Skutków mówienia o Kościele wyłącznie w kontekście pieniędzy i pedofilii już doświadczamy
"Idziemy" nr 13/2012
Pedofilia i pieniądze to jedyne tematy, którymi według prorządowych mediów zajmowali się uczestnicy zakończonej przed tygodniem Konferencji Plenarnej Episkopatu Polski. Z okładek kolorowych tygodników wylewają się postacie zasępionych biskupów, postawionych przez rząd i Stolicę Apostolską przed Sądem Ostatecznym za sprawy finansowe, pedofilię i homoseksualizm. Z innego wyziera plejada hierarchów opatrzona podpisem: „Kościół na łasce – jak wypadnie podatkowy test wiary?”. W domyśle: kiepsko. Niektórzy już przewidują, że około 70 proc. obywateli zdecyduje się raczej oddać swój podatek w całości państwu niż uszczknąć z tego choćby 0,3 proc. na „grzeszny, arogancki i pazerny” Kościół. Chyba że ten dostosuje się do oczekiwań wiernych uformowanych przez „nieomylną” gazetę.
Całości negatywnego obrazu Kościoła katolickiego dopełniają zdjęcia i karykatury biskupów jeżdżących „wypasionymi” limuzynami. W mołojeckim zapale nie tylko audi i passaty, ale nawet wysłużoną skodę bp. Jerzego Mazura z Ełku zaprezentowano na pierwszej stronie brukowca jako przykład luksusu. W innym numerze podano rzekomo obiektywny „cennik” usług kościelnych. To z jego powodu naskoczyła na mnie w ubiegłym tygodniu kasjerka na jednej ze stacji Orlenu na warszawskim Grochowie, bo akurat podjechałem w sutannie. O innym, bo wyrafinowanym antyklerykalizmie sączonym w „Gazecie Wyborczej” można by napisać niejeden doktorat. Do tego liczne stacje radiowe i telewizyjne działające jakby na zamówienie jakiegoś ośrodka, któremu zależy na osłabieniu autorytetu Kościoła. I tak obraz polskiego księdza zaczyna przypominać obraz Żyda z faszystowskich ulotek.
W tym kontekście nieocenioną przysługę – nie pierwszy już raz – zrobiła polskim antyklerykałom Fronda – wydawca wywiadu-rzeki z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim. Bohater rozmowy, oskarżając swojego biskupa o upolitycznienie na korzyść Platformy Obywatelskiej i stawiając innym zarzut przymykania oczu na homoseksualizm, ma pewnie jakieś przesłanki, aby tak twierdzić. Ale lubość, z jaką cytują go media raczej wrogie Kościołowi niż o niego zatroskane, każe postawić sobie pytanie o stosowność publikacji w tej formie i w tym czasie. Z biznesowego punktu widzenia jest to strzał w dziesiątkę. Wolałbym jednak, aby ks. Isakowicz został kiedyś zaproszony do poprowadzenia rekolekcji dla Episkopatu Polski i tam niechby się dopełnił przed krzyżem wzajemny rachunek sumienia. Może kiedyś uda się nam to wymodlić?
Współczuję abp. Józefowi Michalikowi, którego bardzo szanuję, że to jemu musiałem w tym numerze postawić trudne pytania. Negatywny obraz Kościoła i duchowieństwa upowszechniany w ostatnich dniach jest bowiem w jakiejś części skutkiem zaniedbań i błędów Kościoła w budowaniu własnych silnych mediów. Brak wizji, kiedy przed 20 laty pojawiła się szansa na ogólnopolską telewizję katolicką, brak gremialnej zgody – nie pieniędzy – na powstanie wysokonakładowego dziennika katolickiego, fiasko budowy ogólnopolskiej sieci Radia Plus i wreszcie reglamentowanie dostępu do tygodników katolickich, w wielu diecezjach, sprawia, że media katolickie są dzisiaj niszowe. Nie chodzi o to, aby silnymi mediami nadrabiać moralne braki duchowieństwa. Ale o to, że zasadnicza treść obrad KEP wskutek manipulacji w mediach głównego nurtu nie przebiła się do społeczeństwa. Skutków mówienia o Kościele wyłącznie w kontekście pieniędzy i pedofilii już doświadczamy. Bo dzisiaj jak cię piszą, tak cię widzą.
opr. aś/aś