Co nie jest oczywiste dla ministra skarbu?
Opozycja, zgodnie z przewidywaniami, nie zdołała odwołać ministra skarbu Wiesława Kaczmarka. Odpowiedzią ze strony ministra i premiera były inwektywy i zgryźliwości. Nie była to jednak zwykła próba sił między rządem i opozycją. Stawką w tej grze jest bezpieczeństwo energetyczne Polski.
Komentarz sprzed kilku miesięcy dotyczący podpisania umowy gazowej z Norwegią zatytułowałem "Dobra wiadomość". Była nią szansa na zróżnicowanie dostawców gazu ziemnego dla Polski. Obecnie - jak wiadomo - jego zdecydowana większość pochodzi z Rosji, co daje jego eksporterowi, "Gazpromowi", niebezpiecznie silną pozycję wobec nas.
Teraz napływa cała seria informacji niedobrych. Nowy minister skarbu wciąż "zastanawia się" nad tym, czy Polska powinna realizować umowy z Danią i Norwegią. W publicznych wypowiedziach ministra Kaczmarka padają jednak wyłącznie argumenty przeciw podpisanym przez poprzedni rząd umowom. Wszystko wskazuje na to, że pozostaniemy przy rosyjskim monopolu. Zagrożenia są oczywiste: monopolista z natury rzeczy dominuje nad uzależnionym od siebie nabywcą. Ponadto Rosja nieraz szantażowała sąsiednie państwa wstrzymaniem dostaw ropy i gazu, aby skłonić je do ustępstw politycznych.
Nic z tego nie jest jednak oczywiste dla ministra Kaczmarka, podobnie jak nie było dla tych polityków (różnych zresztą kierunków), którzy zabiegali o podpisanie umowy uzależniającej nas od dostaw rosyjskiego gazu. Kiedy poprzedni rząd zdołał wreszcie rozpocząć odchodzenie od monopolu, spotkał się z ogromnym oporem ze strony lobby Aleksandra Gudzowatego, szefa firmy "Bartimpex", która pośredniczy w dostawach rosyjskiego gazu. We własnym dobrze pojętym interesie zabiega on o to, by przynoszący mu ogromne dochody monopol na dostawy gazu trwał jak najdłużej.
Minister Kaczmarek chętnie skłonił się ku argumentom Gudzowatego. Nie ma z tym oczywiście żadnego związku fakt, że minister zatrudniony był kiedyś w firmie powiązanej z "Bartimpexem"... Również czystym zbiegiem okoliczności wysokie stanowiska powierza on osobom pracującym poprzednio w firmach Gudzowatego.
Trudno patrzeć z optymizmem na tę rozgrywkę, w której interes jednego z najbogatszych ludzi w Polsce wyraźnie zwycięża w starciu z bezpieczeństwem energetycznym naszego kraju. I tylko jako anegdotę można przypomnieć, że zarówno właściciel "Bartimpexu", jak i minister uporczywie uznają za "polski kapitał" pośredniczącą w dostawach gazu spółkę "Gas Trading". Jej prezes i szef rady nadzorczej są Rosjanami; drugi z nich to Rem Wiachiriew, do niedawna prezes "Gazpromu"...
opr. mg/mg