Pijani kierowcy - krawi żniwiarze
Kilka dni temu pijany kierowca zabił 7-miesięczną dziewczynkę i 50-letnią kobietę w Mościcach niedaleko Starogardu Gdańskiego. Dwudziestolatek kierujący samochodem miał we krwi prawie promil alkoholu. Nieco wcześniej pod kołami samochodu we wsi Guzy na Podlasiu zginęło dwuletnie dziecko. Kierowca uciekł z miejsca wypadku. Kiedy go złapano, miał w wydychanym powietrzu ponad 2,5 promila alkoholu. Każdego dnia na polskie drogi wyruszają pijani kierowcy „wiozący" śmierć. To „krwawi żniwiarze", przez których tylko w zeszłym roku zginęło ponad siedemset niewinnych osób...
Z sondażu przeprowadzonego przez Instytut Badania Opinii i Rynku Pentor wynika, że blisko 90 proc. Polaków chce, aby pijanych kierowców karać ostrzej niż dotąd. 49 proc. ankietowanych uważa, że osoby, które spowodowały wypadek ze skutkiem śmiertelnym, powinny być traktowane jak przestępcy dopuszczający się zabójstwa. Tyle tylko, że z tych optymistycznych danych niewiele wynika. Okazuje się, bowiem, że niechlubne statystyki dotyczące pijanych kierowców od kilku lat utrzymują się na rekordowym poziomie. I cały czas rosną...
Przez wiele lat prowadzenie samochodu „po kieliszku" traktowane było przez sądy jedynie jako wykroczenie. Jednak m.in. w efekcie zmasowanej kampanii medialnej „Stop pijanym kierowcom" w lipcu 2000 roku doszło wreszcie do zaostrzenia prawa.
Od tej pory już sama jazda po spożyciu alkoholu powyżej 0,5 promila we krwi traktowana jest jako przestępstwo. Za taki czyn grozi kara ograniczenia lub pozbawienia wolności do dwóch lat i grzywna do maksymalnie 720 tys. zł oraz zakaz prowadzenia samochodu nawet do lat dziesięciu. Dodatkowo sąd może także nakazać upublicznienie nazwiska pijanego kierowcy. Natomiast za spowodowanie wypadku pod wpływem alkoholu można trafić do więzienia nawet na 12 lat.
Wykroczeniem stało się zaś prowadzenie pojazdu już pod wpływem niewielkiej ilości alkoholu (od 0,2 do 0,5 promila). Takie sprawy trafiają do sądów grodzkich, które mogą orzec wobec sprawcy karę aresztu, grzywny (od 50 zł do 5 tys. zł) oraz czasowego zatrzymania prawa jazdy.
Zaostrzenie sankcji spowodowało na pewien czas gwałtowny spadek liczby osób kierujących samochodem pod wpływem alkoholu. Szkopuł w tym, że polscy kierowcy bardzo szybko zorientowali się, że sądy najczęściej ferują dosyć pobłażliwe wyroki w stosunku do skazanych za prowadzenie pojazdów w stanie nietrzeźwości.
- Z naszych analiz wynika, że wśród ponad 35 tys. wyroków za jazdę po pijanemu rzadko, nawet w przypadku recydywy, sądy orzekają karę bezwzględnego pozbawienia wolności. Z reguły jest to kilka miesięcy w zawieszeniu, a grzywna sporadycznie przekracza wysokość 15 00 zł - mówi Janusz Popiel, prezes Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych Al-ter Ego.
To między innymi z tych powodów liczba kierowców prowadzących pojazdy po wypiciu alkoholu znów zaczęła rosnąć. Sankcja przestała odstraszać. - Ferowane wyroki są z całą pewnością zbyt niskie. Trzy-cztery lata dla pijanego kierowcy, który zabił niewinną osobę, to za mało. A przecież taki kierowca popełnił zbrodnię, choć nie działał z bezpośrednim zamiarem takiego czynu. Oczywiście to nie to samo, co napad rabunkowy i zadźga-nie kogoś nożem. Ale wsiadając do samochodu pod wpływem alkoholu bierze się na siebie ryzyko, że może się coś zdarzyć, że można komuś zrobić krzywdę - uważa Krzysztof Orszagh, prezes Stowarzyszenia przeciwko Zbrodni im. Joli Brzozowskiej.
