Dlaczego Żydzi są w powszechnej nienawiści u ideologów liberalnych i lewicowych
Pod koniec czerwca br. - po raz pierwszy w swej historii - Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie zorganizowała konferencję na temat szerzącego się na naszym kontynencie antysemityzmu. Amerykański dyplomata Alfred Moses ostrzegał niedawno: „Jesteśmy świadkami odradzania się antysemityzmu, co u wielu Żydów europejskich wywołuje niespotykane od czasów Holocaustu poczucie zagrożenia i beznadziejności".
Obawa przed odrodzeniem się antysemityzmu w Europie być może dlatego jest tak wielka, że obecnie demonstracyjna niechęć wobec Żydów jest bardziej widoczna w obozie lewicy niż na prawicy. Zdominowane przez socliberałów media zwykły przedstawiać antysemityzm jako zjawisko związane raczej z prawicą, przemilczając lewicowe źródła antysemityzmu. Wystarczy jednak prześledzić historię, by przekonać się, że nie wyglądała ona tak jednowymiarowo.
Narodziny nowoczesnego antysemityzmu, który doprowadził do Holocaustu, wiążą się z początkiem Oświecenia. Właściwie wszyscy wybitniejsi filozofowie tej epoki nie cierpieli Żydów. Wolter pisał: „jest to naród zupełnych ignorantów, który przez lata łączył niegodziwe skąpstwo i najbardziej oburzający przesąd z gwałtowną nienawiścią tych wszystkich narodów, które ich tolerowały". Wtórował mu Diderot, twierdząc, że Żydzi „posiadają wszystkie wady właściwe ignoranckiemu i zabobonnemu narodowi", zaś baron d'Holbach wyraził się o nich wprost: „wrogowie rodzaju ludzkiego (...) zawsze okazywali pogardę dla najczystszych nakazów moralnych i prawa narodów."
Od filozofów Oświecenia antysemityzm przejęli XIX-wieczni socjaliści utopijni, zwłaszcza francuscy. Fourier uważał, że źródłem wszelkiego zła na świecie jest handel, ponieważ zaś Żydzi są ucieleśnieniem handlu, są więc wcieleniem zła. Fourier pisał: „Żydzi są rasą aspołeczną, upartą, piekielną (...) powinniśmy odesłać tę rasę z powrotem do Azji lub zniszczyć ją". Inny ówczesny socjalista francuski Toussenel był z kolei autorem XIX-wiecznej „biblii antysemityzmu", czyli książki pt. „Żydzi: królowie epoki. Historia feudalnej finansjery".
Wyjątkowo zapiekłym antysemitą był również Karol Marks. W swej pracy „W kwestii pieniądza" z 1844 roku pisał: „Jaka jest świecka postawa żydostwa? Praktyczna potrzeba, własna korzyść. Jaki jest świecki kult Żyda? Handel. Jaki jest jego świecki bóg? Pieniądz. (...) Żydostwo stało się powszechnym współczesnym elementem antyspołecznym."
Marks był niechętny nie tylko żydostwu jako zjawisku, z najwyższym obrzydzeniem wyrażał się też o po-szczególnych Żydach, podkreślając negatywne cechy ich narodowości. W 1849 roku na łamach „Neue Rheinische Zeitung" napisał, że „Żydzi z Polski są najbardziej brudną ze wszystkich ras". O założycielu pierwszej masowej partii socjalistycznej Ferdinandzie Lassalle'u pisał zaś w listach do Engelsa: „To zatłuszczony Żyd, zamaskowany pod warstwą brylantyny i błyszczącymi klejnotami", „Jest teraz dla mnie całkowicie jasne, że jak wskazuje kształt jego głowy i sposób, w jaki rosną jego włosy, pochodzi on od Murzynów, którzy przyłączyli się do ucieczki Mojżesza z Egiptu (chyba, że jego matka lub babka ze strony ojca skojarzyła się z czarnuchem). To połączenie Żyda z Niemcem na murzyńskiej bazie musiało wyprodukować nadzwyczajną hybrydę."
Marks narzucił wielkiej części lewicy przekonanie, że za całe zło kapitalizmu odpowiadają przede wszystkim Żydzi. W 1856 roku pisał w „New York Daily Tribune": „Tak więc za plecami każdego tyrana odnajdujemy Żyda, jak za papieżem jezuitę. Naprawdę marzenia uciskających byłyby bez nadziei, a praktyczna możliwość wojny poza kwestią, gdyby nie było armii jezuitów duszących myśl i garstki Żydów rabujących kieszenie." Niechęć do Żydów tak się rozpanoszyła w szeregach lewicy, że przywódca II Międzynarodówki August Bebel zwykł powtarzać' „antysemityzm jest socjalizmem głupców".
Najgłupszym czyli najbardziej antysemickim socjalizmem był więc socjalizm... narodowy. Nie należy bowiem zapominać o lewicowych źródłach nazizmu.
Ideę narodowości żydowskiej z wielką pasją zwalczał Lenin. W 1913 roku pisał: „Ktokolwiek, wprost lub pośrednio, wysuwa hasło 'narodowej kultury' Żydów, jest (jakiekolwiek mogą być jego dobre chęci) wrogiem proletariatu, poplecznikiem starego i kastowej pozycji Żydów, pomocnikiem rabinów i burżuazji."
Nic więc dziwnego, że po dojściu do władzy w Rosji komunizm zwrócił się przeciwko żydostwu. Owszem, w szeregach bolszewickich było wielu Żydów, ale system tolerował ich o tyle, o ile wyrzekli się swojego żydostwa i całym sercem i duszą służyli komunizmowi.
Ci, którzy trwali przy swej narodowości, nie mieli łatwo. W 1919 roku rząd bolszewicki rozwiązał wszystkie żydowskie gminy religijne, skonfiskował ich majątek i zamknął synagogi. Zakazano nauki hebrajskiego i publikacji w tym języku. Zlikwidowano żydowskie ugrupowania - socjalistyczny Bund i Partię Syjonistyczną, które oskarżono o zdradę i zdziesiątkowano. W jednym z pierwszych przemówień Lenin do kategorii tzw. grup antyspołecznych podlegających eliminacji zaliczył „domokrążców", co w praktyce oznaczało wyrok dla wielu drobnych kupców żydowskich.
Następca Lenina, Stalin chętnie posługiwał się antysemityzmem podczas walki o władzę w latach dwudziestych i wielkich czystek w latach trzydziestych. W latach 1939-1941, kiedy obowiązywał pakt Ribbentrop-Mołotow, NKWD przekazała wielu Żydów (nawet komunistów) w ręce Gestapo.
Największe nasilenie sterowanych przez państwo sowieckie akcji antyżydowskich przypadło jednak na lata 1948-1953, Represjami dotknięto wszystkie środowiska żydowskie w ZSRR, zamordowano wielu przedstawicieli inteligencji, rozstrzelano np. wszystkich członków Żydowskiego Komitetu Antyfaszystowskiego. Kampania antysemicka rozszerzyła się także na inne kraje obozu socjalistycznego, m.in. na Czechosłowację, Węgry czy Rumunię, gdzie w pokazowych procesach stracono wielu działaczy komunistycznych pochodzenia żydowskiego. Rosyjskie pismo satyryczne „Krokodił" zamieszczało wówczas karykatury Żydów, których nie powstydziłby się hitlerowski „Der Stiirmer". Na rok 1953 zaplanowane było „ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej", czyli przymusowa deportacja wszystkich Żydów z ZSRR w głąb Syberii, jednak śmierć Stalina pokrzyżowała te plany.
Następcy Stalina wyrzekli się stosowania przemocy na taką skalę, jednak dalej promowali antysemityzm. W ZSRR pod patronatem władz mogły się więc bez przeszkód ukazywać antyżydowskie paszkwile Trofima Kliczki czy Władimira Bieguna. Obiektem ataków stało się zwłaszcza państwo Izrael, określane jako „kraj faszystowski".
Ten lewicowy antysemityzm rozprzestrzenił się także w PRL, zwłaszcza w latach 1967-1968. Wówczas to -zdaniem Pawła Śpiewaka - „antysemityzm stał się oficjalną polityką państwa". Oficjalnie nazywany był antysyjonizmem. Kampania antyżydowska rozpoczęła się, kiedy 9 czerwca 1967 roku państwa Układu Warszawskiego zerwały stosunki dyplomatyczne z Izraelem. Dziesięć dni później przywódca peerelowskich komunistów Władysław Gomułka zdemaskował publicznie „działającą w Polsce piątą kolumnę izraelską". Stało się to sygnałem do czystki, która zmusiła do emigracji wiele osób pochodzenia żydowskiego. Warto przypomnieć, że akcji „odżydzania" Ludowego Wojska Polskiego patronował ówczesny szef Sztabu Generalnego, gen. Wojciech Jaruzelski, zaś w antysemickiej kampanii brali udział późniejsi ministrowie z kancelarii prezydenta Kwaśniewskiego - Majkowki, Morawski i Ciosek.
Antysemityzm komunistyczny przeżył nawet upadek komunizmu W 1998 roku „Gazeta Wyborcza" w korespondencji z Moskwy zatytułowanej „Komuniści jak faszyści" doniosła, że komunistyczna manifestacja z okazji 81. rocznicy rewolucji październikowej miała charakter antysemicki. Niemal wszyscy występujący na wiecu mówcy domagali się „wypędzenia z rządu Żydów", a prezentujący swe poglądy w telewizji „czerwony generał" Albert Makaszow dowodził, że słowo „Żyd" oznacza „krwiopijcę, wyzyskiwacza, wroga ludu". Komentując te wydarzenia, rosyjski socjolog Jurij Lewada stwierdził, że partia komunistyczna „w znacznym stopniu funkcjonuje jako antysemicka. I nie ma ona na swe istnienie innego pomysłu."
Lewicowa antyżydowskość nie ogranicza się tylko do komunizmu. Charakterystyczna była także dla innych nurtów lewicy, np. dla anarchizmu. Antysemitą był np. główny ideolog tego ruchu Mikołaj Bakunin. W jednym z listów do Alberta Richarda pisał on: „Zauważ, że wszyscy nasi wrogowie, wszyscy nasi prześladowcy są Żydami - Marks, Borkheim, Liebknecht, Jacoby, Weiss, Kuhn, Utin - należą wszyscy, z tradycji i instynktu, do tego ruchliwego i intryganckiego narodu wyzyskiwaczy i burżujów". Z antysemityzmu znani byli również inni czołowi przywódcy XIX-wiecznego anarchizmu: James Guillaume, Emile Janvion czy Paul Brousse.
Niechęć do Żydów ujawnia się też w XX-wiecznych ugrupowaniach Nowej Lewicy. Na przykład na czele rewolty studenckiej na uniwersytecie Columbia w 1968 roku stał lider marksistowsko-antysemickiego ugrupowania, Lyndon H. LaRouche junior. Z kolei słynna lewacka terrorystka niemiecka Ulrike Meinhoff podczas swego procesu oświadczyła: „Auschwitz oznacza zabicie sześciu milionów Żydów i wyrzucenie ich na śmietnik Europy za to, czym byli: żydowską finansjerą". Użyła ona przy tym pogardliwego określenia: „Geldjuden".
Kiedy na naszym kontynencie rozplenia się antysemityzm pod lewicowymi sztandarami, wielu dziennikarzy przeciera ze zdumienia oczy. Tymczasem nie ma się czemu dziwić. Wystarczy postudiować historię.
opr. mg/mg