Dlaczego środowiska dziennikarskie nie umieją zrozumieć stosunkowo prostego przekazu w sferze religijnej? Czy jest to zła wola, czy raczej brak podstawowej wiedzy z tej dziedziny? A może zwykły brak wrażliwości?
W tej sprawie inspirujące może być w zasadzie tylko jedno pytanie. Dlaczego? Dlaczego niektórzy białe nazywają czarnym? Otóż organizatorzy modlitewnego spotkania na Stadionie Narodowym w Warszawie włożyli sporo wysiłku, by podkreślić, że jedynym Uzdrowicielem duszy i ciała jest Jezus. Takiej siły nie ma żaden człowiek, który może być najwyżej narzędziem Jezusa. Była o tym mowa m.in. na konferencji prasowej zapowiadającej całe wydarzenie. Zresztą w takim przekazie nie ma nic nadzwyczajnego, jest to nauka głoszona przez Kościół od wieków. Na niewiele się to jednak zdało. Niektóre media z upodobaniem powtarzały, że do Warszawy przyjedzie uzdrowiciel (więcej w GN - na ss. 18—21). Skąd to przeinaczenie?
Moim zdaniem warte rozważenia są tylko dwie odpowiedzi. Pierwsza może wynikać ze złej woli. To przecież doskonała okazja, by po raz kolejny ośmieszyć katolików. Druga odpowiedź może być wynikiem braku wiary. Trudno poważnie zakładać trzecią z możliwych odpowiedzi, że piszący nie rozumieją tego, co się do nich mówi. Takie postawienie sprawy urągałoby inteligencji piszących. Jeżeli więc odrzucimy złą wolę oraz niemożność zrozumienia prostego przekazu, pozostaje kwestia wiary, a dokładnie braku wiary w moc Jezusa. Zdrowego rozsądku i rozumu nie brakuje ludziom wierzącym Jezusowi, ale tym, którzy od Boga dawno odeszli. W Belgii, gdzie Kościół katolicki od wielu lat znajduje się na marginesie życia społecznego, niedługo może dojść do przekroczenia kolejnej, śmiertelnie groźnej granicy. Jak pisze Jerzy Szygiel (ss. 52—53), w ciszy parlamentarnych komisji powstają poprawki do obowiązującej od 2002 r. ustawy eutanazyjnej. Mogą one doprowadzić do legalizacji uśmiercania ciężko chorych i niepełnosprawnych dzieci. Walec miażdżący resztki moralnej wrażliwości zdaje się toczyć bez większych przeszkód. Belgowie oraz wiele innych nowoczesnych społeczeństw Zachodu zatracili jakiekolwiek zdolności obronne. Nie mam wątpliwości, że jest to wynik radykalnego zerwania z Bogiem. Biblijny przekaz jest prosty — odrzucenie Boga zawsze prowadzi do śmierci człowieka. W Belgii zabierają się właśnie za uśmiercanie chorych dzieci. Żeby na początku wakacji nie było tak przygnębiająco, zwrócę uwagę na rozmowę z Natalią Niemen. Kto oglądał tegoroczny festiwal piosenki polskiej w Opolu, widział, jak brawurowo wykonała znaną piosenkę swojego zmarłego ojca „Dziwny jest ten świat”. Na wielkich scenach rzadko można ją spotkać, pewnie dlatego, że zazwyczaj śpiewa o Jezusie. Ale, jak przekonuje, dobrze jej z tym: „Gdyby nie Pan Jezus, na pewno bym skwapliwie podchwyciła szum, który zadział się wokół mnie po festiwalu opolskim. Pewnie poczułabym »motyle w brzuchu«, myśląc: no, w końcu! A teraz? Błagam: Panie Boże, żeby było tak jak do tej pory. Żebym mogła pracować z zespołem, tworzyć, wychowywać dzieci, sprzątać dom, chodzić po zakupy” (ss. 58—60).
opr. mg/mg