Długo i fundamentalnie o tajemnicy Kościoła. Dla wątpiących, poszukujących i atakujących...

Co sprawia, że Kościół jest jeden, święty, powszechny i apostolski? Tajemnicę Kościoła dogłębnie i fundamentalnie wyjaśnił żyjący na przełomie XIX i XX wieku dominikanin. O. Humbert Clerissac znany jest z tego, że przyczynił do nawrócenia na wiarę katolicką Jacquesa Maritain, znanego francuskiego tomistę i jego żonę. W czasach walki z Kościołem przypominamy fragment jego dzieła „Tajemnica Kościoła”.

Cała tajemnica Kościoła spoczywa w zgodności znaczeń i wzajemnej zastępowalności tych dwóch terminów: Chrystus i Kościół. Ta zasada wyjaśnia wszystkie twierdzenia teologiczne dotyczące Kościoła. Na przykład zdanie: „Poza Kościołem nie ma zbawienia” w rzeczywistości nie oznacza niczego innego niż zdanie: „Poza Chrystusem nie ma zbawienia”.

Przymioty Kościoła

Zasada ta wyjaśnia także cztery wielkie przymioty prawdziwego Kościoła, choć może raczej należałoby powiedzieć – jest ich fundamentem albo domaga się ich. Skąd jedność, jeśli nie stąd, że Prawda jest w Kościele, a Kościół w Prawdzie? Skąd świętość, jeśli nie stąd, że Łaska jest w Kościele, a Kościół w Łasce? Skąd powszechność, jeśli nie stąd, że powszechne Odkupienie dokonuje się przez Kościół, a Kościół tworzy się dzięki powszechnemu Odkupieniu? Skąd apostolskość, jeśli nie stąd, że Chrystus jest w Apostołach, a Apostołowie w Chrystusie?

Ta pierwsza zasada: „Chrystus w Kościele i Kościół w Chrystusie” wywodzi się już z samego faktu Wcielenia. Gdy bowiem Syn Boży przyjmuje naturę ludzką, rozpoczyna od tego, że źródło jej osobowej jedności zastępuje swoją własną Osobą Boską, wprowadza naturę ludzką w jedność Osoby Boskiej. Tylko sam Bóg może przeniknąć aż do tej głębi naszej natury i dokonać tak fundamentalnej zmiany. Dlaczego to robi, jeśli nie po to, aby poświadczyć swoje zaślubiny z ludzkością? Czy może istnieć głębsze zjednoczenie?

Czyż zatem to przyjęcie przez Słowo natury ludzkiej nie wskazuje na to, że Boski plan Odkupienia przewiduje nie tylko zbawienie poszczególnych ludzi, ale dotyczy także całej ludzkości odnowionej i zjednoczonej w Chrystusie, to znaczy, inaczej mówiąc – w Kościele? „Czymże jest Kościół?” – pyta Bossuet. I odpowiada: „Jest to zgromadzenie Dzieci Bożych, armia Boga żywego, Jego królestwo, Jego święte miasto, Jego świątynia, Jego tron, Jego sanktuarium, Jego przybytek. Powiedzmy to samo, wskazując na samą istotę rzeczy: Kościół to Jezus Chrystus, lecz Jezus Chrystus przekazany ludziom, przez nich przyjęty i w nich zwielokrotniony”.

Należy zauważyć, że z czterech przymiotów Kościoła na plan pierwszy wysuwa się jego powszechność. Ona to obejmuje pozostałe i poświadcza ich autentyczność ze szczególną mocą. Z powszechności bezpośrednio wynika jedność, powszechność jest bowiem jednością objawiającą się w czasie i przestrzeni. Jedność z kolei domaga się apostolskiej hierarchii i apostolskiej Tradycji. Jedność wprowadza także temat świętości, która nie jest niczym innym niż pełną zgodnością moralności z wiarą i z nauką wiary.

