Poszanowanie dnia świętego zwraca się w dwójnasób
Przypomnijmy sobie, jak to było na początku. Wszystkie niedziele były wolne, ale pracowało się okrągły tydzień, od poniedziałku do soboty włącznie. Od czasu do czasu na niedzielę wyznaczano jakiś czyn partyjny, albo proponowano jakąś lepiej płatną pracę, przeciwko czemu protestował Kościół: „Zostawcie ludziom wolną niedzielę!” Z biegiem czasu zaczęto się dopominać o wolną sobotę, jak to już od dawna praktykowano w wielu krajach Zachodu. Myśl była taka: sobotę przeznaczyć na porządki i zakupy, a niedzielę mieć prawdziwie wolną. W wyniku przemian coś się udało, potem przed Świętami wprowadzono niedziele handlowe a potem, nie wiadomo kiedy, wszystkie niedziele stały się handlowe, choć wiele instytucji i urzędów miało i ma przez cały czas wolne i soboty i niedziele. W ten sposób handel na boku dobrej zmiany. Dlaczego? Dla pieniędzy! Bo ile to jeszcze można zarobić tego świątecznego dnia! Św. Jan Vianney mówił: „Znam dwa sposoby na popadnięcie w nędzę: kradzież i łamanie dnia świętego”.
Komunistyczny system na tym się między innymi potknął. Kradzieże były tak powszechne, że Prymas Wyszyński wołał: „Polsce jest potrzebna reforma gospodarcza — żeby WSZYSCY przestali kraść!”. Wprowadzano wiele państwowych i lokalnych świąt, by umniejszyć religijny charakter uroczystości kościelnych. Może więc uda się nam doprowadzić do normalności życie społeczne, jeśli zaczniemy w pełni szanować dzień święty i... z tą kradzież nie jest tak łatwo. Ale przecież da się społeczeństwo wychować, zwłaszcza, gdy poprawią się warunki bytowe...
Leon Knabit OSB, Przestań narzekać, zacznij żyć. Część 3 Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC
opr. mg/mg