Tak na propozycję prezydenta Janukowycza odpowiedział jeden z liderów ukraińskiej opozycji. Wydaje się, że na Ukrainie miarka się już przebrała
Echo Katolickie 5/2014
Tak na propozycję prezydenta Wiktora Janukowicza odpowiedział Arsenij Jaceniuk, jeden z liderów opozycji. Propozycja objęcia przez niego urzędu premiera, a przez Witalija Kliczkę funkcji wicepremiera, należy traktować jako próbę podzielenia opozycji, znaną nam z lat 80.
Trudno się zgodzić z komentatorami, którzy porównują ofertę złożoną przez prezydenta do sytuacji polskiej sprzed ćwierćwiecza. Hasło „Wasz prezydent, nasz premier” oznaczało wówczas tworzenie rządu przez opozycję solidarnościową w oparciu o większość parlamentarną. Natomiast na Ukrainie wejście do rządu dwóch polityków opozycyjnych miało na celu uwiarygodnienie prezydenta Janukowycza. Tym bardziej, że obaj politycy nie posiadaliby realnego wpływu na władzę, a o obsadzie poszczególnych resortów decydowałby i tak prezydent. To na nich jednak spadłaby odpowiedzialność polityczna za pogarszający się stan państwa. Pozwoliłoby to obecnemu prezydentowi poważnie myśleć o reelekcji w następnym roku. A na tym mu chyba najbardziej zależy.
Ze strony prezydenta Janukowycza nie ma woli prowadzenia dialogu ze społeczeństwem. Rozmawia z przedstawicielami opozycji, a w tym czasie siły bezpieczeństwa porywają i torturują ludzi. Obecnie przynajmniej 39 osób związanych z protestami na Majdanie w Kijowie uważanych jest za zaginione. Wśród nich jest Dmytro Bułatow, lider AutoMajdanu. Do najgłośniejszych przypadków należy uprowadzenie Ihora Łucenki i Jurja Werbyckiego ze szpitala. Katowano ich przez kilkanaście godzin, a następnie zostawiono w lesie. Pierwszemu z nich udało się doczołgać do najbliższych zabudowań, dzięki czemu przeżył. Drugiego znaleziono zamarzniętego z workiem na głowie. Liczba zaginięć jest jednak większa, jeżeli uwzględni się inne miasta, gdzie dochodzi do wystąpień antyrządowych. Na wschodniej Ukrainie milicja we współpracy z tituszkami (dresiarzami) atakuje demonstrantów. W nocy z 26 na 27 stycznia w Czerkasach zostali pobici dziennikarze Biełsatu. Pod koniec grudnia ubiegłego roku skatowano Tatianę Czornowił, niezależną dziennikarkę. Media podają, że ofiarą ataków padło już kilkudziesięciu dziennikarzy. W starciach z milicją na ulicach Kijowa zginęło kilka osób, a wiele innych odniosło rany. Wielu protestujących zostało aresztowanych.
Próby siłowego rozwiązania konfliktu przez władze doprowadziły tylko do jego eskalacji. Protesty rozszerzyły się na cały kraj. Demonstracje mają również miejsce we wschodniej Ukrainie, uważanej dotychczas za proprezydencką. Na zachodzie kraju milicja odmawia użycia siły przeciw demonstrantom. Jeden z milicjantów upublicznił film, na którym Berkut (ukraińskie ZOMO) znęca się nad rozebranym do naga kozakiem. Prezydent może wprowadzić stan wyjątkowy, ale to tylko doprowadzi do dalszego wzrostu napięcia. Według Leonida Kuczmy, byłego prezydenta Ukrainy, wprowadzenie stanu wojennego będzie oznaczało rozlew krwi. Trudno jest dzisiaj ocenić, jak daleko obie strony mogą pójść na ustępstwa. Na pewno jednak Janukowycz dobrowolnie nie zrezygnuje z prezydentury. Żądanie jego ustąpienia jest jednak postulatem nr 1 protestujących. Odbywająca karę więzienia była premier Ukrainy Julia Tymoszenko w apelu opublikowanym 27 stycznia stwierdziła: „Naród Ukrainy wyszedł na majdany nie w celu uzyskania stanowisk dla liderów opozycji i nawet nie w celu zmiany dyktatorskich ustaw. Ludzie dążą do zasadniczej zmiany swojego życia, do zaprowadzenia na Ukrainie sprawiedliwości i do europejskich wartości. Innej możliwości niż ta obecnie już nie będą mieć. Politycy jeszcze nie zrozumieli, że ludzie są gotowi osiągnąć swój cel za cenę własnego życia, zdrowia i przez poświęcenie fizycznej wolności”.
Zapowiedź pewnych ustępstw ze strony prezydenta Janukowycza nie zaspokoi oczekiwań ludzi, którzy protestują już ponad 70 dni. Napięcie złagodzić może jedynie zaprzestanie represji, zmiana konstytucji i przyspieszone wybory parlamentarne. To pozwoliłoby przetrwać Janukowyczowi do końca kadencji. Ale, czy takie rozwiązanie jest realne, trudno powiedzieć.
Echo Katolickie 5/2014
opr. mg/mg