Tak więc powszechność to jedność poszerzona, uporządkowana i chwalebnie jaśniejąca. Powszechność, dołączając do jedności element płodności i chwały, staje się dla Kościoła najbardziej wymownym znakiem jego Boskiego ustanowienia i tożsamości z Chrystusem. Należy dodać, że nasz Bóg wcielił się, aby dokonać dzieła równie ogromnego jak cały stworzony świat i równie dobrze uporządkowanego. „Oto ja stwarzam niebiosa nowe i ziemię nową” (Iz 65,17). Ten nowy porządek będzie więc równie ogromny jak niebiosa i doskonalszy od ich porządku, równie rozległy jak granice ziemi, a jednocześnie bardziej skuteczny i dobroczynny niż porządek wszystkich ziemskich królestw.

Chrystus i Kościół

Czy tytuły, którymi prorok Izajasz pozdrawiał Naszego Pana (zob. Iz 9,5), mogłyby być usprawiedliwione, gdyby ktoś próbował odłączyć Naszego Pana od Kościoła, a Kościół od Naszego Pana?

„Przedziwny doradca” – w tym tytule nie chodzi tylko o to, że Chrystus powinien być wyrocznią dla świata przez swój Kościół, chodzi przede wszystkim o to, że On ukazuje ponadludzką Mądrość swoich rad najpierw w tym, że dokonuje dzieła zgodnie z dobrze przemyślanym planem i opiera go na solidnych podstawach. Inaczej nie byłby nawet „roztropnym budowniczym”, za którego uważał się św. Paweł (1 Kor 3,10). Jego rada będzie przedziwna tylko wtedy, gdy obejmie Niebo i Ziemię i wprowadzi jedność rzeczy widzialnych i niewidzialnych: „jako w niebie, tak i na ziemi” (Mt 6,10). Boży zamysł nie powinien być ani czysto ziemski, ani wyłącznie duchowy; powinien być uporządkowanym połączeniem tego, co Boskie, z tym, co ludzkie, tak jak to dokonuje się w samym Chrystusie.
„Bóg mocny” – tu ukazany jest Kościół wojujący, wyposażony w moc samego Boga. „Nie przyniosłem pokoju, ale miecz” (Mt 10,34). Nasz Pan nie mógłby skutecznie walczyć, nie okazywałby się tak zwycięski, jeśli żyłby tylko w ukryciu w głębi dusz. To On jest niezwyciężony w swoim Kościele: „Bramy piekielne nie zwyciężą go” (Mt 16,18).

„Ojciec przyszłego wieku” – aby był Ojcem, potrzebna Mu jest oblubienica dla zrodzenia nowego Izraela, oblubienica zawsze młoda i nieśmiertelna, która rodzi dla wieczności.

„Książę Pokoju” – pokój Chrystusa jest darem królewskim i powszechnym, jest nieporównanie lepszy od pokoju Cezara Augusta. Pokój Chrystusa jest dziełem Jego królewskiej władzy, albowiem tylko Jego królewska władza wprowadza ład tak w świecie, jak i w duszach. Gdzież jednak byłoby królestwo Chrystusa, gdyby nie było widzialnego i hierarchicznego Kościoła?

Tak więc od samego początku widzimy, jak Nasz Pan, nie kierując się rozgorączkowaną ludzką ambicją, lecz jako Ten, kto ma pełną władzę, z bezdyskusyjną pewnością wskazuje powszechne cele swojego dzieła. „Wy jesteście solą ziemi. (...) Wy jesteście światłością świata” (Mt 5,13-14). A żeby ukazać, że nie chodzi Mu tylko o zachętę do dobrych dzieł indywidualnych i ich budujący efekt („aby widzieli dobre czyny wasze i chwalili Ojca waszego, który jest w niebiesiech” [w. 16]), zaraz posługuje się obrazami miasta zbudowanego na górze i świecy oświecającej dom, które zapowiadają Kościół. W kolejnych słowach wypowiada się jako suwerenny prawodawca wszystkich wieków: „Nie mniemajcie, żem przyszedł rozwiązywać Zakon i Proroków: nie przyszedłem rozwiązywać, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki nie przeminą niebo i ziemia, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Zakonie, aż się wszystko wypełni” (w. 17-18). Trzeba podkreślić, że ten podwójny obraz: niebiański – światło, i ziemski – sól, ogłasza coś, co zarazem jest wzniosłe i daje błogosławione skutki – naukę piękną jak światło, która będzie zachowywana i nie ulegnie zniszczeniu jak sól; świętość, która nie będzie budowana na osobistych odczuciach, lecz będzie skąpana w świetle nauki wiary; wreszcie sól apostolską, która nie zwietrzeje i nie będzie podeptana przez ludzi. Wszystko to urzeczywistni się w Kościele.