Rosnąca liczba pijanych kierowców na polskich drogach sprawia, że gorączkowo poszukuje się skutecznych sposobów eliminacji tego zjawiska. Jedni chcą dożywotnio zabierać prawo jazdy kierowcom przyłapanym na prowadzeniu „po kielichu". Inni uważają, że najlepiej sprawdza się dotkliwe uderzenie „po kieszeni". Postuluje się np. nakładanie na pijanych automobilistów dodatkowej kary w wysokości określonego procentu ich rocznych dochodów lub też drastyczne podwyższanie wysokości płaconych przez nich samochodowych składek ubezpieczeniowych. Jeszcze inne rozwiązanie praktykują niektóre oddziały Narodowego Funduszu Zdrowia, które na drodze cywilnej dochodzą zwrotu kosztów leczenia osób poszkodowanych od sprawcy konkretnego wypadku drogowego.
Część ekspertów uważa z kolei, że pojazd każdego kierowcy, który spowodował wypadek pod wpływem alkoholu, powinien być automatycznie uznawany za narzędzie służące do popełnienia przestępstwa. Konsekwencją tego byłby przepadek auta na rzecz Skarbu Państwa.
-W Holandii zatrzymanie kierowcy pod wpływem alkoholu powoduje bezpowrotną konfiskatę pojazdu, nawet jeżeli nie stanowi on własności kierującego. To skutecznie temperuje tamtejszych kierowców - mówi Krzysztof Orszagh.
Pośrednio takie działania stosowane są od pewnego czasu przez policję w Poznaniu, Opolu, Toruniu i kilku innych polskich miastach. Tam pojazdy są odbierane na podstawie przepisów kodeksu postępowania karnego i zajmowane na poczet grzywny. Jeśli samochód nie jest własnością nietrzeźwego kierowcy, policjanci mają prawo zająć inne mienie ruchome podejrzanego, np. kino domowe, telewizor czy komputer.
- W ciągu dwóch tygodni zatrzymaliśmy już ponad 20 pojazdów pijanych kierowców. Mamy nadzieję, że okaże się to skutecznym czynnikiem odstraszającym. Mamy też sygnały świadczące o tym, że ponad 90 proc. kierowców w pełni popiera tego rodzaju działania - mówi podinspektor Andrzej Borowiak z Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu.
Tyle tylko, że po uiszczeniu grzywny samochód wraca do właściciela. Tymczasem Janusz Popiel ze Stowarzyszenia Alter Ego uważa, że pojedyncze, wybiórcze działania zawsze pozostaną nieskuteczne. Prawdziwy efekt mogą przynieść jedynie poczynania systemowe przy wzajemnym współdziałaniu mediów, instytucji państwowych, Kościoła, organizacji pozarządowych i całego społeczeństwa.
Stowarzyszenie Alter Ego postuluje więc m.in. wprowadzenie szybkiej „ścieżki" karania w ciągu 48 godzin od zatrzymania, stosowanie zerowego progu dopuszczalnego stężenia alkoholu we krwi dla kierowców zawodowych, młodocianych i posiadający uprawnienia krócej niż dwa lata, a także obligatoryjne stosowanie środka karnego w postaci podania do publicznej wiadomości wizerunku sprawcy w sytuacji, gdy stan nietrzeźwości przekracza 1,5 promila alkoholu we krwi.
W projekcie jest także mowa o potrzebie szerokiego stosowania kary ograniczenia wolności, a więc nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne. Miałyby to być proste prace porządkowe przeprowadzane przez oznakowane grupy niedaleko miejsca zamieszkania. Wszystko po to, by kary dla pijanych kierowców były rzeczywiście dolegliwe. Ku przestrodze. Do tych wszystkich działań restrykcyjnych musi jeszcze dojść szeroka kampania informacyjna i profilaktyczna.
Wszyscy eksperci są zgodni - Polacy muszą wreszcie zrozumieć, że ich bezpieczeństwo w ruchu drogowym zależy od całkowitego wyeliminowania pijących.
