zdrowasiek za Naród

Do tej pory deklarację przystąpienia do Krucjaty Modlitewnej za Ojczyznę podpisało kilkadziesiąt tysięcy osób, wśród nich m.in. prymas senior kard. Józef Glemp, kard. Henryk Gulbinowicz, bp Stanisław Stefanek, abp Andrzej Dzięga — ordynariusz szczecińsko-kamieński, bp Ignacy Dec — ordynariusz świdnicki, bp Kazimierz Górny — ordynariusz diecezji rzeszowskiej, bp Grzegorz Kaszak — ordynariusz diecezji sosnowieckiej, bp Wacław Depo — ordynariusz diecezji zamojsko-lubaczowskiej, a także znany bard i historyk sztuki prof. Jacek Kowalski, poseł Jacek Sasin — b. minister w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz Grzegorz Bierecki, twórca SKOK.

Aby przystąpić do krucjaty — indywidualnie lub grupowo — należy przede wszystkim wypełnić specjalną deklarację codziennej modlitwy różańcowej w intencji Ojczyzny.

Inicjatorzy Krucjaty zachęcają także, aby oprócz modlitwy różańcowej, podejmować wyrzeczenia i posty oraz zamawiać Msze św. w intencji Ojczyzny. Wszystko po to, aby doprowadzić wreszcie do „przeorania moralnego narodu i jego nawrócenia”. I o to chodzi tak naprawdę w Krucjacie Modlitewnej za Ojczyznę, a nie o wyborcze zwycięstwo partii konserwatywnej — co usiłują sugerować mainstreamowe media na czele z „Gazetą Wyborczą”. Zasadniczym celem pozostaje — jak to ujął abp Andrzej Dzięga — „umocnienie ducha narodowego i poddanie się Polski prawu” Bożemu. Prawu, które „nie jest sprzeczne z żadnym godziwym prawem stanowionym przez ludzi”, ale dopełnia je i nadaje „mu jeszcze głębszy sens”.

 

 

Jak przystąpić do Krucjaty Modlitewnej za Ojczyznę:
Możemy to zrobić przez internet na stronie www.krucjatarozancowazaojczyzne.pl bądź też zgłaszając swój udział listownie pod adresem:
Klasztor Ojców Paulinów,
Jasna Góra, ul. Kordeckiego 2, 42—225 Częstochowa,
z dopiskiem:
Krucjata Różańcowa
lub pod adresem:
Krucjata Różańcowa
za Ojczyznę, Sekretariat,
skr. poczt. nr 6,
96—515 Teresin

„Zwierciadło Sprawiedliwości! Wsłuchując się w odwieczne tęsknoty Narodu, przyrzekamy Ci kroczyć za Słońcem Sprawiedliwości, Chrystusem, Bogiem naszym.

Przyrzekamy usilnie pracować nad tym, aby w Ojczyźnie naszej wszystkie dzieci Narodu żyły w miłości i sprawiedliwości, w zgodzie i pokoju, aby wśród nas nie było nienawiści, przemocy i wyzysku.

Przyrzekamy dzielić się między sobą ochotnie plonami ziemi i owocami pracy, aby pod wspólnym dachem domostwa naszego nie bylo głodnych, bezdomnych i płaczących”.

Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama