Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (8/2006)
Za nami siedemnasta rocznica rozpoczęcia okrągłostołowych obrad, podczas których doszło... Ano właśnie, do tej pory trwa spór, do czego wówczas doszło, co się wtedy tak naprawdę stało ? Czy, jak utrzymują od lat obrońcy Magdalenki, niewydolność systemu skłoniła komunistów do podzielenia się w sposób pokojowy władzą i odpowiedzialnością z przedstawicielami „solidarnościowej" opozycji? Czy może jednak, jak głoszą ich oponenci, znacząca część aparatu partyjno-esbeckiego „czerwonych" dogadała się z „różową" częścią ówczesnej opozycji, dopuszczając ją do władzy, w zamian za gwarancję bezkarności i uwłaszczenia się w spółkach nomenklaturowych? Symbolika tego owalnego mebla była czytelna: oto komuna zaczęła pertraktować, jak równy z równym, z wyłuskanymi wcześniej przedstawicielami opozycji, niczym legendarny król Artur ze swymi rycerzami. Sami swoi?
Rocznica ta zbiegła się ze skromniejszym jubileuszem - stu dni sprawowania władzy przez ekipę Marcinkiewicza. O ile jednak o obradach Okrągłego Stołu wspominano w mediach bardzo oględnie, o tyle na temat owych stu dni pojawiła się cała masa bardzo krytycznych artykułów. Nie trzeba być entuzjastą PiS-u ani premiera Marcinkiewicza, aby zauważyć jak bardzo tendencyjne, a nawet zjadliwe były to komentarze, aż po granice śmieszności. Bo jak inaczej miałby zareagować normalny człowiek na zarzut, że minęło już sto dni, a my nadal nie mamy ani nowych dróg, ani autostrad? Kiedy więc ministrowie poskreślali osiągnięcia i nie ukrywali zadowolenia, opozycja nie pozostawiła na rządzie suchej nitki. Rokita zaglądał nawet do lodówki, aby sprawdzić, czy przybyło w niej towarów, a Olejniczak użalał się nad liczbą bezrobotnych. Tymczasem lud wie swoje, skoro popularność PIS-u i samego premiera nie słabnie.
Rocznicę rozpoczęcia obrad Okrągłego Stołu poprzedziła zapowiedź uczestników tzw. paktu stabilizacyjnego w sprawie ostatecznego wywrócenia owego rachitycznego mebla. Zaraz posypały się pytania: jakim prawem Kaczyński, który sam przy nim zasiadał, chce go teraz wywracać? A tym bardziej młody Giertych, który... nie brał udziału w obradach? Czyli - i tak źle, i tak niedobrze. A potem pojawiły się spekulacje, czy to miałoby oznaczać odrzucenie wolnych wyborów albo przywrócenie cenzury, której zwiastunem jest zapowiadany... monitoring prasy? Cóż, reakcje są nerwowe, a wypowiadane opinie nie grzeszą przenikliwością.
Choć strony paktu nie budzą entuzjazmu, zastanawiam się, czy u podstaw nerwowości krytyków nie leży zwyczajna zazdrość? Okrągły Stół był bowiem również swoistym paktem stabilizacyjnym. Minęło siedemnaście mgnień wiosny - jak w opowieści o sowieckim agencie Stirlitzu - i mamy kolejny pakt. A ów owalny mebel, jako symbol przemian ustrojowych, na tyle się zużył i tak mocno rozchwiał, że mało kto będzie po nim ronił łzy.
opr. mg/mg