Temat imigrantów i prześladowanych chrześcijan powinni podjąć katecheci

Dzisiaj, widząc, jak imigranci wyrzucają do rowu koce, wyrzucają jedzenie, butelki z wodą, domagają się papierosów, słusznie zastanawiamy się, co to są za ludzie? Czy oni rzeczywiście uciekają z własnego kraju z powodu wojny?

Z ks. Rafałem Cyfką, dyrektorem biura regionalnego w Krakowie organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie, rozmawia Grażyna Starzak.

Temat imigrantów i prześladowanych chrześcijan powinni podjąć katecheci

- Dwie trzecie Polaków nie chce, żeby polski rząd przyjmował imigrantów z krajów arabskich. Czy tylko dlatego, że obawiają się islamizacji Europy i Polski?

- Niestety, w Europie Zachodniej dochodzi do sytuacji, gdzie muzułmanie tworzą swoje dzielnice, gdzie obowiązuje prawo szariatu. Mają tam swoją służbę porządkową, która pilnuje, aby w tych dzielnicach kobiety miały nakryte głowy oraz by nie spożywano alkoholu. Lęk przed imigrantami z krajów arabskich rodzi się także ze świadomości historycznej Polaków. Jesteśmy narodem, którego większa część pamięta, co to znaczy życie w kraju totalitarnym, pamięta, co to znaczy stan wojenny, puste sklepy, bieda, głód. Starsi pamiętają lata po zakończeniu II wojny światowej. Wtedy bardzo trudno było nam żyć, ale nikt się nie skarżył. Cieszyliśmy się ze wszystkiego, co mamy, co dostaliśmy od kogoś. Dlatego dzisiaj, widząc, jak imigranci wyrzucają do rowu koce, które dostali na noc, bo było im zimno, wyrzucają jedzenie, butelki z wodą, domagają się papierosów, słusznie zastanawiamy się, co to są za ludzie? Czy oni rzeczywiście uciekają z własnego kraju z powodu nędzy i wojny?

Myślę, że bardziej niż o islamizację boimy się, że ci ludzie chcą nas po prostu wykorzystać. Z drugiej strony ta nasza niechęć do imigrantów nie wypływa z naszej niechęci do konkretnego człowieka, tylko z tej całej sytuacji, którą obecnie za ich sprawą przeżywamy. Bardzo mądrze powiedział prezes PiS-u, pan Jarosław Kaczyński, w wystąpieniu parlamentarnym podkreślając, że „to jest problem Niemiec”. Myślę, że to trzeba ciągle przypominać. My możemy Niemcom pomóc, ale na naszych warunkach i na naszych zasadach, bo to Niemcy zaprosili tych ludzi do siebie. To Niemcy od 2014 r. emitują w internecie filmik zachęcający ich do przybycia do Europy, do Niemiec. Pokazujący ośrodki dla uchodźców o standardzie czterogwiazdkowego hotelu, gdzie otrzymują wszystko za darmo. Po co było emitować ten spot i to w językach, którymi mówią imigranci. A dzisiaj Niemcy zamykają przed tymi ludźmi granice i jeszcze oczekują, że inni wezmą na siebie ciężar błędnej, żeby nie powiedzieć głupiej polityki imigracyjnej Niemiec. Polacy nie chcą się na to zgodzić.

- Wielu z nas zadaje sobie pytanie, dlaczego ten exodus, na taką skalę, rozpoczął się właśnie teraz?

- M.in. z powodu tych reklam, emitowanych w sieci. Kanclerz Niemiec pani Angela Merkel w sierpniu 2013 r. powiedziała, że zaprasza wszystkich chrześcijan z Bliskiego Wschodu do Niemiec, solidaryzując się z nimi wobec wojny w Syrii i Iraku. Potem to zaproszenie zostało rozszerzone na wszystkich mieszkańców z tamtego regionu. Oni to zaproszenie przyjęli. Stąd ten exodus.

- Zgodzi się Ksiądz ze mną, że jako chrześcijanie nie powinniśmy jednak patrzeć obojętnie na to, co dzieje się na granicach Węgier czy Chorwacji…

- Sam to powiedziałem przed kamerami TVP. To są przecież ludzie, niezależnie od intencji, z jakimi przybywają do Europy. Ktoś ich przecież zaprosił, coś im obiecał. Dlatego są sfrustrowani tą sytuacją. Dlatego dochodzi na granicach czy w Niemczech do aktów przemocy. To jest po prostu wynik czysto ludzkiej frustracji. Z pewnością są wśród nich członkowie Państwa Islamskiego, są ludzie, którzy chcą islamizować Europę, ale są tam też ludzie, którzy sprzedali wszystko, co mieli, żeby zaryzykować przepłynięcie pontonem przez Morze Śródziemne. Przybyli do Europy i potraktowano ich jak bydło. My musimy zachować się po ludzku wobec nich.

