Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (37/2003)
Kolejne rocznice Sierpnia'80 obchodzone są coraz skromniej, przy coraz mniejszym zainteresowaniu ogółu Polaków. Gdyby nie przepychania pod pomnikiem, nie inaczej byłoby i tym razem. Przepychanki te, co istotne, miały charakter zupełnie spontaniczny - Lepper faktycznie został na uroczystość zaproszony przez stoczniową „Solidarność" (i, jak twierdzi on sam, przez księdza Jankowskiego), choć organizatorzy powinni byli przewidzieć, że widok byłego wsiowego PZPR-owca pchającego się pod pomnik z rozwiniętym partyjnym transparentem wyprowadzi uczestników uroczystości z równowagi. Nie przewidzieli być może dlatego, że sami oprócz wieńców i wiązanek kwiatów dla poległych przygotowali na tę uroczystość transparenty dla telewizji. Transparenty owe - przypomnijmy, sporządzone przez lokalną komórkę „Solidarności" działającą w stoczni - zawierały obelgi pod adresem kierownictwa „Solidarności" ogólnopolskiej, na czele z Januszem Śniadkiem. Został on dopisany do długiej listy tych, którzy muszą odejść wraz z Balcerowiczem, albowiem niszczą polską gospodarkę (która, jak wszystkim prawdziwym patriotom wiadomo, odziedziczona została po peerelu w stanie kwitnącym, i to właśnie za ten rozkwit polegli Ci, których upamiętnia gdański pomnik).
Można odnieść wrażenie, że anonimowy starszy pan w stoczniowym kombinezonie i kasku, który przed kamerami odpychał Leppera od pomnika i wyrywał mu wieniec z partyjnym emblematem „Samoobrony", popsuł misternie zakrojone porozumienie pomiędzy miejscowymi strukturami „Solidarności", znanym z wybujałych ambicji księdzem, który przez pewną grupę wyznawców wciąż postrzegany jest jako depozytariusz ideałów Sierpnia, a prącym do władzy populistą. Pod pomnikiem ofiar Grudnia '70 dokonać się miało wstępne namaszczenie Leppera na prawdziwego dziedzica sierpniowej tradycji, w przeciwieństwie do zdrajców z „Solidarności" oficjalnej, ze Śniadkiem na czele.
Wielu wróży gorącą jesień. Setki spółek Skarbu Państwa wydają się być w kondycji niewiele lepszej, niż sławny w ostatnich tygodniach „Wagon" - budżet trzeszczy, służba zdrowia kona, przemysł ciężki z baranim uporem broni się przed próbami reformy - na wszystko to różne środowiska patrzą ze swoimi nadziejami. Lepper szykuje się, by stanąć na czele protestujących i na ich grzbietach dojechać do władzy. Różne radykalne środowiska, które zapędziły się na margines, marzą o powrocie na pierwsze strony gazet. Drobni działacze związkowi szykują się powtórzyć kariery starszych kolegów, a małe związki chciałyby zająć miejsce „Solidarności" i OPZZ. Tylko pomordowani w grudniu'70 nie wydają się nie mieć żadnych pomysłów na zdyskontowanie swojego męczeństwa.
opr. mg/mg