Uwalniając swój Kościół z wąskich ram narodowego życia żydowskiego, Nasz Pan postępuje z największą ostrożnością. Mówi najpierw, że został posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela (zob. Mt 15,24). Chociaż zamierza wysłać swoich apostołów do wszystkich ludów, na początku zatrzymuje ich przed granicami pogaństwa (zob. Mt 10,5-6). Gdy patrzy na Jerozolimę, sam płacze i mówi „Ilekroć chciałem zgromadzić synów twoich…” (Mt 23,37). Słowa te świadczą, że zapłacze On także nad utratą pierwszeństwa przez Izrael; pierwszeństwa, które wierny Izrael może zachować właśnie w Kościele powszechnym. Skąd ta ostrożność? Nie tylko po to, aby pokazać, że Bóg pozostaje wierny swojej wielkiej obietnicy mesjańskiej. Jeśli bowiem Nasz Pan zdecydowanie odrzuciłby Izraela, moglibyśmy sądzić, że całkowicie odrzuca rządy Boga nad swoim ludem i godzi się na to, że Jego Kościół rozproszy się w pył indywidualizmu religijnego. Nasz Pan nie chciał ani religii indywidualnej, ani kościoła narodowego (w mojżeszowym lub schizmatyckim znaczeniu tego słowa), chciał natomiast, aby Jego Kościół niezmiennie był Jego królestwem. Historyk Józef Flawiusz uważał, że wymyślił wielkie pojęcie teokracji (które dziś budzi w nas lęk, gdyż łączymy je z naszymi pomieszanymi ideami). Nasz Pan wprawdzie nie posługiwał się nim, ale znalazł jeszcze lepsze słowa, mówiąc o Królestwie Bożym, o swoim Królestwie i swoim Kościele.

Zaiste, godna podziwu jest jasność, z jaką przedstawiona została idea Kościoła w niektórych wypowiedziach Naszego Pana, na przykład w trzech wielkich tekstach dotyczących prymatu Piotra. Jednak, jeśli mogę tak powiedzieć, jeszcze ciekawsze i bardziej zachwycające jest wczucie się w ukryte, choć bardzo gorące, poruszenia Boskiego Serca dotyczące tej samej idei Kościoła, które ujawniają się w innych wypowiedziach Pana albo w niektórych Jego zachowaniach.

Owczarnia, winnica, królestwo

W wielu fragmentach Ewangelii Kościół jest nam ukazywany jako budowla, owczarnia, winnica, uczta weselna, szkoła, miasto, królestwo, czy żywy organizm. Przyjrzyjmy się teraz tylko opisowi wydarzeń towarzyszących uroczystości Poświęcenia Świątyni w Jerozolimie, który pozostawił św. Jan. Znajdziemy w tym opisie najpiękniejsze i najmocniej przemawiające obrazy, ukazane zarówno w słowach, jak i gestach Naszego Pana. „Była zima. I przechadzał się Jezus w świątyni, w krużganku Salomona” (J 10,22-23). Na to zdanie możemy nie zwrócić uwagi, zdaje się bowiem włączać Pana do banalnego tłumu ludzi przechadzających się w wolnym czasie. Tymczasem w rzeczywistości ukazuje Go ono jako Mistrza Mądrości i Głowę szkoły. To On jest prawdziwym Perypatetykiem, lecz Jego szkołą i uniwersytetem jest Świątynia, a nie jakiś ograniczony obszar przeznaczony dla małej grupki uczniów. Architektura Portyku Salomona cudownie symbolizuje nie tylko porządek, precyzję i harmonijną wielkość budowli doktrynalnej, którą wiara Jego Kościoła wzniesie w świecie, lecz także obfitość powietrza i światła, które w tej budowli krążą, a także powszechność i żywotność tej syntezy teologicznej. Czyż nie wydaje się prawdopodobne, że Ewangelista zwrócił uwagę na ten drobny szczegół, bo żywo odczuwał, że kontrastuje on z greckimi szkołami filozoficznymi, które miał przed oczami? Dla mnie jest to jakby ilustracja albo inny sposób wyrażenia znanych słów Pana: „Idąc tedy nauczajcie wszystkie narody” (Mt 28,19).

Zaraz jednak obstąpili Go Żydzi i natrętnie pytali Go, czy jest Mesjaszem. Odpowiedział im: „Nie wierzycie, bo nie jesteście z owiec moich. Owce moje słuchają głosu mego, a ja je znam i one idą za mną” (J 10,26-27). Szkoła i Portyk otwierają się nagle na obraz owczarni. Jakże to połączenie obrazów dobrze wyobraża Kościół, rodzinny dom Jedynej Miłości i szkołę Jedynej Prawdy! Pan ma tu na myśli owce rozumne i przywiązane do Niego, a nie owce opisane przez Dantego. „Owce moje słuchają głosu mego, a ja je znam i one idą za mną. I daję im życie wieczne, a nie zginą na wieki ani ich nikt nie wyrwie z ręki mojej. To, co mi dał Ojciec mój, większe jest niż wszystko i nikt nie może wydrzeć z rąk Ojca mego” (J 10, 27-29).

Uczestnictwo w chwale i Krzyżu

Oto żywa i niezniszczalna jedność Ciała Mistycznego Chrystusa. Oto kapitalne znaczenie Kościoła: „większe jest niż wszystko”.

Kościół jest zjednoczony z Synem tą samą więzią, która jednoczy Syna z Ojcem, on jest w rękach Ojca, tak samo jak w rękach Syna, swojego Oblubieńca. Oto tajemnica Chrystusa w Kościele i Kościoła w Chrystusie.

Im bardziej Nasz Pan zbliża się do swojej Ofiary na Krzyżu, z tym większa siłą i miłością nalega, abyśmy zrozumieli tajemnicę Kościoła. Słowa i modlitwy wypowiedziane podczas Ostatniej Wieczerzy i po niej, w których należy widzieć archetyp liturgii, są testamentem zostawionym przez Pana Jego Kościołowi.

Tak właśnie obejmując swój Kościół, Kościół powszechny wszystkich czasów, Pan Jezus zapewnił mu te cudowne uczestnictwo w Boskiej jedności i w swojej własnej Boskiej chwale: „Chwałę, którą mi dałeś, przekazałem im, aby byli jedno, jako i my jedno jesteśmy”, uczestnictwo w swojej świętości, w swojej misji, nieograniczony dostęp do bogactwa swoich zasług i udział we wszechmocy swojej modlitwy, uczestnictwo w swoim pokoju i szczęściu, jak również w swojej widzialnej i doczesnej władzy „nad każdym człowiekiem”, a wszystko to ze względu na najwyższy cel życia wiecznego. Wreszcie, aby niczego mu nie brakowało, Pan dał swojemu Kościołowi również udział w nienawiści świata do Niego i w swoim Krzyżu: „dlatego znienawidził was świat”.

Takie są klejnoty Oblubienicy Pana. Taka jest zawarta w godzinie Ostatniej Wieczerzy i przypieczętowana Eucharystią umowa przedślubna, która określa królewski posag Kościoła. Jest ona przygotowaniem do krwawych zaślubin, które dokonały się na Krzyżu, i ognistych zaślubin z dnia Pięćdziesiątnicy.

Źródło: Christianitas.org

 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama