Książka - zbiór wywiadów ks. Roberta Nęcka z wybitnymi osobami świata nauki, polityki, kultury i gospodarki. Wywiad z o. Leonem Knabitem
„Bóg się rodzi”. Ojcze, czy dzisiejszy człowiek rzeczywiście wie, dlaczego świętujemy narodziny Jezusa?
Z pewnością ludzie wierzący wiedzą, dlaczego tak bardzo uroczyście świętujemy narodziny Jezusa. W zwyczajach bożonarodzeniowych widzą coś o wiele głębszego. Katolicy uczestniczą w Pasterce, aby poprzez modlitwę spotkać się z Bogiem wcielonym. Świadomość rodzącego się Boga powoduje u wielu z nich pogłębienie życia wewnętrznego i zmianę na lepsze.
Bóg kocha nas bezinteresownie. A my? Gdy jest dobrze zapominamy o Nim, a kiedy jest źle — no właśnie......
W pewnym sensie jest to zupełnie normalne. To Bóg daje czas spokojny i bezpieczny. Kiedy idę normalną drogą, nie potrzebuję trzymać się barierki. Jeżeli droga skręca ku przepaści i z jednej strony pojawia się wysoka ściana oraz wąska ścieżka, a z drugiej już tylko przepaść, to wtedy mocno trzymam się barierki, aby nie spaść w przepaść. Ci, którym się dobrze dzieje, także potrafią i umieją podziękować. Wystarczy popatrzeć, ile jest zamawianych dziękczynnych Mszy świętych. O wiele gorzej jest wówczas, gdy w trudach i kłopotach «odstawia się» Boga na bocznicę. Wtedy jest to dramat. A popatrzmy na mieszkańców Nowego Jorku. Po katastrofie i ataku terrorystycznym z dnia 11 września 2001 roku zapełniły się kościoły. Nawet u nas, w Krakowie, ludzie częściej się modlili i spowiadali. Ożywienie religijności w chwilach trudnych to nie tylko oznaka ludzkiej interesowności. Może też jest w tym także jakaś Boża metoda, by poprzez jakąś trudną sytuację pociągnąć ku sobie obojętnych ludzi.
Jeśli rodzice nie dają przykładu dziecku, to czy ich słowa przyniosą zamierzony skutek w wychowaniu?
Jeśli nauczanie nie jest poparte przykładem, to wkrada się w nie wielkie kłamstwo, może nie do końca uświadomione. Nawoływanie do nawiązania relacji z Panem Bogiem jest o tyle skuteczne i owocne, o ile jest poparte świadectwem. Stąd apel do wszystkich rodziców, aby pamiętali, co powiedział papież Paweł VI: „Za dużo mamy nauczycieli, a za mało świadków”. Nauczyciele powinni być świadkami. Często rodzice wychowanie swoich dzieci chcieliby przekazać Kościołowi czy instytucjom edukacyjnym. Sami zwalniają się nierzadko z tego obowiązku. Nie jest to postawa godna chrześcijańskich rodziców. Trzeba mieć odwagę zaangażować się w głoszenie prawdy o Bogu i o człowieku. Niekiedy nawet małżeństwa niesakramentalne potrafią otwarcie porozmawiać z dorastającymi dziećmi o swoich problemach. Mówią: „Staramy się tak postępować, by Bóg wskazał nam wyjście w naszej trudnej sytuacji”. Postępowanie rodziców zgodnie z zasadami moralnymi jest o wiele bardziej skuteczne, niż ich słowa. Dzieci są bardzo wrażliwe na to, jak układają się stosunki między rodzicami a Bogiem oraz relacje wzajemne między ojcem a matką. „Żeby oni wiedzieli, ile mnie to obchodzi” — pisała jedna dziewczyna. Bo oni żyli, jak chcieli, choć jej zapewniali pewien komfort psychiczny i byt materialny, i kazali być dobrą. To do rodziców apel — żebyście wiedzieli, ile dzieci obchodzi to, jakimi jesteście, a nie tylko to, co im nakazujecie i co im kupujecie.
Wywalczyliśmy wolność i wciąż nie wiemy, jak ją nią żyć. Jak zatem z niej korzystać?
Jeśli ktoś tak powtarza, mówię mu: zacznij od siebie! Zacznij zagospodarowywać swoją wolność. Czujemy, że mimo różnych ograniczeń, zawsze mamy pewną przestrzeń wolności. Wyobraźmy sobie człowieka siedzącego w więzieniu w 10-osobowej celi. Nie może się swobodnie poruszać. Może jednak szerzyć dobro. Spotkałem się z człowiekiem, który namówił «klawisza» — tak mówi się w żargonie o strażniku więziennym — aby nie karał więźnia, od którego on doznał krzywdy. Wówczas padło tylko pytanie: „Czy doznałeś kiedyś radości przebaczenia? Spróbuj!” — I przebaczył. Jezus mówi: „Pójdź za Mną”, a zatem potrzeba, aby każdy wszedł w przestrzeń wolności i wykorzystał wolność jak najlepiej.
Czy dzisiaj człowiek boi się miłości Boga?
Byliśmy wychowywani raczej w duchu bojaźni wobec Jezusa Pantokratora, Jezusa Panującego i Sprawiedliwego. Z problemem lęku przed Bogiem-Miłością spotkałem się niedawno. Ostatnio rozmawiałem telefonicznie z kapłanem po 70-siątce. Powiedział mi, że zastanawiając się nad swoim życiem, poczuł obawę przed Bogiem, który jest Miłością. To mnie zastanowiło, dlaczego? Rzeczywiście, może ludzie dzisiaj boją się miłości. Jak stanąć przed tak wspaniałym Bogiem, mając świadomość, że się nie dorasta do Jego Miłości?
Dlaczego mimo iż człowiek ma odwieczne pragnienie miłości, zdradza ukochaną osobę, rozwodzi się?
Każdy z nas doświadcza tego, że ludzka natura bardziej skłonna jest do złego niż do dobrego. Jest to skutek grzechu pierworodnego. Św. Paweł mówił: „Łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać — nie” (Rz 7,18). Jak z tą za krótką kołdrą: przykryje się ramiona i szyję, to w nogi zimno, przykryje się nogi, to od góry się marznie. Roztropność duchowa pozwoli zauważyć, że Bóg daje łaskę. Dzięki Jego miłosierdziu pokona się trudności. Dlatego gdy zaprasza się nowożeńców do ołtarza, mówimy: jeśli wasza miłość posiada braki, Chrystus jest Tym, który te braki uzupełnia. Mówiąc w języku fotografików: jesteście dla siebie wyzwalaczem, a utrwalaczem jest Chrystus. Film wywołany jest piękny, ale nieutrwalony szybko zaniknie. Chrystus jest Tym, który utrwala miłość małżeńską i każdą inną.
KNABIT LEON — ur. 1929 r. w Bielsku Podlaskim. Kapłan Zakonu OO. Benedyktynów, podprzeor w opactwie w Tyńcu, redaktor czasopisma „Cenobium”, członek Rady Duszpasterskiej Archidiecezji Krakowskiej, prowadzący talk-show w Programie I TVP pt. „Ojciec Leon zaprasza”, w programie „Credo” przedstawia postacie świętych, autor książek: „Schody do nieba. Z ojcem Leonem Knabitem OSB rozmawiają Wojciech Bonowicz i Artur Sporniak”, „Od wujka Karola do Jana Pawła II”, „Sakramenty — i co z tego?', „Najważniejszy dzień mojego życia”, „Nie samą pracą żyje człowiek”.
Książka ukaże się w sprzedaży 20 lutego 2006 r.
opr. mg/mg