Jeśli chodzi o pomoc ze strony Polski, znów powołam się na słowa prezesa Kaczyńskiego. My możemy pomóc tym ludziom poprzez wsparcie finansowe obozu uchodźców na terenie: Niemiec, Austrii, Francji, Belgii, Holandii. W krajach, gdzie ci ludzie chcą być. Bo co z tego, że my ich przyjmiemy u nas, skoro oni i tak uciekną z Polski.

- My, katolicy, mamy jednak pewien dylemat. W związku z apelem papieża Franciszka, który prosił, żeby każda parafia przyjęła chociaż jedną rodzinę uchodźcy.

- Wypowiedź papieża Franciszka była emocjonalna, krótka, bo w czasie modlitwy Anioł Pański trudno podawać szczegóły, jak to ma się dokonywać. Konferencja Episkopatu Polski potwierdziła, że Kościół pomoże państwu polskiemu w rozwiązaniu tego problemu. Wtedy, gdy państwo polskie sprowadzi uchodźców. Wówczas możemy rozmawiać o rozdzieleniu ich po obozach czy ośrodkach Caritasu, ale dopiero wtedy. Państwo polskie musi wziąć odpowiedzialność za tych ludzi. Nie Kościół, nie proboszcz.

Poza tym, trzeba wciąż podkreślać, że musi się zmienić prawo europejskie odnośnie emigrantów. W przeciwnym razie nie poradzimy sobie z tą falą. Polityka UE powinna być ukierunkowana na pomoc udzielaną mieszkańcom krajów arabskich u nich, na miejscu. Kościół katolicki w Polsce tak właśnie robi. Od 2009 r. pomagamy chrześcijanom w Iraku. Od 2011 r. pomagamy chrześcijanom w Syrii. Robimy wszystko, żeby pozostali w swoich krajach. Dla przykładu, obóz dla uchodźców z Mosulu, w miejscowości Erbil, w Iraku, finansowany jest ze składek wiernych w Polsce. Pieniądze na ten cel są zbierane w określonym dniu w całym kraju. Dzięki ofiarności Polaków, którzy wspomagają groszem Caritas, naszą organizację czy też inne katolickie, udzielamy pomocy żywnościowej i medycznej mieszkańcom Damaszku. W ub. roku udało się z tych funduszy zbudować nawet stację dializ. Za pieniądze zebrane wśród Polaków zakupiono kontenery mieszkalne. Dzięki temu dzisiaj 200 rodzin żyje w nowych mieszkaniach, ma nową pracę. To dowód, że można im pomóc, tylko trzeba to robić z głową. Trzeba to robić mądrze. Pomagając tam, na miejscu, nie wyrywając tych ludzi z tamtej kultury, z tamtej rzeczywistości. Zwracam uwagę na jeszcze jeden fakt. Do Europy uciekają przede wszystkim ludzie młodzi. Starsi są pozostawieni sami sobie. Już dziś wielu starszym osobom w Syrii nie ma kto podać przysłowiowej kromki chleba. Żywność roznoszą wolontariusze m.in. naszej organizacji. Jeden z nich – młody diakon – zginął, pełniąc tę służbę. A co będzie w przyszłości?

I jeszcze jedno chciałbym powiedzieć. Każdy chrześcijanin w Polsce, klękając do modlitwy, powinien postawić Chrystusowi pytanie: „Co chcesz nam przez to powiedzieć?”.

- Na koniec zapytam, czy nie uważa Ksiądz, że tematyka, o której mówimy, powinna się stać przedmiotem dyskusji na lekcjach religii?

- Ma pani rację. Myślę, że temat imigrantów, ale również temat prześladowanych chrześcijan powinni podjąć katecheci. Nie jest łatwy, bo żeby dyskutować z uczniami, zwłaszcza uczniami szkół średnich, na temat imigrantów, prześladowań Kościoła, terroryzmu czy islamu, trzeba mieć wiedzę. Trzeba być bardzo dobrze przygotowanym. Katecheci powinni też apelować do młodych ludzi, żeby zaczęli trzeźwo, bez emocji, jakimi karmią nas media, patrzeć na to, co dzieje się dzisiaj w Europie. Ja osobiście na ten kryzys, z którym mamy dzisiaj do czynienia, patrzę z nadzieją, nie z lękiem. Dlatego, że widzę coś, co się w Polsce w ostatnich tygodniach dokonało. To jest przebudzenie społeczne. Ludzie zaczęli myśleć. Otworzyli oczy, obudzili się. Zaczynają stawiać pytania o chrześcijaństwo. Trzeźwo patrzeć na rzeczywistość. Trochę w strachu i lęku, ale to jest szansa odnowy. Ja nie mówię, że w Europie, ale u nas, w kraju. Stąd jest potrzeba, by katecheci, wychowawcy, rodzice rozmawiali z młodym pokoleniem, pokazując odkłamany obraz chrześcijaństwa i relacji chrześcijańsko-islamskich, aby młodzi ludzie w tym, co się dookoła nas dzieje, znaleźli nadzieję co do przyszłości Europy, przyszłości Polski. Żeby uwierzyli, iż ta nadzieja nie jest w ateizmie, nie w islamie, ale w chrześcijaństwie.

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama