Dlaczego sądy szanują przekonania religijne wszystkich, tylko nie chrześcijan?
Wyrażenie „uczucia religijne” w kontekście ochrony społecznej i prawnej to coś znacznie więcej niż kwestia przeżyć czy odczuć emocjonalnych danego człowieka. Pojęcie to jest skrótem myślowym, który ma na celu ochronę godności człowieka oraz jego przekonań, wartości czy symboli religijnych, które człowiek ten otacza szacunkiem i które są dla niego ważne. Obrażanie „uczucia religijnego” ma miejsce wtedy, gdy ktoś z pogardą czy w przewrotny, albo bluźnierczy sposób odnosi się do osób, zasad, wartości czy symboli, które są cenne dla wyznawcy danej religii. Obrażanie „uczuć religijnych” jest zatem zawsze wyrazem wyjątkowo agresywnej i bolesnej pogardy wobec człowieka.
W realiach Polski i Europy istnieje niepisane i politycznie „poprawne” prawo bezwzględnego respektowania uczuć religijnych przedstawicieli wszystkich religii poza chrześcijaństwem. Właśnie dlatego niezmiernie rzadko zdarza się, by ktoś publicznie kpił sobie z postaci czy symboli cennych dla żydów, muzułmanów czy buddystów. A jeśli już do tego (sporadycznie!) dochodzi, to natychmiast media niezwykle głośno i stanowczo protestują (nikt wtedy nie powołuje się na tak zwaną wolność słowa czy sztuki), a sądy nie mają zwykle żadnych trudności z uznaniem takiego zachowania za wykroczenie czy przestępstwo. Zupełnie inaczej ma się sprawa z chrześcijaństwem. Ataki na to, co święte i ważne dla chrześcijan - począwszy od postaci Jezusa i od znaku krzyża - są częste, a prokuratury zwykle umarzają ewentualne śledztwo już we wstępnej fazie. Można zatem wyciągnąć wniosek, że europejska „postępowość” i „tolerancja” polega na tolerowaniu wszystkiego... poza Kościołem katolickim.
Co do „trudności” sądów z definicją obrazy uczuć religijnych, to również te trudności działają tylko w jedną stronę. Okazuje się, że prokuratorzy i sędziowie mają nieprzezwyciężalną „trudność” w zdefiniowaniu obrazy uczuć religijnych wtedy, gdy ofiarami są wyznawcy Chrystusa. We wszystkich innych przypadkach przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości potrafią znaleźć podstawę prawną do wydania wyroku skazującego. Ostatnio w Lublinie za wystarczającą podstawę do wydania takie wyroku sąd uznał deklarację jednego z obywateli, że poczuł się on urażony wystawą, która sprzeciwiała się zabijaniu dzieci w fazie rozwoju prenatalnego.
Jedynym pozytywnym aspektem dyskryminacji chrześcijan w aspekcie respektowania godności człowieka i jego przekonań religijnych jest potwierdzenie, że chrześcijaństwo zdecydowanie bardziej od innych religii pociąga i fascynuje współczesnego człowieka. Właśnie dlatego ewentualne sensacyjne i bluźniercze filmy, „dzieła sztuki” czy książki na temat postaci z innych religii nie znajdą nigdy takiego odzewu i społecznego zainteresowania, jak tego typu twórczość w odniesieniu do postaci Jezusa i do religii chrześcijańskiej.
Mam nadzieję, że prokuratorzy i sędziowie w Polsce i Europie skończą wreszcie ze złą praktyką dyskryminacji wobec chrześcijan i że wszystkie przejawy obrażania uczyć ludzi wierzących w Chrystusa będą ścigać z taką samą determinacją, z jaką ścigają chociażby wszelkie przejawy antysemityzmu.
opr. mg/mg