Czas pokaże, czy Europa przyjmie pomoc oferowaną przez Franciszka w imieniu Kościoła
"Idziemy" nr 48/2014
Czas pokaże, czy Europa przyjmie pomoc oferowaną przez Franciszka w imieniu Kościoła
Wizyta papieża Franciszka w Strasburgu rozbudziła w wielu środowiskach oczekiwania, często trudne do pogodzenia. Francuzi nie kryli rozczarowania z powodu ograniczenia tej wizyty do samego Parlamentu Europejskiego i Rady Europy. – Strasburg nie jest wart Mszy? – pisała jedna z najbardziej opiniotwórczych francuskich gazet. Z drugiej strony podkreślano wielką skromność i niskie koszty tej zaledwie czterogodzinnej wizyty, stawiając Papieża jako przykład dla unijnych dygnitarzy.
Franciszek przybył na zaproszenie przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Martina Schulza jako „autorytet moralny o zasięgu światowym”. Zatem nie jako głowa państwa watykańskiego, ani tym bardziej Kościoła powszechnego. Była to druga w dziejach wizyta Papieża w Parlamencie Europejskim – pierwszą, prawie dokładnie przed 26 laty, złożył św. Jan Paweł II. Gospodarz spotkania, znany niemiecki lewak z pokolenia 1968, wypowiedział przed przyjęciem Papieża kilka ciepłych zdań o społecznej roli Kościoła. Nie krył przy tym, że od Franciszka oczekuje między innymi wypowiedzi na temat konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, chociaż spodziewa się również jakiegoś przypomnienia obowiązku troski o ubogich, wśród których szczególne miejsce w posłudze obecnego Papieża stanowią migranci. Od strony poprawności politycznej wizyta papieska została jednak zabezpieczona przez zaproszenie w tym czasie do europarlamentu przedstawicieli mniejszości seksualnych. Miał to być znak, że ich prawa są szczególnie promowane.
Ze strony środowisk zatroskanych o dobro rodziny było z kolei wielkie oczekiwanie, że Franciszek właśnie w Parlamencie Europejskim wypowie się w takim duchu jak tydzień wcześniej podczas międzyreligijnego spotkania w Rzymie. Z Parlamentu Europejskiego płyną bowiem ciągłe naciski w kierunku zrównania z małżeństwem i rodziną we wszystkich dziedzinach tego, co ani małżeństwem, ani rodziną nie jest i być nie może. Odpowiedzią na te oczekiwania były częściowo słowa Franciszka o roli płodnej i nierozerwalnej rodziny, która jako jedyna daje szanse na przyszłość Europy i całej ludzkości, podczas gdy budowanie na innych modelach prowadzi do poważnych konsekwencji.
Sporo miejsca, zgodnie z oczekiwaniami, poświęcił Papież sprawie ubóstwa, wykluczenia społecznego, globalizacji i migracji. Zwrócił uwagę na związek między godnością człowieka i prawem do pracy. Apelował, aby Morze Śródziemne nie było cmentarzyskiem odgradzającym bogatą Europę od biednego Południa. Wzywał jednak Europejczyków nie tylko do otwarcia się na migrantów z poszanowaniem swojej i ich tożsamości, ale także do zaangażowania na rzecz poprawy warunków życia tam, skąd przybywają. W tym kontekście mówił także o dramatycznym losie chrześcijan w wielu krajach, gdzie ciągle są oni prześladowani i mordowani za swoją wiarę.
W słowach Papieża skierowanych do przedstawicieli instytucji unijnych i europejskich nie zabrakło także odniesienia do ludzi uśmiercanych przed narodzeniem oraz do „kultury konsumpcji i odpadów”, która pozbywa się jednostek społecznie „nieprzydatnych” ze względu na ich chorobę czy wiek. Prócz tego Franciszek poruszył kilka spraw z rzadka goszczących na forum europarlamentu, jak choćby kwestie wolności religijnej, także w Europie. – Jaka bowiem godność istnieje rzeczywiście, kiedy nie ma możliwości swobodnego wyrażania swej myśli czy wyznawania bez ucisku swej wiary religijnej? – pytał Papież. Prawdziwa godność człowieka, jak zaznaczył, wynika z jego odniesienia do nadprzyrodzoności.
Europie pogrążającej się w kryzysie, porównanej do „bezpłodnej babci” rekomendował obraz Rafaela „Szkoła Ateńska”, na którym Platon wskazuje na niebo, Arystoteles zaś na sprawy ziemskie. Tylko w połączeniu tych dwóch porządków Europa odnajdzie swoją tożsamość i siły witalne. Zaproponował władzom europejskim aktywny udział Kościoła w kształtowaniu europejskich pokoleń apelując, aby politycy widzieli w tej współpracy szansę zamiast zagrożenia. Zapewnił, że w tym duchu Kościół chce razem z władzami świeckimi dalej pisać europejską historię. – Nadeszła pora, aby wspólnie budować Europę, która nie obraca się wokół gospodarki, ale wokół świętości osoby ludzkiej, wartości niezbywalnych – mówił Franciszek.
Papież w imieniu Kościoła wyciąga do Europy pomocną dłoń. Czas pokaże, czy Europa przyjmie tę dłoń Kościoła i znowu będzie promieniować na cały świat, czy wybierze nihilizm i samounicestwienie.
opr. aś/aś