- Obojętne, jak wysokie będą kary i za jakie wykroczenia, nie wolno zaniechać kształtowania postaw moralnych. Wobec kar ludzie zawsze znajdą sobie obejścia - mówi ks. Marian Midura, krajowy duszpasterz kierowców. Póki co, mało kto zdaje sobie sprawę, że - jak pokazują statystyki - prawdopodobieństwo uczestnictwa w wypadku spowodowanym przez nietrzeźwego jest cały czas bardzo duże. Dlatego też trudno o wyrobienie wśród polskich kierowców tak powszechnej w Europie Zachodniej postawy aktywnej dezaprobaty dla pijanych automobili-stów. Na razie taka dezaprobata spotyka raczej tych, którzy próbują walczyć z nietrzeźwymi kierowcami. Nierzadko traktuje się ich wręcz jak szpicli i donosicieli.
Tymczasem pijani kierowcy powodują straty odczuwane przez całe społeczeństwo. Według szacunków Austriackiej Kontroli Danych Źródłowych każdy wypadek, którego sprawcą jest pijany kierowca, kosztuje 66 200 Euro. A są to jedynie koszty bezpośrednie: interwencji odpowiednich służb, leczenia, pogrzebu itp. Na tej podstawie Stowarzyszenie Alter Ego wylicza, że tylko do lipca tego roku straty z tytułu wypadków spowodowanych na polskich drogach przez pijanych kierowców wyniosły ponad 7 miliardów zł.
A przecież społeczne koszta są znacznie wyższe. I to nie tylko z powodu wydatków, jakie zmuszeni są ponosić podatnicy, by państwo mogło odpowiednio wyposażyć policję i inne służby. Musimy bowiem pamiętać, że głupota jednostki uderza w wiele osób. Wypadek, który wywołał pijany automobilista, to nie tylko tragedia dla ofiary i jej rodziny, ale także dla krewnych sprawcy. Kalectwo, śmierć, ale i osierocenie...
- Aby zobrazować skalę problemu, przywołam sprawę policjanta z Kozienic, który kierując samochodem w stanie nietrzeźwości zabił dwie dziewczynki. Teraz czeka go wieloletnie więzienie. Na wolności pozostawił czwórkę dzieci i żonę w piątym miesiącu ciąży - mówi Janusz Popiel.
Mimo to wśród Polaków nadal istnieje pewien rodzaj społecznego przyzwolenia na jazdę „po piwku".
- Wszyscy ci, których spotykamy na drogach, są naszymi bliźnimi, narażanie ich zdrowia i życia, choćby te na pozór nieumyślne, to po prostu grzech - przypomina tymczasem ks. Midura. Nie brakuje już jednak inicjatyw, których celem jest zmiana tej fatalnej postawy polskiego społeczeństwa.
Jednym z takich przedsięwzięć jest Fundacja „Krzyś", działająca od pewnego czasu pod patronatem Ministerstwa Infrastruktury i we współpracy z działającą przy Episkopacie Polski organizacją MIVA Polska. Idea jest prosta. „Krzyś" to osoba, którą wybiera się podczas imprezy z grona biesiadników. „Krzyś" nie pije podczas przyjęcia, a po uroczystości zawozi pozostałych uczestników do domów.
- Hasło „Dziś nie piję jestem Krzysiem" stało się poniekąd modne. Sam kilkakrotnie zupełnie neutralnie spotkałem się z taką deklaracją. Zainteresowanie akcją jest dziś rzeczywiście spore - mówi Michał Kopacki, prezes Fundacji „Krzyś".
Podczas przyszłorocznego majowego „długiego weekendu" rusza z kolei z inicjatywy Stowarzyszenia Alter Ego program wzorowany na amerykańskiej kampanii Czerwonej Wstążki. Zawieszane na antenach wstążeczki z napisem „Jestem przeciw pijanym kierowcom" mają przyczynić się do stworzenia klimatu braku akceptacji i wyizolowania nietrzeźwych kierowców.
Być może więc dzięki takim i podobnym inicjatywom dojdziemy w końcu do optymalnej postawy: pełnej dezaprobaty społecznej dla pijanych kierowców.
Niezależnie jednak od wszelkich sankcji karnych, zmian w przepisach drogowych i rozmaitych kampanii społecznych nieodmiennie najważniejsze dla każdego kierowcy powinno pozostawać odwołanie do Bożego przykazania: nie zabijaj.
opr. mg/mg