Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (13/2003)
Wojna z Irakiem, a właściwie wojna o Irak toczy się już od tygodnia. Okazało się, jak wiele racji miał Papież, ostrzegając przed konfliktem. Wbrew nadziejom koalicji antyirackiej, walki są ciężkie i do chwili, w której piszę ten komentarz, nie widać objawów masowego poddawania się armii Husajna ani poparcia dla wojsk koalicyjnych.
Wydaje się, że strategia amerykańska obliczona na wywołanie buntu przeciwników Saddama i bezkrwawego zakończenia wojny nie przynosi zamierzonych skutków. Ciągle toczą się ciężkie walki na pograniczu Kuwejtu i Iraku. Cały świat przechodzi przyspieszony kurs geografii, studiując na mapach, gdzie znajduje się Umm Kasr, Basra i dziesiątki innych miejscowości.
Jednocześnie trudno nie patrzeć z uznaniem na taktykę Amerykanów i sojuszników. Mimo bardzo ciężkich nalotów i zażartych walk nie ma prawie ofiar wśród ludności cywilnej. Symboliczne zdjęcie zatkniętej już flagi amerykańskiej w porcie Umm Kasr (bo jest to wojna toczona o Irak dla Irakijczyków) dowodzi, że koalicja konsekwentnie realizuje założoną strategię polityczną. Nie zmienia to jednak faktu, że wojna zapowiada się na znacznie dłuższą i bardziej zażartą, niż można było sądzić na podstawie początkowych zapowiedzi Waszyngtonu.
To nie jest dobra wiadomość. Szczególnie dla Polski. I to nie tylko z tego powodu, że nasi żołnierze biorą udział w walkach. Przede wszystkim dlatego, że zaangażowanie się Polski jako jednego z głównych sojuszników USA było decyzją polityczną. Od tej chwili pozycja międzynarodowa Polski zależy od sprawności generała Tommy Franksa i jego żołnierzy. Jeżeli koalicja z naszym udziałem odniesie błyskotliwe zwycięstwo, to pozycja polityczna Polski wzrośnie. Jeżeli zaczną się kłopoty, to Francja i Niemcy wystawią nam słony rachunek za samodzielność polityczną.
Wojna o Irak zmieni mapę polityczną świata. Najbliższe dwa tygodnie rozstrzygną, jaki będzie kierunek zmian. Jeżeli wojna potoczy się zgodnie z planem to na świecie zapanuje Pax Americana. Przewaga gospodarcza i cywilizacyjna Stanów Zjednoczonych zostanie wzmocniona przez całkowitą dominację militarną i utrzymywanie kontroli nad kluczowym dla Zachodu regionem Zatoki Perskiej. W świecie zdominowanym przez USA Polska jako jeden z najważniejszych sojuszników stanie się kluczowym państwem Europy Środkowej. Jeśli natomiast atak koalicji antyirackiej skończy się porażką (a porażką byłaby również wielomiesięczna wojna), to odżyją w świecie tendencje do tworzenia przeciwwagi dla Ameryki. Niezwykle groźny dla nas sojusz Francji, Niemiec i Rosji okrzepnie, tworząc alternatywny biegun polityki światowej. Oznacza to dla nas najczarniejszy z możliwych scenariuszy. Koniec jednolitego świata Zachodu. Zlaicyzowanego, ale w fundamentach chrześcijańskiego i demokratycznego. Świata, do którego udało nam się wrócić po z górą dwustu latach wykluczenia. I dlatego trzymam kciuki za amerykańskich generałów. Bo ich wygrana będzie również wygraną Polski.
opr. mg/mg