Czy aborcjoniści myślą?

Czy tego rodzaju cywilizacja będzie w stanie przeżyć? Czy też raczej zostanie wyskrobana?

"Idziemy" nr 20/2010

Dariusz Kowalczyk SJ

Czy aborcjoniści myślą?

Kiedyś wielu ludzi myślało, że czarny człowiek to nie człowiek, bo prawdopodobnie nie ma duszy i można go w związku z tym traktować jak rzecz. Dziś rzesze „cywilizowanych” obywateli chcą wierzyć, że płód ludzki nie jest istotą ludzką, tylko czymś nieokreślonym, co można wyskrobać i wyrzucić do kubła. Feministki mają trudności z zauważeniem istotnej różnicy pomiędzy brzuchem kobiety, a dzieckiem żyjącym w jej łonie. Stąd hasła, że przeciwnicy aborcji nie szanują prawa kobiety do własnego brzucha. Tym samym wiedza biologiczna i logiczne myślenie zostają, przynajmniej w sprawie aborcji, zawieszone i unieważnione.

Niedawno pojawiła się wiadomość, że w jednym z włoskich szpitali przeprowadzono aborcję, a rzekomo martwy płód pozostawiono owinięty w prześcieradło. Kapelan szpitala chciał pomodlić się nad ciałem małego człowieka po aborcji i jakież było jego zdziwienie, kiedy zauważył, że dziecko rusza się i oddycha. Powiadomił lekarzy, którzy przetransportowali je do specjalistycznego oddziału. Życia dziecka nie udało się jednak uratować. Zmarło następnego dnia. Nie zazdroszczę kobiecie, która zdecydowała się na aborcję, bo dziecko mogło urodzić się niepełnosprawne. Bardzo trudno żyć ze świadomością, że własnemu dziecku zgotowało się taki los – dogorywania w prześcieradle.

We Włoszech prawo nakłada na lekarzy obowiązek ratowania dziecka, jeśli przeżyje ono aborcję. Słusznie! Ale z drugiej strony nasuwają się pytania. Skoro prawo pozwala w ogóle na aborcję, to tym samym uznaje, że poczęta w łonie kobiety istota nie jest człowiekiem, który miałby prawo do życia, ale jest „grudką plazmy”, która można usunąć. Tyle że jak owa „grudka plazmy” przeżyje aborcję, to okazuje się, że jednak jest istotą ludzką mającą prawo do życia. I w związku z tym trzeba ją ratować. Jak przeżyje aborcję, to mamy do czynienia z człowiekiem – a jak aborcja się uda, czyli „to coś” zostanie skutecznie zniszczone, to mamy prawo kobiety do własnego brzucha i innego tego rodzaju pro-aborcyjne dyrdymały. Czy aborcjoniści myślą?

Myślą! Tyle, że nie nad okropieństwem własnych poczynań, lecz nad tym, jak usprawnić przemysł aborcyjny. Na włoski rynek wprowadzono niedawno pigułkę aborcyjną RU 486. Niestety, jest w tym wszystkim polski akcent. Oficjalnie pierwsza pigułka została ponoć podana 25-letniej Polce w szpitalu w Bari na południu Włoch, choć pigułkę stosowano już wcześniej w tak zwanej fazie eksperymentalnej. Trwa dyskusja, w jakim wymiarze wprowadzić obligatoryjny pobyt kobiety w szpitalu po zażyciu pigułki. Chodzi o uniknięcie skutków możliwych powikłań, a także o upewnienie się, że nastąpił moment wydalenia „produktu”, czyli że pigułka zadziałała prawidłowo. Pomimo ostrzeżeń, niektórzy kupują RU 486 lub jej podróbki na czarnym rynku. Jednak aborcyjne „zrób to sam” kończy się niekiedy tragicznie. Oblicza się, że około 30 kobiet poniosło śmierć z powodu zażycia pigułki.

Aborcjoniści nie ustają w wysiłkach uczynienia aborcji coraz bardziej dostępną. Hiszpania pod rządami lewaka Zapatero wprowadza nowe, liberalne prawo aborcyjne. Ideolodzy aborcji podnieśli ją do rangi prawa człowieka. Kobiety będą mogły „pozbyć się” dziecka ze swojego łona bez podania jakiejkolwiek przyczyny. Dziewczęta, które ukończyły 16 lat, będą miały prawo poddać się aborcji bez wiedzy rodziców. Środki antykoncepcyjne zostały wpisane na listę bezpłatnych leków. Pigułki aborcyjne „dzień po” będą sprzedawane bez recepty, przy czym farmaceuci mają obowiązek ich sprzedawania również osobom nieletnim. Faszerowane antykoncepcją nastolatki, po aborcjach farmakologicznych lub chirurgicznych, kiedyś zapragną być matkami. Ale nie będą zdolne do poczęcia. Wtedy zaproponuje się im in vitro, zastępcze brzuchy itp. Czy tego rodzaju cywilizacja będzie w stanie przeżyć? Czy też raczej zostanie wyskrobana?

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama