Aktywiści proaborcyjni powiązani są finansowo z firmami zarabiającymi na aborcji. Stwierdził to niezawisły sąd, jednak aktywiści brną dalej, próbując zaprzeczać oczywistym faktom
Ta walka nie jest ani równa, ani prosta. Wiele wskazuje jednak na to, że nie jest też uczciwa. Jedno zdanie wypowiedziane w telewizyjnym studiu przez katolicką publicystkę uruchomiło jednak łańcuch wydarzeń, który bezlitośnie obnażył mechanizm działania w naszym kraju propagatorów aborcji. A może raczej jej akwizytorów.
Jest luty 2009 r. W studiu TVN24 rozmowa na temat obowiązkowej edukacji seksualnej w szkołach. Z europosłanką Joanną Senyszyn, gorącą entuzjastką uczenia dzieci tej dziedziny życia nawet w przedszkolu, stara się polemizować młoda anglistka, znana z publicystyki antyaborcyjnej, Joanna Najfeld. Nie jest jej łatwo, posłanka nie dopuszcza jej do głosu, a prowadząca program nie potrafi nad tym zapanować. Ale Joanna Najfeld nie jest łatwym przeciwnikiem. Nie peszy się i zdecydowanym głosem punktuje słabość argumentów przeciwniczki. Mówi, że aktywiści proaborcyjni — tacy jak Wanda Nowicka — są powiązani z koncernami produkującymi środki antykoncepcyjne: „Organizacja pani Nowickiej jest częścią międzynarodowego koncernu, największego w ogóle, providerów aborcji i antykoncepcji. Ta pani po prostu jest na liście płac tego przemysłu”. To stwierdzenie do tego stopnia oburzyło Nowicką, wówczas przewodniczącą Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, że wytoczyła Joannie Najfeld sprawę o pomówienie.
Proces toczył się ponad dwa i pół roku. Na wniosek Nowickiej utajniono nie tylko jego przebieg, ale także uzasadnienie wyroku. We wrześniu br. dowiedzieliśmy się więc tylko, że w sporze działaczki aborcyjnej i katolickiej publicystki sąd przyznał rację Joannie Najfeld. Dlaczego? „Gość Niedzielny” dotarł do uzasadnienia tajnego wyroku i opublikował jego fragmenty. Dziś na różnych portalach internetowych (m.in. rebelya.pl) możne je przeczytać prawie w całości. Kilkanaście stron komputerowego wydruku (wyrok w całości liczy ich 13) to porażająca lektura o metodach finansowania przemysłu aborcyjnego. Nie w zachodniej Europie, Rosji czy USA, ale u nas, w Polsce.
Sąd Rejonowy Warszawa Mokotów stwierdził, że kierowana przez Wandę Nowicką Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny otrzymywała wielokrotnie dotacje od firmy farmaceutycznej G., producenta środka antykoncepcyjnego, oraz od organizacji I., która produkuje i dystrybuuje narzędzia używane przy zabiegach przerywania ciąży. Z zapisów księgowych wynika, iż Federacja otrzymała w okresie od 2004 do 2009 r. od firmy G. 97 600 zł, a od organizacji I. w 2005 r. kwotę 37 003 zł, zaś w 2007 r. 138 253,25 zł.
Wanda Nowicka, dziś wicemarszałek Sejmu, nie widzi nic nagannego w tym, że kierowana przez nią Federacja pozyskuje środki na realizację celów statutowych od podmiotów gospodarczych, których zyski rosną dzięki tego rodzaju działalności. Jest przekonana, że jej działalność jest — jak to przekazała w swoim oświadczeniu — „szlachetna, etyczna, służąca dobru publicznemu, a przede wszystkim konieczna w celu pomocy kobietom”. Pani wicemarszałek nie widzi, jak wąska jest granica między informowaniem a promowaniem czy wręcz reklamowaniem, szczególnie gdy nie ma się odwagi ujawnić źródeł finansowania swojej pracy. A przecież powinniśmy wiedzieć, czy nadal pobiera środki od koncernów farmaceutycznych i czy także w Sejmie zamierza reprezentować ich interesy?
Wyrok sądu jest nieprawomocny, a Wanda Nowicka nie wyklucza złożenia apelacji. W tej sprawie nikt więc jeszcze nie powiedział ostatniego słowa.
— Wanda Nowicka kłamała, że nie było wniosku o odtajnienie procesu. Teraz wpiera nam, że sąd nie ustalił, iż jej działalność finansowana jest przez przemysł aborcyjno-antykoncepcyjny. A wyrok jest jasny: producenci środków antykoncepcyjnych i narzędzi do aborcji płacili za jej działalność. Co więcej, nie były to zwykłe „darowizny”, tylko ordynarne „zlecenia usług” na faktury. Za pieniądze
Federacja, pod płaszczykiem organizacji społecznej, promowała produkty ubezpładniające i poronne.
Opinia publiczna powinna poznać akta sprawy. Dobrze, że politycy zaczęli temat zauważać, ale Komisja Etyki Sejmu czy wniosek o odwołanie Nowickiej to jeszcze za mało. Ustalenia sądu zasługują na zbadanie przez Prokuratora Generalnego pod kątem nielegalnego lobbingu. To, że Federacja dopuszczała się nielegalnej reklamy środków poronnych, ustalił Główny Inspektorat Farmaceutyczny i potwierdził Sąd Administracyjny. To naprawdę poważne zarzuty. Źle by się stało, gdyby ze względów politycznych Nowicka uniknęła konsekwencji.
Sąd Rejonowy Warszawa
Mokotów stwierdził, że kierowana przez Wandę Nowicką
Federacja na rzecz Kobiet
i Planowania Rodziny otrzymywała wielokrotnie dotacje
od firmy farmaceutycznej G., producenta środka
antykoncepcyjnego
— Biorąc pod uwagę szczególne okoliczności związane z aktywnością publiczną zarówno Joanny Najfeld, jak i Wandy Nowickiej, a przede wszystkim ze względu na powierzenie p. Nowickiej funkcji wicemarszałka Sejmu, w interesie społecznym jest udostępnienie opinii publicznej motywów wyroku. Po publikacji „Gościa” wnioskują przecież o to także niektórzy parlamentarzyści. Wydaje się więc, że dziennikarze, działając w interesie społecznym, mieli obowiązek poinformować opinię publiczną o sprawie, która budzi powszechne zainteresowanie.
W mojej opinii stosunkowo często dochodzi w prasie do rozpowszechnienia informacji objętych tajemnicą, co ma miejsce zazwyczaj w ramach tzw. dziennikarstwa śledczego. Z tego powodu jest ono nazywane niekiedy dziennikarstwem przeciekowym. Jednak nawet gdy dochodzi do naruszenia prawa poprzez ujawnienie tajemnicy, dziennikarze są uwalniani od odpowiedzialności prawnej ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu. Jak będzie tym razem — zobaczymy.
— Wywieranie różnego rodzaju nacisków na lekarzy i aptekarzy przez koncerny farmaceutyczne, aby ci pierwsi przepisywali leki określonych firm, a ci drudzy promowali je w swoich aptekach, to fakt powszechnie znany. Zdecydowanie trudniejsze do udowodnienia jest jednak sponsorowanie przez koncerny farmaceutyczne organizacji społecznych, których działalność, przez tworzenie określonych rozwiązań prawnych czy atmosfery społecznej, ma doprowadzić do wzrostu popytu na ich produkty bez względu na to, że ich stosowanie jest wprost niegodziwe, a czasami po prostu niepotrzebne (np. atmosfera paniki związanej z tzw. świńską grypą). Na tym właśnie polega mechanizm promowania środków antykoncepcyjnych i aborcyjnych przez federację pani Nowickiej w zamian za określoną finansową rekompensatę ze strony producenta tych środków. O tym, że nie jest to zjawisko marginalne, świadczy choćby liczba głosów zarówno ze środowisk farmaceutycznych, jak i medialnych potępiających inicjatywę katolickich środowisk farmaceutycznych domagających się prawa do tzw. klauzuli sumienia, zgodnie z którą aptekarz może odmówić sprzedaży w swojej aptece środków wczesnoporonnych czy antykoncepcyjnych. Ujawnienie przez media tego mechanizmu jest jak najbardziej właściwe. Społeczeństwo powinno wiedzieć, że określone środowiska prezentujące się jako „obrońcy praw kobiet” de facto są orędownikami ideologii wrogiej życiu, dorabiając się przy tej okazji fortun i napędzając krociowe zyski potężnym koncernom. Na marginesie: jakoś nie słychać, żeby organizacja pani Nowickiej założyła chociażby jeden ośrodek dla samotnych matek czy kobiet — ofiar przemocy.
opr. mg/mg