Cotygodniowy felieton z "Gościa Niedzielnego" (13/2001)
Wjeżdżałem do Polski od strony Cieszyna. Jaka jest Polska, jak się wita z przybyszami, którzy przemierzyli parę obcych krajów? Czy jest biednie?
We Włoszech prawie nie ma wielkich tablic reklamowych, w Austrii i Czechach bardzo mało, Polskę zasłaniają reklamy. Ogromne, oprawione w potężne konstrukcje ze stali, oświetlone. Czy może być biedny kraj, w którym takim kosztem opłaca się reklamować auta, piwo, kredyty bankowe?
Nawet najgęściej ustawione billboardy nie zasłonią innych elementów Polski przydrożnej — krzyżyków w miejscach śmiertelnych wypadków, prostytutek wypędzonych na haniebny zarobek mimo zimna. Wszędzie widać śmieci — w rowach, w korytach strumieni, na poboczach torowisk, w lasach, na pustych parcelach, na wygonach za opłotkami. Towarzysze podróży dorzucają swoje: Spójrz, ile stacji benzynowych w budowie, spójrz, ile rośnie nowych zajazdów! Gdzie był barakowóz z golonką i grochówką — już jest motel, gdzie była smażalnia — już stylizowany na dworek czy hacjendę pensjonat z restauracją. A na obrzeżach większych miast mamucie magazyny ozdobione nazwami firm, kolosalne supermarkety.
Są stacje benzynowe, są hotele, magazyny — ale ja widzę sterty, smugi, rozsypiska śmieci tuż za płotem z kutych sztachet, tuż za parkingiem wyłożonym kostką, obok architektury XXI wieku, wszędzie. Odechciewa mi się na dobre wyglądać przez okno, wtykam w uszy słuchawki turystycznego radia. Już słychać Polskę. Konserwatyści Rokity opuszczają AWS, odchodzą do Platformy. Komentarze entuzjastyczne, komentarze alarmujące, komentarze szydercze i zgryźliwe — wszystkie odnoszą się jednak do układów politycznych, do nazwisk i stanowisk w ciągle nowych konstelacjach, nikt nie próbuje nawet analizować tego, co dla mnie ważne — czy te zmiany niosą coś istotnego dla losu Polski i mojego obywatelskiego losu, dla jego materialnego i duchowego wymiaru?
Nie może być przecież tak, aby te wszystkie partie, koalicje, sojusze, akcje, platformy były tylko parawanem, za którym rządzi dyktatura zysku coraz mniej licząca się ze sprawiedliwością i prawem, z przyzwoitością i tradycją. Czekam ciągle na nowe pokolenie przywódców, które będzie umiało mówić wprost do ludzi — i to nie tylko to, czego ludzie chcą słuchać. Kto pierwszy powie: kochani, sami zamieniacie sobie życie w koszmar. Nie musicie żyć w brudzie, brodzić w odpadkach, oglądać lasów i rzek udekorowanych wysypiskami. Wisła została uznana przez Światowy Fundusz na Rzecz Przyrody za jedyną i wyjątkową w Europie — i zarazem za wyjątkowo zagrożoną. Zmarnowanie walorów Wisły, to będzie wielki wstyd wobec świata.
Który z polityków przedstawi sensowny pakiet propozycji prawnych, regulujących współodpowiedzialność finansową i karną producentów za odpadki wytworzone podczas produkcji? W Japonii wchodzą już przepisy, w myśl których za wyrzucenie starej lodówki czy telewizora można trafić do więzienia, wrak musi wrócić do producenta, a temu grożą sankcje, jeśli go nie włączy bezpiecznie w produkcję nowych dóbr.
Gapie-podglądacze telewizyjnych Wielkich Braci to ludzie zapadający w samotność, rozproszeni i bierni. Łatwo ich otumanić krzyżówkami coraz inaczej wpisującymi nazwiska polityków w rubryki podziałów. Nadzieją są lokalni działacze, lokalni liderzy kultury, ekologii, opieki nad dziećmi. Tacy, którzy potrafią zrezygnować z transmisji meczu czy odcinka serialu, aby spojrzeć w oczy sąsiadowi przeżywającemu trudności.
Tyle że ostatnio coraz częściej słyszy się pytania: Dlaczego miałbym z czegokolwiek rezygnować? Dlaczego ja?
opr. mg/mg